PKO Ekstraklasa. Piast Gliwice - Arka Gdynia. Martin Konczkowski: Miałem duży głód piłki (wywiad)

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Martin Konczkowski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Martin Konczkowski

W sezonie mistrzowskim dla Piasta Gliwice Martin Konczkowski był postacią kluczową. Później przyszła kontuzja i wymóg gry młodzieżowcem, przez co "Konczi" wypadł z pierwszego składu. Teraz jednak wrócił i nie zamierza go opuszczać.

[b]

Sebastian Kordek, WP SportoweFakty: Długo nie grał pan w piłkę w większym wymiarze czasowym. Jak więc się pan czuł na boisku podczas meczu z Arką Gdynia?[/b]

Martin Konczkowski, zawodnik Piasta GliwicePrzede wszystkim cieszę się, że trener na mnie postawił, więc starałem się odpłacić za ten kredyt zaufania. Taki występ jest dla mnie bardzo ważny, bo w pierwszych meczach w tym roku łapałem mało minut. Poprzednią rundę straciłem w zasadzie całą przez kontuzję, a po powrocie do zdrowia i tak nie miałem wielu minut.

Głód piłki był u pana bardzo widoczny. Mnóstwo dośrodkowań, kilka prób strzałów i aktywność w ofensywie. Dał się pan we znaki obrońcom Arki.

Jeżeli dawno się nie grało, to głód piłki jest duży. Treningi treningami, ale każdy chce grać i myślę, że było to widoczne w mojej postawie.

Liczy pan, że tym występem wywalczył sobie miejsce w składzie na kolejne spotkania?

Starałem się zrobić wszystko jak najlepiej i pokazać się z możliwie najlepszej strony, dzięki czemu mógłbym pomóc drużynie. Najważniejsze, że wygraliśmy, a co będzie w następnym meczu, to zobaczymy. Gramy teraz co trzy dni, więc trener może rotować składem.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!

Przeważaliście nad Arką przez cały mecz, ale wygraliście tylko 1:0. Przez to w ostatnich minutach było nieco nerwowo.

Nerwowa końcówka nigdy nie jest wskazana. W końcowych minutach Arka próbowała za wszelką cenę wyrównać i poszli mocno do przodu. Czasami przypadek czy chwila dekoncentracji może sprawić, że z 1:0 zrobiłoby się 1:1. Wiadomo, że takie minimalne prowadzenie nigdy nie daje pewności. Myślę, że jednak mieliśmy sytuacje, aby wygrać wyżej. Zabrakło chyba nieco zimnej krwi czy precyzji. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i zagraliśmy na zero z tyłu. Jest to bardzo ważne zwycięstwo.

Zagraliście piąty mecz w tym roku w trzecim ustawieniu. Po 4-4-2 i 4-2-3-1 przyszedł czas na 3-5-2. W którym czujecie się najlepiej?

Cieszy, że mamy możliwości. Nie musimy grać jednym ustawieniem, tylko jesteśmy elastyczni. Możemy zmieniać taktykę w trakcie meczu albo pod danego przeciwnika. Jest to nasz dodatkowy atut.

W następnej kolejce zagracie na wyjeździe z Legią, która szczególnie u siebie się nie zatrzymuje. Wy z kolei poza Gliwicami przegraliście pięć ostatnich spotkań.

Legia jest w tym sezonie mocna u siebie. My będziemy chcieli jednak przerwać naszą złą passę na wyjazdach. Jeżeli bowiem chcemy się liczyć, to musimy punktować poza Gliwicami. Nie położymy się przed Legią i jedziemy tam po komplet punktów.

Zwycięstwo w stolicy zbliży was odrobinę do Legii. Porażka sprawi, że o obronie tytułu będziecie mogli raczej zapomnieć.

Podchodzimy do tego tak, jak w poprzednim sezonie. Nie patrzymy ile mamy straty, tylko skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu. Liga ruszyła z kopyta, gramy co trzy dni i dochodzi do tego jeszcze Puchar Polski. Najważniejsza jest teraz regeneracja, skupienie na rywalu i najbliższy mecz. Na koniec sezonu zobaczymy, co z tego wyszło.

Czytaj również:
Kristopher Vida zadebiutował w Piaście. "Jestem bardzo szczęśliwy"
Waldemar Fornalik: Szkoda, że nie wygraliśmy wyżej

Komentarze (0)