PKO Ekstraklasa. Górnik Zabrze - ŁKS Łódź. Beniaminek jedzie po punkty mimo czterech kontuzji

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarze ŁKS-u Łódź
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarze ŁKS-u Łódź

- Górnik Zabrze to absolutnie przeciwnik w naszym zasięgu. Z takim nastawieniem tam pojedziemy, nawet mimo naszych problemów kadrowych - zapowiada trener ŁKS-u Łódź Kazimierz Moskal

Akurat dla beniaminka PKO Ekstraklasy moment przerwy na reprezentację wypadł świeżo po przełamaniu serii ośmiu porażek. Dwa tygodnie temu łodzianie pokonali Koronę Kielce 4:1. W miniony weekend rozegrali sparing z Wisłą Płock, który przegrali 0:2, ale trener Kazimierz Moskal - jak sam przyznał - nie jest zwolennikiem meczów kontrolnych w tym okresie.

Czytaj też: Mecz Jagiellonia - Cracovia przerwany z powodu... węgla na murawie

- Każdy sparing planuje się w jakimś celu. Ja nie ukrywałem, że nie byłem zwolennikiem sparingów w okresie przerwy na reprezentację i trochę żałowałem, że do niego doszło w sobotę. Mieliśmy dużo problemów, zawodnicy narzekali na drobne urazy i nie wiedzieliśmy, w ilu w ogóle pojedziemy do Płocka. Mamy drugą drużynę w IV lidze, z niej powinniśmy korzystać - uważa szkoleniowiec ŁKS-u Łódź.

Do Zabrza na spotkanie z Górnikiem nie pojechali Łukasz Sekulski, Wojciech Łuczak, Kamil Juraszek oraz Pirulo. Wszyscy narzekają na kontuzje, choć pierwszy z nich wraca już powoli do treningów.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Augsburg - Bayern: Gol Lewandowskiego to za mało. Szalona końcówka! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Zleciały dwa tygodnie, ale akurat w takim momencie, gdzie w końcu się przełamaliśmy. Górnik to absolutnie przeciwnik w naszym zasięgu. Z takim nastawieniem tam pojedziemy, nawet mimo naszych problemów kadrowych. Nastąpił moment przełamania w takim stylu, chcieliśmy to kontynuować, ale tak bywa. Na poprzednią przerwę na kadrę udawaliśmy się po kolejnej porażce i musieliśmy z tym żyć. Teraz po prostu jedziemy z dużymi nadziejami do Zabrza - zaznaczył Moskal.

- Słyszałem różne teorie na temat Daniego Ramireza, który zszedł z boiska w 50. minucie sparingu z Wisłą. To jest cała nasza polska rzeczywistość. Historię można dorobić. Podszedł i powiedział, że nie da rady. Nie staraliśmy się go na siłę trzymać na boisku. Normalnie trenował i w tym tygodniu czuł się dobrze - wyjaśnił szkoleniowiec ŁKS-u.

Trener biało-czerwono-białych liczy, że uda się jego drużynie wykorzystać słabsze strony zabrzan. Jest również pełen uznania dla tego, jak radzi sobie ona ze zmianami kadrowymi, które zaszły przed sezonem.

- Oczywiście, że grają solidnie. Mają może niezbyt wielu klasowych zawodników, mówiąc z pełnym respektem dla drużyny i trenera Brosza, który robi tam kapitalną robotę i ciągle buduje ten zespół. Mają w swoich szeregach Angulo czy Jimeneza, a także młodych zawodników, na których trener nie boi się stawiać. Może nie aż w takim stopniu, co za czasów, gdy mieli Kurzawę i Kądziora, ale stałe fragmenty gry są również mocną stroną Górnika - zaznaczył szef sztabu szkoleniowego łódzkiej ekipy.

Czterech graczy ŁKS-u zagrożonych jest pauzą w jednym meczu, jeśli zostaliby w niedzielę ukarani żółtą kartką. Chodzi o Daniego Ramireza, Jana Grzesika, Jan Sobocińskiego i Ricardo Guimę. Zdaniem trenera nie jest to problem.

Zobacz zestawienie fair play PKO Ekstraklasy przed 12. kolejką

- Kartki to rzecz, na którą musimy być przygotowani i musimy się z tym liczyć, tak samo jak z przerwą na reprezentację. Czasem dostaje się je nie za walkę, a za głupotę. Nie śledzę i nie rozmawiamy na ten temat, by ktoś uważał, by nie dostał kartki w danym meczu. Oczywiście, jak ktoś dostanie w jego trakcie, to mówimy, by uważał, bo gra w dziesiątkę nie ułatwia sprawy. A jak ktoś po prostu pauzuje, to możemy przecież kogoś wstawić w jego miejsce - powiedział Moskal.

Mecz Górnik Zabrze - ŁKS Łódź rozpocznie się w niedzielę o 17:30. Transmisja w Canal+.

Komentarze (0)