Ile razy w ciągu tego roku Ireneusz Mamrot miał być na prostej drodze do swojego zwolnienia? On sam nie ukrywa, że przestał się przejmować takimi plotkami, bo i tak dawno straciłby rachubę. Nic jednak w tym dziwnego, skoro temat odżywa średnio raz w miesiącu. Niemniej za każdym razem, gdy pojawia się taka wizja (niezależnie czy sonduje ją klub, czy zastanawiają się nad nią kibice lub dziennikarze) to efekt jest podobny - Jagiellonia Białystok wygrywa z najbliższym przeciwnikiem i podobne głosy milkną na jakiś czas.
Po przegranej w słabym stylu w Gliwicach (1:3 z Piastem - przyp. red.) wielu kibiców chciało głowy trenera, żądało zmiany już w przerwie na zgrupowania reprezentacji. Tak jednak się nie stało, a po meczu z Arką Gdynia (2:0) zatriumfować mogła druga część. Ta, która w niego wierzy i podczas spotkania dała mu wyraźne wsparcie. A po wszystkim wywołała go na środek i zaprosiła do wspólnego świętowania wygranej.
Swoją drogą przepychanki zwolenników i przeciwników Mamrota w Białymstoku mogą trochę bawić. Jedni wskazują na wicemistrzostwo i finał Pucharu Polski jako sukces, inni mówią: "przecież był o krok od czegoś wielkiego, ale w obu przypadkach przegrał". Jedni dostrzegają, że udało mu się wypromować Karola Świderskiego i zrobić czołowych piłkarzy PKO Ekstraklasy z Bartosza Bidy czy Patryka Klimai. Inni podkreślają, że to tylko wyjątki a tak naprawdę boi się wprowadzać młodzież. I tak w kółko, każdy swoje.
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Jaka przyszłość piłkarskich mistrzostw Europy? "Prawie każdy może tam zagrać"
Faktem jest, że 2,5-letnią pracę Mamrota w Jadze trudno jednoznacznie ocenić. Natomiast na pewno nikt nie zaprzeczy, że wyniki w tym sezonie rozczarowują. Latem wydano rekordowe pieniądze na transfery, czekano na kolejne zwycięstwa i historyczny wynik na stulecie klubu. Problem w tym, że na razie jest gra w kratkę, brak skuteczności i miejsce w środku tabeli. Wszystko jest jednak wciąż możliwe, bo sezon jeszcze długi.
Niebawem półmetek obecnej edycji rozgrywek. Na razie nikt nie podejmuje pochopnych decyzji, a 48-letni szkoleniowiec dostaje czas. Po wygranej Jagiellonii z Arką można być już pewnym, że pozostanie na stanowisku do końca tego roku. Co później? Zapewne zdecydują wyniki uzyskane w tym czasie. Zważywszy jednak na jego wprawę w wygrywaniu z katem można pokusić się o prognozę, że na tym się nie skończy.
Kuba Cimoszko
Czytaj także: Totalna dominacja Jagiellonii nad Arką i zasłużona wygrana
Czytaj także: Bodvar Bodvarsson strzelił gola i wygrał zakład