W dwóch ostatnich kolejkach miejsce w ataku Piasta Gliwice od pierwszych minut zajmował Patryk Tuszyński. Nie pokazał się on jednak z najlepszej strony, więc na mecz z Arką Gdynia do jedenastki wrócił Piotr Parzyszek. - Myślę, że każdy, gdy jest sadzany na ławce, to jest wkurzony. Wydaje mi się jednak, że przez te dwa mecze, gdy nie grałem w podstawowym składzie dostałem dobrej energii. Z Arką czułem się bardzo dobrze - powiedział Parzyszek.
Powrót był to udany, bowiem napastnik strzelił gola, a Piast wygrał 1:0. Z perspektywy trybun wyglądało to na łatwe trafienie, ale w rzeczywistości było nieco inaczej. - Piłka na boisku mi się zatrzymała i miałem mało czasu na reakcję. Dobrze, że trafiłem w bramkę z tych kilku metrów (śmiech) - nie ukrywał śmiechu "Pio". - Cieszę się, że pomogłem drużynie, ale jestem też zadowolony ze swojej ogólnej postawy, a nie tylko zdobytego gola - dodał już całkiem na poważnie.
Gra mistrzów Polski wyglądała dobrze, ale brakowało stempla, który zamknąłby ten mecz. - Trener już mówił, że na ławce wszyscy byli nieco nerwowi do samego końca. Wydaje mi się jednak, że na boisku byliśmy spokojni. Szczerze mówiąc, to Arka ani razu nam nie zagroziła - przyznał snajper.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny gol i wpadka. W Ameryce Południowej nie ma nudy
Zwycięstwo nad gdynianami jest o tyle cenne, że niebiesko-czerwoni są już niemal pewnie występów w grupie mistrzowskiej. - Przed meczem patrzyliśmy na tabelę i wiedzieliśmy, że drużyny, które są poza pierwszą ósemką wygrywały swoje mecze. Zrobiło się troszkę gorąco, ale myślę, że to zwycięstwo daje nam odpowiednią przewagę. Musimy skupiać się na następnych spotkaniach, ale jesteśmy już blisko tej grupy mistrzowskiej - skomentował 26-latek.
W następnej kolejce Piast zmierzy się w Warszawie z Legią. Dla mistrzów Polski może być to ostatni dzwonek, aby nadal liczyć się w walce o tytuł, ale poza Gliwicami radzą sobie oni bardzo słabo. Dość wspomnieć, że w delegacjach przegrali pięć ostatnich spotkań. - Możemy mówić, że na wyjazdach wyglądamy słabo, ale gdybyśmy w Gdańsku i Bełchatowie wykorzystali swoje okazje, to tamte mecze skończyłyby się inaczej. Może poza pierwszą połową z Rakowem. Poza tym dochodzimy do okazji, gramy dobrze w piłkę i w końcu zaczniemy strzelać oraz punktować na wyjazdach - zakończył Piotr Parzyszek.
Czytaj również:
Kristopher Vida zadebiutował w Piaście. "Jestem bardzo szczęśliwy"
Damian Zbozień wierzy w utrzymanie. "To jest polska liga"