Nie żyje komandos. Zaraził się w jaskini, ratował młodych piłkarzy z Tajlandii

Facebook / Royal Thai Navy/Facebook / Beiret Bureerak
Facebook / Royal Thai Navy/Facebook / Beiret Bureerak

Tajlandzkie dowództwo sił specjalnych wydało komunikat, potwierdzając śmierć Beireta Bureeraka. To druga ofiara dramatycznej akcji ratunkowej z lipca 2018 roku.

W lipcu ubiegłego roku doszło do wypadku w tajlandzkiej jaskini. Dwunastu młodych piłkarzy i ich trener Ekkapol Chantawong zostali uwięzieni wskutek obfitych deszczów w głębi Tham Luang w północnej Tajlandii. Opinia publiczna śledziła losy zaginionych. Więcej informacji o akcji przeczytacie TUTAJ.

Wszystko skończyło się dobrze. Akcja trwała 17 dni, ale udało się uratować wszystkich chłopców, a także 25-letniego szkoleniowca. Pomagało im 200 nurków z całego świata. W pierwszej kolejności - komandosi z tajlandzkiej marynarki wojennej. Chłopcy musieli chodzić, wspinać się i nurkować, podawano im leki uspokajające, żeby w trakcie wędrówki poza jaskinię nie spanikowali, bowiem nurt podziemnej rzeki był bardzo mocny. Na twarzach mieli zakładane maski. Dziennie na powierzchnię wyprowadzano po 4 chłopców.

Skończyło się na zapaleniu płuc i pobycie w szpitalu, ale nikomu nic poważnego się nie stało. Zmarł za to jeden z ratowników, sierżant Saman Kuman, były tajlandzki żołnierz. Teraz tajlandzkie media poinformowały, że nie żyje drugi żołnierz. U Beireta Bureeraka podczas akcji w jaskini doszło do infekcji krwi. Podoficer leczył się od dłuższego czasu i wydawało się, że wszystko zakończy się dobrze.

Stan Bureeraka pogorszył się jednak przed kilkoma dniami. Nie wiadomo, co dokładnie się stało, lecz zakażenie okazało się na tyle silne, że żołnierz zmarł. Dowództwo tajlandzkich NAVY Seals złożyło kondolencje rodzinie zmarłego komandosa.

CZYTAJ TAKŻE: 
Barcelona, Real, Manchester United. Słynne kluby zapraszają uratowanych chłopców z Tajlandii

Akcja ratunkowa w Tajlandii. Tytani z jaskini

Źródło artykułu: