Superpuchar Hiszpanii. Turniej absurdów

Bez wielu gwiazd, w kraju, który łamie prawa człowieka i ma "zagubionych kierowców". Tak RFEF chce stworzyć "najatrakcyjniejszy Superpuchar Hiszpanii w historii".

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Marco Asensio (z lewej) i Dani Ceballos z Superpucharem Hiszpanii Newspix / ALTERPHOTOS/Carrusan/ABACAPRESS.COM / Na zdjęciu: Marco Asensio (z lewej) i Dani Ceballos z Superpucharem Hiszpanii
Absurd goni absurd. W środę Ernesto Valverde i Sergio Busquets zaraz po treningu mieli wziąć udział w konferencji prasowej przed czwartkowym meczem z Atletico Madryt. Obaj przedstawiciele Barcelony kazali na siebie czekać. Spóźnieni o kilkadziesiąt minut przepraszali za kierowcę, który zamiast zawieźć ich na stadion treningowy Al Alha, pojechał na Stadion Króla Abdullaha.

- Szofer uświadomił sobie pomyłkę, dopiero po przejechaniu kilku kilometrów - wyjaśniał się dziennikarzom Valverde. Dzień wcześniej im przytrafił się ten sam problem, kiedy kierowca autobusu także pomylił obiekty.

"Kraj zagubionych kierowców" - tak Arabię Saudyjską ironicznie nazwał kataloński "Sport". Tam rozgrywa się odmieniony Superpuchar Hiszpanii.

ZOBACZ WIDEO: Serie A. Wojciech Szczęsny z nowym kontraktem! Michal Pol zachwycony formą Polaka

Hiszpańscy dziennikarze docinają prezesowi RFEF, Luisowi Rubialesowi nie tylko z powodu nowej lokalizacji. Ogromną i burzliwą dyskusję wywołał przede wszystkim nowy format Superpucharu, który dotąd rozgrywał się w formie dwumeczu między zdobywcą Pucharu Króla i mistrzem Hiszpanii. Wyjątkiem był poprzedni rok, kiedy rozegrano jeden mecz w Maroku.

Tym razem walka o Superpuchar rozgrywa się nie dość, że na wyjeździe, to jeszcze między czterema uczestnikami. Bo do Valencii i Barcelony dołączyli także Real Madryt i Atletico Madryt. Po pierwszym półfinale jest już pewne, że w finale nie zagra zdobywca krajowego pucharu - Nietoperze w fatalnym stylu przegrały z Królewskimi (więcej TUTAJ). Jeśli w czwartek Rojiblancos wyeliminują Blaugranę, dojdzie do kolejnego kuriozum i Superpuchar trafi w ręce drużyny, która rok temu nie wywalczyła żadnego trofeum.

Rubiales wielokrotnie tłumaczył, że w ten sposób chce uczynić rozgrywki "najatrakcyjniejszymi w historii". Swoją drogą Arabia Saudyjska zapewniła sobie, że na jej terenie turniej w tej formie odbędzie się przez trzy kolejne lata. Zapłaciła za to 120 mln euro. Tak więc za każdy Superpuchar do kasy federacji trafi 40 mln euro, z czego 25 procent zostanie podzielone między uczestników. Nie podoba się to Valencii, która dostanie najmniej, a zdobyła przecież PK.

Krytykom nowej formuły nie podoba się także nowa lokalizacja. W Arabii Saudyjskiej łamane są prawa człowieka, a kobiety wciąż mają problem z wchodzeniem na stadiony. - Kobiety i mężczyźni będą mogli wejść na stadion na równych warunkach. Książę Arabii Saudyjskiej zapewnił mnie, że chce przez sport przeprowadzać transformację - bronił się Rubiales.

Z meczami na Bliskim Wschodzie problem mają przede wszystkim kibice. Mimo pomocy klubów, które oferowały m.in. bezpłatne bilety, sympatykom trudno było znaleźć dogodne połączenia bez przesiadek w korzystnych cenach. Najliczniejsza grupa kibiców Realu wynosi blisko 700 osób, najsłabiej wygląda grupa Valencii - tylko 26 widzów. Na trybunach pozostaje liczyć na miejscowych.

Pierwszym znanym finalistą Superpucharu Hiszpanii jest Real Madryt. Drugiego poznamy w czwartek, kiedy FC Barcelona zmierzy się z Atletico Madryt. Finał zaplanowano na niedzielę.

Czytaj też: Premier League ryzykowna dla Krzysztofa Piątka? "To dla Polaków mega ciężki kierunek"

Czy podoba Ci się nowa formuła rozgrywania Superpucharu Hiszpanii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×