Eliminacje Euro 2020: Izrael - Polska. Eran Zahavi chce zabrać koronę Robertowi Lewandowskiemu

Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Eran Zahavi
Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Eran Zahavi

Połowa kibiców z Izraela uważa go za najlepszego piłkarza w historii swojego kraju, ale druga połowa nigdy go nie zaakceptuje za "złe" wybory i zachowanie niegodne reprezentanta. Oto Eran Zahavi - odpowiedź Izraela na Roberta Lewandowskiego.

W listopadzie 2014 roku wydarzeniem w piłce izraelskiej była awantura podczas derbów Tel Awiwu między Hapoelem a Maccabi. 35-letni chuligan zaatakował zawodnika, który świętował bramkę w swój tradycyjny sposób "strzelając z pistoletu" na różne strony. Jeszcze kilka lat temu był czczony jako półbóg w jego klubie, a teraz grał po stronie wielkiego rywala. Eran Zahavi, bo o nim mowa, nie pozostawał dłużny i wymierzył przeciwnikowi soczystego kopniaka.

Kilka lat wcześniej, w 2010 roku, właśnie Zahavi strzelił w doliczonym czasie meczu z Beitarem bramkę, która dała jego drużynie mistrzostwo kraju. Ale dla fanów nie ważne było tylko to, że strzelił bramkę. Liczył się też podtekst. Hapoel to klub fanów lewicowych, Beitar był opanowany przez prawicowych ekstremistów. Dla kibiców z Jerozolimy ważne więc było, by tytuł trafił do Maccabi Hajfy, byle tylko nie do Hapoelu. Zahavi pokrzyżował te plany.

Kilka lat później był już wrogiem numer 1. Cóż, bycie Eranem Zahavim nie jest łatwe. Z jednej strony przez wielu fanów ten napastnik reprezentacji Izraela uważany za najlepszego piłkarza w historii kraju, z drugiej nielubiany zawodnik, arogant, odnoszący się do rozmówców z wyższością. Ten 32-latek właśnie ma swój najlepszy czas w karierze. Istnieje spora szansa, że właśnie on zabierze Robertowi Lewandowskiemu tytuł króla eliminacji. Zahavi strzelił w dotychczasowych 8 spotkaniach eliminacyjnych 11 goli. Tyle co Hary Kane i jednego więcej niż Cristiano Ronaldo. Ważne jest też to, że nie są to po prostu bramki, a często małe dzieła sztuki, przepiękne uderzenia zza pola karnego.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Paweł Wszołek zasługuje na miejsce w kadrze? "Brzęczek będzie się bał teraz ryzykować"

Zaczynał jako pomocnik i jeszcze 10 lat temu był uważany za ledwie przeciętnego zawodnika ligowego. We wspomnianym sezonie 2009/10, który zakończył w tak spektakularny sposób, nie był nawet zawodnikiem wyjściowej jedenastki Hapoelu.

Kilka tygodni później grał już w Lidze Mistrzów. Hapoel z grupy nie wyszedł, ale Zahavi strzelił dwie bramki w meczu z Benfiką, a z Lyonem do bramki dołożył asystę. W kolejnym sezonie był już zawodnikiem włoskiego Palermo, ale od Serie A odbił się bez większej historii. Po 1,5 roku "do zapomnienia" wrócił do Izraela i to do Maccabi Tel Awiw. Był to niezwykle kontrowersyjnych ruch transferowy, bo kibice Hapoelu go znienawidzili a ci z Maccabi nie chcieli polubić. Aż okazało się, że strzela. I to na zawołanie. 98 goli w 119 meczach ligowych, dwa tytułu zawodnika roku w Izraelu, trzy tytuły króla strzelców, w końcu trzy tytułu mistrzowskie. Kibice czekali na nie od 2003 roku. Byli uważani za wiecznych przegranych. I wtedy przyszedł on. To w Maccabi narodził się Eran Zahavi – największy współczesny piłkarz Izraela. Rację miał dyrektor sportowy Maccabi, Jordi Cruyff, który postawił na swoim – wbrew fanom.

ZOBACZ. Mateusz Klich: Wiem, że mogę dać więcej kadrze

Przeciwnicy zaznaczają, że nie można go nazwać największym piłkarzem Izraela, bo nigdy nie zaistniał w topowej lidze. I tak naprawdę aż do obecnych eliminacji nie dał wiele drużynie. Co więcej, podczas meczu z Macedonią, rzucił na ziemię opaskę kapitańską, co jeszcze bardziej zirytowało jego licznych przeciwników. Wielu ekspertów uważało, że powinien zostać wyrzucony z kadry. Przepraszał, tłumaczył że nie zniósł gwizdów kibiców w Hajfie, ale w kolejnych trzech meczach nie zagrał.

ZOBACZ. Sebastian Mila: Piotr Zieliński jest genialny

Zwolennicy zauważają, że gra w coraz mocniejszej lidze chińskiej i jest tam gwiazdą pierwszej wielkości. W 2017 roku piłkarz Ghanzhou R&F zdobył tytuł króla strzelców i najlepszego zawodnika sezonu. W tym sezonie powtórzy wynik, bo po 27. kolejkach (grał w 25 meczach) ma 29 bramek. 12 więcej niż następni piłkarze w klasyfikacji. Generalnie jego statystyki są niezwykłe. W Chinach strzelił łącznie 87 goli w 96 meczach ligowych. Robi piorunujące wrażenie.

Źródło artykułu: