Marek Wawrzynowski: Najlepsi piłkarze polskiej Ekstraklasy odchodzą do średniaków (felieton)

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Adam Buksa
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Adam Buksa

Adam Buksa i Jarosław Niezgoda wyjechali do Stanów Zjednoczonych, Patryk Klimala do Szkocji. Najlepsi piłkarze naszej Ekstraklasy nie są dziś atrakcyjnym towarem dla największych klubów Europy.

Tendencja nie jest korzystna. Do naszej PKO Ekstraklasy przyjeżdżają coraz częściej zawodnicy z doświadczeniem z 2. i 3. ligi hiszpańskiej. U siebie nie znaczą wiele, u nas są największymi gwiazdami. Z kolei nasi młodzi zawodnicy wyjeżdżają gdy tylko nadarza się okazja. Żeby jeszcze interesowały się nimi topowe kluby...

Jarosław Niezgoda, najlepszy strzelec wyjeżdża do Portland Timbers w amerykańskiej lidze Major League Soccer, również Adam Buksa, jeden z największych młodych talentów, wybiera Stany Zjednoczone, konkretnie New England Revolution. W końcu trzeci zawodnik uchodzący za talent dużego kalibru, Patryk Klimala, idzie do Celticu Glasgow.

Nie podoba się to prezesowi PZPN, Zbigniewowi Bońkowi, który napisał na swoim profilu na Twitterze: "W niektórych ruchach transferowych piłkarzy z ESA, widzę zero ambicji i planu, liczy się tylko kasa, bez żadnej wizji".

ZOBACZ WIDEO: Transfery. Milik i Piątek zmienią kluby już zimą? Są poważni chętni na polskich napastników

Problem polega na tym, że nie ma wizji, bo być nie może. Taki Klimala miał ofertę z Celticu, walczącego o puchary klubu ze Szkocji oraz z Genoi, słabej włoskiej drużyny, walczącej o utrzymanie we Włoszech. Wybrał zgodnie z rozsądkiem i logiką, choć wbrew złym doradcom, którzy chcieli na nim zarobić i nic więcej. Zagra w słabszej lidze, ale w najlepszym piłkarskim mieście świata, z szansą na występy w Europie oraz pod nosem klubów angielskich. Nie jest jego winą, że nie miał ofert z topowych klubów z Niemiec, Hiszpanii czy Anglii. Taka jest polska rzeczywistość. Nie produkujemy piłkarzy klasy europejskiej. W ostatnich latach mieliśmy ich ledwie kilku.

Najdroższe polskie transfery ostatnich 5 sezonów

Zawodnikrok transferuSkąd - DokądLigaKwota w euro
Jan Bednarek 2017 Lech - Southampton Premier League 6 mln
Sebastian Szymański 2019 Legia - Dynamo Moskwa Premier Liga (Rosja) 5,5 mln
Bartosz Kapustka 2016 Cracovia - Leicester Premier League 5 mln
Krzysztof Piątek 2018 Cracovia - Genoa Serie A 4,5 mln
Adam Buksa 2019 Pogoń - NE Revolution MLS (USA) 4,2 mln

Dlatego nie do końca wiem, jak zareagować, gdy czytam felieton Kamila Kosowskiego: "Odchodzi (Klimala - red.) za cztery miliony euro. Oczywiście dla Jagiellonii to duży zastrzyk gotówki, ale klauzule odstępnego w naszej ekstraklasie są zbyt małe. Te cztery miliony euro, czyli 16–17 mln złotych, odpowiada półrocznemu budżetowi klubu ekstraklasy, ale musimy zacząć się bardziej cenić. Świat nam odjeżdża"

Autor chyba nie za bardzo rozumie, że za zawodnika, który strzelił 7 goli w rundzie w 32. lidze w Europie 4 miliony euro to jest dużo. Nie ma też sensu narzekać na transfery Niezgody i Buksy do USA. 15 lat temu Ekstraklasa była silniejsza od MLS, dziś Amerykanie tworzą coraz lepszy produkt, reguła "designated player" pozwoliła sprowadzić dużego kalibru gwiazdy (w USA istnieje górna granica zarobków tzw. "salary cap", każdy klub może jednak mieć trzech zawodników, których ta reguła nie obowiązuje) oraz po prostu niezłych piłkarzy, jak Nemanja Nikolić czy właśnie wspomniani polscy napastnicy. Przy okazji ci zawodnicy zarobią dwa razy więcej niż przy transferze do słabej włoskiej drużyny, będą mieli status gwiazd, a więc i miejsce na boisku. Wybrali optymalnie. Dla siebie.

Druga strona jest taka, że te transfery to smutny obraz naszej rzeczywistości. Wielkie kluby nie chcą gwiazd naszej ligi. Ilu piłkarzy poszło w ostatnich latach bezpośrednio z polskiej Ekstraklasy do klubu z europejskiego Top 20? W ciągu ostatnich 3 lat? To może pięciu? Dekady?

Miejsce PKO Ekstraklasy w rankingu UEFA w ostatnich 20 latach.

RokMiejsce
2001 20.
2006 22.
2011 24.
2016 18.
2021 32.

Jeśli chodzi o topowe ligi w Europie, zawodników z naszej Ekstraklasy biorą głównie średnie kluby z Włoch, bo dla nich cena jest przystępna. Poza tym polski piłkarz może się tu łatwo wdrożyć. Jak mówił nam kiedyś Artur Płatek, który przecież pracował jako skaut dla Borussii Dortmund, więc objeździł świat wzdłuż i wszerz:  "Liga włoska jest dla naszych graczy przyjazna, bo nie jest to liga tak intensywna jak niemiecka czy angielska, albo nawet czołówka ligi francuskiej".

Polska piłka według następnego rankingu UEFA będzie na 32. miejscu w Europie, najniżej w historii. Z nami Liechtenstein, Luksemburg, Litwa, Armenia i inne kraje, które z futbolem się nie kojarzą. Miejsce jest nie tyle słabe, co haniebne. Pokazuje, że ludzie zarządzający polska piłką nie mają zielonego pojęcia o wykonywanej przez siebie pracy.

ZOBACZ: Ekstraklasa na peryferiach wielkiej piłki

I będzie tylko gorzej. W 2003 roku Zbigniew Bonek powiedział w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego": "Wydział szkolenia PZPN powinien się zajmować przygotowaniem programów służących rozwojowi piłki w Polsce i futbolem młodzieżowym".

Od tego czasu związek niewiele w tej kwestii zrobił, ani wówczas, ani po 2012 roku gdy sam Boniek został prezesem związku. Każdy kto siedzi w piłce młodzieżowej widzi powiększającą się różnicę między Polską a szeroko rozumianym zachodem. PZPN wdrożył niby jakieś programy, ale są to pomysły wtórne i nieefektywne, przeznaczone dla wąskiej elity, a nie całości. Talent Pro, AMO, LAMO i tak dalej. PR-owe kity dla naiwnych. Kiedy zwracamy na to uwagę, "prozwiązkowi" mówią: "Dajcie czas, zobaczymy".

Czyli statek płynie prosto na mieliznę, wy zwracacie uwagę kapitanowi, a jego poplecznicy mówią: "Dajcie czas, zobaczymy" Tak to działa.

ZOBACZ: Dlaczego Polacy nie chodzą na mecze

Najnowszy pomysł to certyfikacja szkółek. Miał być przełomowy, a okazał się największą wtopą dekady. Związek przyznawał szkółkom gwiazdki nawet ich dokładnie nie sprawdzając, nie weryfikując jakości treningów, liczebności grup itd. Napisałeś, że spełniasz wymogi na gwiazdki - dostałeś gwiazdki. Kompromitacja i parodia.

Powoli ruszają się kluby, niby wygląda to coraz lepiej, ale efektów brak, za to słyszymy, żeby dać czas. Tak od lat. To taka dygresja ale nie bez znaczenia, a może kluczowa. Pokazuje jak myślą działacze w Polce: "Wymyślimy program, sprzedamy opinii publicznej kit za pomocą naszych dziennikarzy, wszyscy się od nas odczepią i jakoś to będzie". Tak to wygląda od lat, tak działa Boniek, tak działali jego poprzednicy (choć nie mieli tylu swoich dziennikarzy). Polska piłka nie kształci jakościowych i konkurencyjnych zawodników, nie kształci trenerów wysokiej klasy.

Bez zmiany podejścia nigdy nie będzie wielkich transferów z polskiej Ekstraklasy. Dopóki nie będziemy produkowali masowo piłkarzy dobrych i bardzo dobrych, dopóty będziemy liczyli na farta, że może ktoś się trafi, jakiś nowy Lewandowski. A i on pójdzie za kilka milionów euro. Dlaczego? Bo taka jest nasza piłka, nie jesteśmy dziś wiarygodni dla potencjalnych partnerów. I dopóki nie zmienimy podejścia do kluczowych spraw, nic w te sprawie się nie ruszy.

Źródło artykułu: