Bundesliga. Rafał Gikiewicz dostał zaskakującą ofertę. "Mam pracę po karierze"

Getty Images / Maja Hitij / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz
Getty Images / Maja Hitij / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz

Rafał Gikiewicz wyznał, że po ostatnich derbach Berlina otrzymał zaskakującą propozycję pracy w jednej z niemieckich firm ochroniarskich. - Śmiałem się z kolegami, że mam już co robić po karierze - powiedział bramkarz Unionu.

W 10. kolejce drużyna 1.FC Union Berlin pokonała w prestiżowych derbach miasta Herthę 1:0, a bohaterem mediów został Rafał Gikiewicz. Wszystko jednak przez interwencję polskiego bramkarza do której doszło już po zakończeniu spotkania.

Po końcowym gwizdku sędziego kilkunastu zamaskowanych pseudokibiców gospodarzy pojawiło się na płycie boiska. Byli gotowi do starcia z fanami Herthy i ruszyli w ich stronę. Wtedy niespodziewanie podbiegł do nich polski bramkarz, który zdecydowanie nakazał im powrót na trybuny.

Zachowanie Polaka zostało udokumentowane przez kamery telewizyjne a o jego interwencji rozpisywały się media w całej Europie (czytaj więcej TUTAJ). Okazuje się, że zrobiła ona także wrażenie na... firmie ochroniarskiej.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Bezpieczeństwo kadry priorytetem? "To obowiązek związku. Piłkarze nie powinni o tym myśleć wcale"

Nasz bramkarz zdradził w rozmowie z dziennikiem "Bild", że otrzymał od niej ofertę pracy, a dokładnie chodziło o kontrakt reklamowy.

- Śmialiśmy się z kolegami w szatni, że mam już pracę po zakończeniu piłkarskiej kariery - powiedział 32-latek, który uważa, że nie zrobił niczego nadzwyczajnego. - Widziałem już podobne sytuacje w Polsce, byłem do tego przyzwyczajony.

- Reakcja była impulsywna, jednak dla mnie powinno być to oczywiste. Przecież jeśli mężczyzna atakuje kobietę, to reagujesz. Każdy powinien tak zrobić - dodał. Ujawnił też jedną historię, którą przeżył kilka miesięcy temu.

Rafał Gikiewicz: zdobyłem i obroniłem Berlin. Czytaj więcej--->>>

- W czerwcu podróżowałem samochodem wspólnie z rodziną. Nagle zobaczyliśmy mężczyznę leżącego na chodniku, a moja żona natychmiast powiedziała: zatrzymaj się, musimy pomóc. Natychmiast wezwaliśmy karetkę pogotowia, to było dla nas oczywiste - ujawnił.

Źródło artykułu: