Totolotek Puchar Polski: Stomil Olsztyn - Wisła Płock. Lider PKO Ekstraklasy za burtą

PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: piłkarze Stomilu Olsztyn Grzegorz Lech (z lewej) i Szymon Sobczak (drugi od lewej) oraz Maciej Ambrosiewicz (drugi od prawej) i Mikołaj Kwietniewski (z prawej) z Wisły Płock
PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: piłkarze Stomilu Olsztyn Grzegorz Lech (z lewej) i Szymon Sobczak (drugi od lewej) oraz Maciej Ambrosiewicz (drugi od prawej) i Mikołaj Kwietniewski (z prawej) z Wisły Płock

W Halloween piłkarze straszyli na boisku swoją formą. Po fatalnej grze Wisła Płock odpadła ze Stomilem Olsztyn. Mecz rozstrzygnęły dopiero rzuty karne. Pierwszoligowiec sprawił ogromną sensację i zagra w 1/8 finału Totolotek Pucharu Polski.

Jeśli któryś z rezerwowych Wisły Płock będzie chciał iść do gabinetu trenera ze skargą, że nie gra, w odpowiedzi Radosław Sobolewski pokaże mu czwartkowe spotkanie ze Stomilem. W Olsztynie szansę na występ od pierwszej minuty dostali piłkarze, którzy dotąd niezbyt często grali w PKO Ekstraklasie. Ten mecz pokazał, dlaczego zwykle lądują na ławce albo trybunach.

Drugi garnitur lidera PKO Ekstraklasy na boisku nie wyróżniał się na tle siódmego zespołu Fortuna I ligi. Zawodnicy mający coś do udowodnienia Sobolewskiemu zagrali poniżej wymaganego poziomu i przez 120 minut męczyli się z I-ligowcem.

Pierwsza połowa do zapomnienia, w drugiej lepiej momentami prezentował się Stomil. Ale i on się zbytnio nie popisał, bo nie potrafił wykorzystać przewagi jednego zawodnika. W 71. minucie Oskar Zawada wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Niegdyś dobrze zapowiadający się napastnik zapędził się w walce o piłkę i sfaulował Janusza Bucholca.

Wydawało się, że po karze dla Zawady Stomil złapał wiatr w żagle. Że chociaż on przejmie inicjatywę i przestanie wespół z Nafciarzami znęcać się nad publicznością. Nic z tego. Po kilku minutach natarcia i śmiałych próbach z dystansu Wojciecha Hajdy i Artura Siemaszki wszystko wróciło do normy. W końcówce drugiej połowy przebudził się po raz drugi Siemaszko, ale w pojedynkę nie przesądził o losach rywalizacji.

Czytaj też:
-> Fatalna Pogoń Szczecin odpadła. Kibice mają pretensje do Kosty Runjaicia

-> Widzew - Legia. Zbigniew Boniek dumny z łodzian

Sobolewski powoli tracił cierpliwość i wpuszczał na boisko kolejnych podstawowych graczy. W końcu w 102. minucie zameldował się lider, Dominik Furman. Jego stałe fragmenty gry mogły zrobić różnicę, ale do tego trzeba było niezłego wykończenia. A tego brakowało, co pokazały wcześniej pierwsze minuty dogrywki: Angel Garcia i Olaf Nowak spanikowali w akcjach sam na sam z bramkarzem w polu karnym.

W rzutach karnych wyższość udowodnili olsztynianie. Pewnie wykonali swoje "jedenastki", każdy strzał był silny i nie do obrony dla Jakuba Wrąbla. Z kolei aż dwóch Nafciarzy zmarnowało swoje szanse. Mateusz Szwoch uderzył za słabo, a Suad Sahiti przestrzelił.

Stomil Olsztyn - Wisła Płock 0:0, karne 4:1
Rzuty karne:

1:0 - Sobczak
X - Szwoch
2:0 - Tecław
2:1 - Nowak
3:1 - Tarasenko
X - Sahiti
4:1 - Molloy
Stomil:

Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Wiktor Biedrzycki, Oleg Tarasenko, Lukas Kuban - Wojciech Hajda (109' Jakub Tecław), Maciej Pałaszewski - Mateusz Gancarczyk (58' Oktawian Skrzecz), Grzegorz Lech (97' Koki Hinokio), Artur Siemaszko (99' Eric Molloy) - Szymon Sobczak.

Wisła: Jakub Wrąbel - Patryk Stępiński, Michał Marcjanik, Jarosław Fojut, Angel Garcia - Mikołaj Kwietniewski (78' Suad Sahiti), Bartłomiej Sielewski (69' Mateusz Szwoch), Maciej Ambrosiewicz, Giorgi Merebaszwili (104' Dominik Furman) - Oskar Zawada, Grzegorz Kuświk (90' Olaf Nowak).

Żółte kartki: Kuban, Lech, Skrzecz i Tecław (Stomil) oraz Marcjanik (Wisła).

Czerwona kartka: Zawada (Wisła) 71' /za drugą żółtą/

Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin).

Zobacz wideo: "Lewy" - mistrz rzutów karnych

Źródło artykułu: