Na pewno nie tak wyobrażał sobie Kamil Glik spotkanie ze Słowenią, w którym kadrowicze i kibice żegnali Łukasza Piszczka. Dla obrońcy Borussii Dortmund był to ostatni mecz w reprezentacji Polski, jednak zawodnik AS Monaco w tym nie uczestniczył.
Wszystko przez sytuację z trzeciej minuty meczu, gdy w polu karnym gości Glik zderzył się z bramkarzem Janem Oblakiem. Jak ujawnił niedługo później dziennikarz Polsatu Marcin Feddek, nasz piłkarz stracił na chwilę przytomność. Mimo chęci i ogromnej złości, nie wrócił już na murawę.
Skandaliczny stan murawy na PGE Narodowym. Piłkarze poskarżyli się premierowi. Czytaj więcej--->>>
31-latek powinien jednak szybko znów pojawić się na boisku. Jak ogłosił we wtorkowy wieczór prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, Glik ma złamany nos, jednak bez przemieszczenia, co jest z pewnością dobrą wiadomością.
Breaking News, @kamilglik25 ma złamany nos, ale bez przemieszczenia, czyli jutro gotowy do gry....
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) November 19, 2019
"Czyli jutro gotowy do gry" - dodał Boniek i łatwo sobie wyobrazić, że nasz obrońca zagra w najbliższym ligowym meczu AS Monaco w Ligue 1. A dojdzie do niego w niedzielę w Bordeaux.
Informacje o złamanym nosie Glika potwierdził podczas pomeczowej konferencji prasowej także selekcjoner naszej kadry Jerzy Brzęczek.
Spotkanie ze Słowenią zakończyło się triumfem Biało-Czerwonych 3:2 (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Robert Lewandowski: To szczęście, że nikt nie złapał poważnej kontuzji