- Problem agresji wobec sędziów bez dwóch zdań występuje - mówi Michał Listkiewicz, były prezes PZPN a obecnie szef sędziów w federacji Reprezentacja Armenii.
Ostatnio znowu jest głośno o agresji wobec sędziów po tym jak zawodnicy Pomorzanki Jarsławsko pobili i opluli 17-letniego sędziego. Na naszych łamach Szymon Marciniak przyznał, że w niższych ligach agresja wobec sędziów to norma.
- Największymi winowajcami są trenerzy. Z ich strony jest agresja przeradzająca się w chamstwo - mówi.- Nie znam drugiego kraju, gdzie byłaby taka niechęć, wręcz nienawiść wobec środowiska sędziowskiego. Czasem jestem w stanie zrozumieć to w Ekstraklasie, gdzie są w tle duże pieniądze, puchary i tak dalej. Wywieranie presji to jest jakiś element show, część profesjonalnej piłki. Ale na niższych szczeblach albo w futbolu dzieci to nie do pomyślenia.
ZOBACZ WIDEO: Dużo pracy przed Jerzym Brzęczkiem. "Budowanie relacji jest szalenie ważne"
Były szef PZPN nie wini rodziców czy samych zawodników, którzy często podchodzą do sprawy bardzo emocjonalnie, co często spowodowane jest brakiem wiedzy, świadomości.
- Rodzice nie muszą tego mieć, natomiast trener musi pamiętać, że jest autorytetem. Zwłaszcza były rozpoznawalny piłkarz. Często to co powie, jest dla zawodników niepodważalne. Dlatego taki trener musi zachować się wzorowo. Niestety tak nie jest - zaznacza.
Listkiewicz uważa, że trenerzy zrzucają winę na sędziów, żeby odsunąć od siebie odpowiedzialność. - I to ogromny błąd. Kazimierz Górski mówił, że trener nie ma prawa krytykować sędziego w obecności zawodników, bo wytrąca sobie wszelkie argumenty. Potem będzie chciał pokazać zawodnikowi jego błędy, a ten powie: "Robiłem jak trzeba, ale sędzia zepsuł" - mówi Listkiewicz.
ZOBACZ: Działacze chcą większych kar za agresję wobec sędziów
Jednocześnie zaznacza, że to zjawisko jest dość nowe. - Dziś połowa młodych sędziów rezygnuje w pierwszym sezonie od ukończenia kursów. W czasach gdy ja zaczynałem, było tego znacznie mniej. Oczywiście czasem ktoś pijany nabluzgał, ale o agresji fizycznej nie było mowy. Może to takie czasy, agresja jest wszechobecna. Idzie pan koło szkoły podstawowe i słysz same bluzgi, kiedyś nie do pomyślenia - mówi.
ZOBACZ: Surowe kary za atak na sędziego
Co zrobić w takich sytuacjach? Oczywiście karać. Pytanie jak. - Piotrek Dziewicki podsunął dobry pomysł. Można wysyłać na mecze obserwatorów incognito, którzy wyłapywaliby podobne incydenty. Jeśli kara finansowa nie pomoże, można nawet odbierać albo zawieszać licencję - zaznacza Listkiewicz.