Jeśli któryś z rezerwowych Wisły Płock będzie chciał iść do gabinetu trenera ze skargą, że nie gra, w odpowiedzi Radosław Sobolewski pokaże mu czwartkowe spotkanie ze Stomilem. W Olsztynie szansę na występ od pierwszej minuty dostali piłkarze, którzy dotąd niezbyt często grali w PKO Ekstraklasie. Ten mecz pokazał, dlaczego zwykle lądują na ławce albo trybunach.
Drugi garnitur lidera PKO Ekstraklasy na boisku nie wyróżniał się na tle siódmego zespołu Fortuna I ligi. Zawodnicy mający coś do udowodnienia Sobolewskiemu zagrali poniżej wymaganego poziomu i przez 120 minut męczyli się z I-ligowcem.
Pierwsza połowa do zapomnienia, w drugiej lepiej momentami prezentował się Stomil. Ale i on się zbytnio nie popisał, bo nie potrafił wykorzystać przewagi jednego zawodnika. W 71. minucie Oskar Zawada wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Niegdyś dobrze zapowiadający się napastnik zapędził się w walce o piłkę i sfaulował Janusza Bucholca.
Wydawało się, że po karze dla Zawady Stomil złapał wiatr w żagle. Że chociaż on przejmie inicjatywę i przestanie wespół z Nafciarzami znęcać się nad publicznością. Nic z tego. Po kilku minutach natarcia i śmiałych próbach z dystansu Wojciecha Hajdy i Artura Siemaszki wszystko wróciło do normy. W końcówce drugiej połowy przebudził się po raz drugi Siemaszko, ale w pojedynkę nie przesądził o losach rywalizacji.
Czytaj też:
-> Fatalna Pogoń Szczecin odpadła. Kibice mają pretensje do Kosty Runjaicia
-> Widzew - Legia. Zbigniew Boniek dumny z łodzian
Sobolewski powoli tracił cierpliwość i wpuszczał na boisko kolejnych podstawowych graczy. W końcu w 102. minucie zameldował się lider, Dominik Furman. Jego stałe fragmenty gry mogły zrobić różnicę, ale do tego trzeba było niezłego wykończenia. A tego brakowało, co pokazały wcześniej pierwsze minuty dogrywki: Angel Garcia i Olaf Nowak spanikowali w akcjach sam na sam z bramkarzem w polu karnym.
W rzutach karnych wyższość udowodnili olsztynianie. Pewnie wykonali swoje "jedenastki", każdy strzał był silny i nie do obrony dla Jakuba Wrąbla. Z kolei aż dwóch Nafciarzy zmarnowało swoje szanse. Mateusz Szwoch uderzył za słabo, a Suad Sahiti przestrzelił.
Stomil Olsztyn - Wisła Płock 0:0, karne 4:1
Rzuty karne:
1:0 - Sobczak
X - Szwoch
2:0 - Tecław
2:1 - Nowak
3:1 - Tarasenko
X - Sahiti
4:1 - Molloy
Stomil:
Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Wiktor Biedrzycki, Oleg Tarasenko, Lukas Kuban - Wojciech Hajda (109' Jakub Tecław), Maciej Pałaszewski - Mateusz Gancarczyk (58' Oktawian Skrzecz), Grzegorz Lech (97' Koki Hinokio), Artur Siemaszko (99' Eric Molloy) - Szymon Sobczak.
Wisła: Jakub Wrąbel - Patryk Stępiński, Michał Marcjanik, Jarosław Fojut, Angel Garcia - Mikołaj Kwietniewski (78' Suad Sahiti), Bartłomiej Sielewski (69' Mateusz Szwoch), Maciej Ambrosiewicz, Giorgi Merebaszwili (104' Dominik Furman) - Oskar Zawada, Grzegorz Kuświk (90' Olaf Nowak).
Żółte kartki: Kuban, Lech, Skrzecz i Tecław (Stomil) oraz Marcjanik (Wisła).
Czerwona kartka: Zawada (Wisła) 71' /za drugą żółtą/
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin).
Zobacz wideo: "Lewy" - mistrz rzutów karnych