Nastroje w Barcelonie dalekie są od ideału. Falę dyskusji zapoczątkował dyrektor sportowy Eric Abidal, który skrytykował piłkarzy Dumy Katalonii za brak zaangażowania podczas kadencji Ernesto Valverde. Słowa Francuza odbiły się szerokim echem, a w obronie drużyny stanął Lionel Messi. Sytuacja była tak napięta, że prezydent Josep Bartomeu musiał zwołać specjalne zebranie, aby pogodzić zwaśnione strony (więcej TUTAJ).
- Jesteśmy już dostatecznie obrzucani gów*** z zewnątrz, dlatego nie możemy robić tego między sobą. Abidal był zawodnikiem i jest uwielbiany przez kibiców. Musi wiedzieć, co dzieje się w szatni. Na pewno wie, jak się teraz czujemy - mówi stanowczo Jordi Alba (za Marca.com).
Humory na Camp Nou jeszcze bardziej popsuła porażka na wyjeździe z Athletic Bilbao (0:1). To już druga przegrana Barcelony z tą drużyną w tym sezonie. Blisko 50 tysięcy ludzi na stadionie w stolicy Kraju Basków wpadło w euforię.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz odpowiedział Lewandowskiemu. "Doskonale go rozumiem. Nie ma między nami zaszłości"
Alba stara się jednak znaleźć pozytywy w grze Barcelony. - Zagraliśmy bardzo dobrze, to jeden z najlepszych meczów w sezonie. Szkoda, że w ostatniej minucie straciliśmy bramkę, ale taka jest piłka. Jestem dumny z drużyny i z jej poziomu gry. Musimy iść do przodu - tłumaczy.
FC Barcelona nie ma już szans na potrójną koronę. W La Lidze ma trzy punkty straty do Realu Madryt, a w 1/8 Ligi Mistrzów zagra z SSC Napoli.
Zobacz także: Media: "Zły Messi". Argentyńczyk może opuścić Barcelonę
Zobacz także: Sensacja! Real Madryt za burtą rozgrywek!