PKO Ekstraklasa. Łukasz Derbich: Mój piłkarski świat skończył się w dwie godziny

Choroba ciągnęła się latami. Na szczęście, mój organizm jest silny, że wytrzymał to tyle lat. Dzięki żonie i synowi walczę. Mój piłkarski świat skończył się w dwie godziny - mówi nam Łukasz Derbich, były piłkarz Cracovii i Ruchu Chorzów.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Łukasz Derbich Instagram / @uki2327 / Na zdjęciu: Łukasz Derbich
- Piłkarze powinni regularnie robić także badania nerek. Badania morfologiczne miałem dobre. Hemoglobina, potas i sód zawsze były w normie. Ale kiedy rozszerzyłem badania do mocznika i kreatyniny, wyniki okazały się dużo gorsze - apeluje Łukasz Derbich, który w Ekstraklasie grał w barwach Cracovii i Ruchu Chorzów. Ostatnio występował w IV-ligowym KS Opatówek.

Decyzję o zakończeniu kariery podjęła za 36-latka nagła choroba. - 17 listopada złapało mnie wysokie ciśnienie, 190 na 120, wymiotowałem. Było to dzień po meczu, od razu pojechałem na SOR. Najpierw myśleliśmy, że może to wirusowe zapalenie wątroby. Trzeciego dnia pani kardiolog rozszerzyła badania, zbadała kreatyninę i mocznik, dopiero wtedy wykryliśmy, że problem jest z nerkami. Gdyby tego nie zrobiła, dostałbym tabletki na obniżenie ciśnienia, poszedłbym na trening i mógłbym z niego nie wrócić. Dla mnie to był wielki szok, wciąż jestem rozbity. Organizm był tak zatruty, że serce nie dałoby rady - wspomina pierwszy pobyt w szpitalu.

- Bywało, że organizm był odwodniony albo poszedłem na trening z gorączką i zagrałem mecz. Takie proste rzeczy mogły spowodować osłabienie układu odpornościowego. A ja cały czas grałem, wysiłek temu nie sprzyjał. Teraz moje nerki mają 9 cm, a nie 14-15 cm jak powinny - dodaje piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Kosowski komentuje sytuację Wisły Kraków. "Serce boli. Spadek z Ekstraklasy trzeba brać pod uwagę"

W czwartek Derbich ponownie zgłosił się do szpitala na biopsję. Poznał ostateczną diagnozę: przewlekła niewydolność nerek. Potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. We wtorek obrońca rozpocznie dializy i będzie czekał na przeszczep. To dla niego oznacza koniec kariery. Podczas wysiłku mięśnie wytwarzają kreatyninę, która musi być przefiltrowana przez nerki. To duże obciążenie dla wyniszczonych narządów.

- Teraz nie można czekać - mówi Derbich. - Dlatego lekarze zdecydowali za mnie, że będę miał hemodializę, która wypłukuje z organizmu nawet witaminy. Liczyłem, że będę miał mniej wyczerpujące organizm dializy otrzewnowe. Ale na nie musiałbym poczekać 3-4 tygodni, w moim przypadku to za dużo czasu.

Piłkarz i jego rodzina zaczynają nową walkę. Przed Derbichem masa dializ, oczekiwanie na przeszczep i żmudna rehabilitacja. Żona z synem ciągle go wspierają i już zbierają środki na leczenie (zbiórkę znajdziesz w TYM MIEJSCU). - Pani kardiolog powiedziała, że choroba ciągnęła się latami. Na szczęście, mój organizm jest silny, że wytrzymał to tyle lat. Dzięki żonie i synowi walczę. Mój piłkarski świat skończył się w dwie godziny - mówi. O chorym nie zapominają i koledzy z boiska. Organizują licytacje i mecze charytatywne. O problemach Derbicha dowiedzieli się także Niemcy, którzy oglądali go w barwach FC Einheit Rudolstadt. Napisał o tym Thueringer Allgemeine.

- Zawsze sam chciałem wychodzić z kłopotów, nie lubiłem prosić o pomoc. Teraz wszystkie wyrazy wsparcia mocno budują. Cały czas walczę, robię, co w mojej mocy - zapowiada Derbich.

Czytaj też:
-> Maor Melikson i Rodzina Świętej Wojny
-> Waldemar Podolski: Chciałbym mieć syna blisko siebie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×