360 minut spędzone z piłkarzami AC Milanu i Lazio w poprzednim sezonie było zmarnowane. Kluby mierzyły się w lidze i w półfinale Pucharu Włoch, strzelały gola średnio co półtorej godziny. Największe podziękowania należały się Joaquinowi Correi, który swoim celnym uderzeniem w Mediolanie dał awans do finału Coppa Italia stołecznej drużynie i nie dopuścił do dogrywki. Stąd obawy o poziom widowiska przed kolejnym spotkaniem drużyn.
Tym razem było jednak na co popatrzeć. Na boisku było dużo miejsca, a piłkarze grali ofensywnie oraz energicznie. Bywały fragmenty, w których futbolówka była transportowana z jednego w drugie pole karne i co minutę była stwarzana sytuacja podbramkowa. Szczególnie w pierwszej połowie. Druga była już mniej widowiskowa, a w grę wdał się chaos.
Czytaj także: Cristiano Ronaldo wyrwał punkty w doliczonym czasie. Wojciech Szczęsny na ławce
Stefano Pioli przekonuje się do Krzysztofa Piątka. Trener Milanu zaczynał bez Polaka w podstawowym składzie dwa mecze otwierające jego kadencję. Wstawił byłego zawodnika Genoi do jedenastki przed poprzednim pojedynkiem ze SPAL-em, a ten choć nie grał rewelacyjnie, dołożył cegiełkę do zwycięstwa 1:0. Po faulu na Piątku do rzutu wolnego podszedł Suso i rozstrzygnął pojedynek.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"
W niedzielę Krzysztof Piątek oddał pierwsze uderzenie w 7. minucie. Polak chciał zmieścić piłkę przy bliższym słupku, ale otarła się ona o nogę Francesco Acerbego i poleciała w boczną siatkę. Reprezentant Włoch ratował Lazio po błędzie Thomasa Strakoshy.
W 28. minucie Krzysztof Piątek nie mógł już mieć pretensji do obrońcy Lazio, a powinien mu dziękować. To dlatego, że zanim piłka znalazła się w siatce po strzale Polaka, odbiła się rykoszetem od Bastosa. Nie można było jednak odbierać zasług Piątkowi, który w odpowiednim momencie oderwał się od rywala i skierował piłkę w dobrym kierunku. Można było odpalać "rewolwery", uznał "bomber", ale Lega Serie A pewnie zmartwi Polaka po meczu. Początkowo zapisana mu bramka została zweryfikowana po pół godzinie jako samobójcza.
Po golu Bastosa zrobiło się 1:1. Trzy minuty wcześniej trafił Ciro Immobile, którego 100. bramka w barwach Lazio jest kolejnym kamieniem milowym w karierze lidera rankingu strzelców i klasyfikacji kanadyjskiej ligi. Snajper Biancocelestich wykorzystał dośrodkowanie Manuela Lazzarego, który asystował po raz pierwszy w barwach klubu z Rzymu.
W drugiej połowie kolejne ataki, ale mniejsza liczba klarownych sytuacji podbramkowych. Po godzinie nie było już na boisku Ciro Immobile, a to zmniejsza siłę rażenia Lazio. W Milanie wszedł drugi napastnik Rafael Leao, ale tradycyjnie skuteczność nie była jego atutem.
Mecz rozstrzygnął golem na 2:1 dla rzymian wspomniany w pierwszym akapicie Correa. Jak widać, historia lubi się powtarzać. Tym razem Argentyńczyk pokonał Gianluigiego Donnarummę w 83. minucie po podaniu Luisa Alberto. W ten sposób Lazio odniosło ligowe zwycięstwo na terenie Milanu po 30 latach przerwy. Grało w tym momencie bez nominalnego napastnika, mimo to zadało ostateczny cios.
Czytaj także: Cristiano Ronaldo chwali Maurizio Sarriego. "Mam więcej swobody"
AC Milan - Lazio 1:2 (1:1)
0:1 - Ciro Immobile 25'
1:1 - Bastos (sam.) 28'
1:2 - Joaquin Correa 83'
Składy:
Milan: Gianluigi Donnarumma - Davide Calabria, Leo Duarte, Alessio Romagnoli, Theo Hernandez - Rade Krunić (85' Giacomo Bonaventura), Ismael Bennacer, Lucas Paqueta (53' Rafael Leao) - Samuel Castillejo (36' Ante Rebić), Krzysztof Piątek, Hakan Calhanoglu.
Lazio: Thomas Strakosha - Bastos, Francesco Acerbi, Stefan Radu - Manuel Lazzari, Sergej Milinković-Savić (60' Marco Parolo), Lucas Leiva, Luis Alberto, Senad Lulić - Joaquin Correa, Ciro Immobile (60' Felipe Caicedo, 82' Danilo Cataldi).
Żółte kartki: Duarte, Krunić, Bennacer (Milan) oraz Milinković-Savić, Parolo, Radu, Leiva, Cataldi (Lazio).
Sędzia: Gianpaolo Calvarese.
[multitable table=1149 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]