Eliminacje Euro 2020: Polska - Słowenia. Dobre wieści ws. Kamila Glika

Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu opatrywany przez lekarzy reprezentacji Polski Kamil Glik w meczu ze Słowenią
Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu opatrywany przez lekarzy reprezentacji Polski Kamil Glik w meczu ze Słowenią

Kamil Glik ma złamany nos, ale bez przemieszczenia - przekazał prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek. Obrońca kadry doznał urazu na samym początku meczu ze Słowenią (3:2) i musiał opuścić boisko.

Na pewno nie tak wyobrażał sobie Kamil Glik spotkanie ze Słowenią, w którym kadrowicze i kibice żegnali Łukasza Piszczka. Dla obrońcy Borussii Dortmund był to ostatni mecz w reprezentacji Polski, jednak zawodnik AS Monaco w tym nie uczestniczył.

Wszystko przez sytuację z trzeciej minuty meczu, gdy w polu karnym gości Glik zderzył się z bramkarzem Janem Oblakiem. Jak ujawnił niedługo później dziennikarz Polsatu Marcin Feddek, nasz piłkarz stracił na chwilę przytomność. Mimo chęci i ogromnej złości, nie wrócił już na murawę.

Skandaliczny stan murawy na PGE Narodowym. Piłkarze poskarżyli się premierowi. Czytaj więcej--->>>

31-latek powinien jednak szybko znów pojawić się na boisku. Jak ogłosił we wtorkowy wieczór prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, Glik ma złamany nos, jednak bez przemieszczenia, co jest z pewnością dobrą wiadomością.

"Czyli jutro gotowy do gry" - dodał Boniek i łatwo sobie wyobrazić, że nasz obrońca zagra w najbliższym ligowym meczu AS Monaco w Ligue 1. A dojdzie do niego w niedzielę w Bordeaux.

Informacje o złamanym nosie Glika potwierdził podczas pomeczowej konferencji prasowej także selekcjoner naszej kadry Jerzy Brzęczek.

Spotkanie ze Słowenią zakończyło się triumfem Biało-Czerwonych 3:2 (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Robert Lewandowski: To szczęście, że nikt nie złapał poważnej kontuzji

Komentarze (1)
avatar
Jerzy Michalik
23.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak dobrze przejrzeć powtórkę, to słoweński bramkarz atakował celowo głowę Kamila Glika. Powinien dostać przynajmniej źółtą kartkę. Potem symulował kontuzję. Brzydkie to było.