5-krotny mistrz NBA w barwach Los Angeles Lakers jako dziecko mieszkał z rodzicami we Włoszech. Jego ojciec Joe od 1984 do 1991 roku grał we włoskich klubach z Rieti, Reggio Calabria i Reggio Emilia.
Właśnie wtedy, oglądając drużynę z Marco Van Bastenem, Ruudem Gullitem i Paolo Maldinim w składzie, Kobe stał się kibicem "Rossonerich". W szatni Lakersów trzymał w szafce koszulkę i szalik Milan.
- Zawsze mówiłem: jeśli odetniesz moje lewe ramię to zacznę krwawić na czarno-czerwono (barwy Milanu - przyp. WP SportoweFakty), a jeśli prawe to będzie lecieć krew żółta i fioletowa (barwy LA Lakers - przyp. WP SportoweFakty) - mówił legendarny koszykarz podczas wizyty w ośrodku treningowym "Milanello" przed sezonem 2013/14.
ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."
Gdy w niedzielę rano zginął tragicznie w katastrofie śmigłowca pod Los Angeles, na klubowym profilu Milanu na Instagramie pojawiło się zdjęcie Bryanta w klubowej koszulce, z numerem 24, jaki gwiazdor NBA nosił przez większą część kariery.
"Brak nam słów, aby wyrazić jak bardzo jesteśmy wstrząśnięci tragicznym odejściem jednego z największych sportowców wszech czasów i naszego kibica Kobe Bryanta. (...) Zawsze będziemy za Tobą tęsknić" - napisano.
Klubowe władze zdecydowały, że przed wtorkowym spotkaniem Coppa Italia z Torino na stadionie San Siro pamięć Bryanta zostanie uczczona minutą ciszy. Mecz zacznie się o godzinie 20:45.
Czytaj także:
Kobe Bryant nie żyje. Zła pogoda prawdopodobną przyczyną katastrofy. Trwa badanie miejsca wypadku
"Był inspiracją i wzorem". Amerykanie wspominają Kobego Bryanta. Piękny wpis Tony'ego Wrotena