Faza zasadnicza sezonu PKO Ekstraklasy dobiega końca, a Arka Gdynia grzęźnie w strefie spadkowej. W środę przegrała 0:1 z Piastem Gliwice i do bezpiecznej lokaty traci już pięć punktów. - Zespoły przed nami punktują, ale zostało do rozegrania jeszcze sporo spotkań. Nie ma co spuszczać głów, bo to jest polska liga i tu się wszystko szybko zmienia. Musimy walczyć do końca - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Damian Zbozień, obrońca Arki.
Gdynianie na Śląsku zaprezentowali się słabo. W obronie byli niepewni, a w ofensywie praktycznie nie istnieli. - Stworzyliśmy zdecydowanie za mało sytuacji. W zasadzie tylko jedna okazja w drugiej połowie mogła skończyć się golem. Szkoda, bo czasem nawet jedna szansa może dać choćby punkt. Na mistrza Polski to jednak nie wystarczyło i wracamy na tarczy - rozkładał ręce defensor.
30-latek narzekał również na napięty terminarz i grę co dwa dni. - Ten tydzień był i jest dla nas bardzo ciężki. Przed meczem z Piastem mieliśmy tylko dwa dni przerwy od grania i przed kolejnym spotkaniem z Wisłą Płock też mamy jedynie dwa. Na boisku czuć było, że Piast jest bardziej świeży, bo miał fajnie ułożony terminarz. Nam jednak nie pozostaje nic innego, jak tylko najlepiej przygotować się do następnego spotkania, bo punkty są nam potrzebne - skomentował były gracz m.in. Piasta właśnie.
Nadzieją dla zespołu z Trójmiasta jest Wisła Kraków. Jeszcze niedawno większość obserwatorów skazywała Białą Gwiazdę na pewny spadek, a obecnie rozważają czy krakowianie wystąpią w grupie mistrzowskiej. - Wisła była na ostatnim miejscu i wszyscy ją grzebali, a teraz zastanawiają się czy będą w pierwszej ósemce. To jest właśnie nasza liga. Trzeba więc zawsze grać do końca, tak jak pokazaliśmy to w meczu z Rakowem Częstochowa. Wierzę więc, że będziemy punktować i utrzymamy się w Ekstraklasie - zakończył Damian Zbozień.
Czytaj także:
Kristopher Vida zadebiutował w Piaście. "Jestem bardzo szczęśliwy"
Waldemar Fornalik: Szkoda, że nie wygraliśmy wyżej
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja na meczu rezerw Realu. Bezmyślne zachowanie Rodrygo