Jarosław Przybył zobaczył powtórkę, z powrotem pobiegł na murawę i w dziewiątej minucie wyrzucił Jose Kante z boiska. Była dziewiąta minuta meczu z mistrzem Polski, a napastnik sam nasypał piasku w tryby Legii. W walce o piłkę naskoczył na nogę Sebastiana Milewskiego w okolicach kolana. Mogło skończyć się tragedią. Na szczęście młodzieżowiec dokończył mecz. Decyzja arbitra nie podlega dyskusji. Tak zacięła się maszyna Aleksandra Vukovicia.
Legia od październikowej porażki z Piastem zaczęła nabierać prędkości. Od tamtego spotkania zebrała w PKO Ekstraklasie 34 z 42 możliwych punktów, została liderem i coraz bardziej się umacniała się na szczycie. Po ostatniej kolejce miała dziewięć punktów przewagi nad drugim zespołem. U siebie rozjeżdżała rywali jak walec, jak nikt inny w lidze imponowała pomysłami w ataku i pressingiem po stracie piłki. Dopiero Piast potrafił tak skuteczny opór złamać i wywiózł z Warszawy trzy punkty. Duża w tym zasługa przewagi jednego zawodnika.
Zwycięstwo gości pięknym golem przypieczętował Gerard Badia. Pomocnik w 52. minucie przejął wybicie Mateusza Wieteski, ruszył do przodu i huknął z lewej strony pola karnego. Wcześniej Piasta do Legii zbliżył inny hiszpański lider Piasta. Jorge Felix wtedy precyzyjnie trafił głową na 1:1 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Osłabionym gospodarzom nie udało się utrzymać prowadzenia nawet do pierwszej połowy.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
- Trzeba mocno zapracować na zwycięstwo, bo inaczej wygrać się nie da. Adam Małysz mówił, że liczy się każdy kolejny skok i tak do tego podchodzę - przestrzegał Vuković. W niedzielę nie udało się oddać dwóch równych skoków. Był rollercoaster. Czerwona kartka i piękny gol Domagoja Antolicia. Chorwat opanował piłkę w polu karnym, obrócił się i precyzyjnie odpalił z powietrza. Na krótko dał nadzieję. Potem były dwie bramki Piasta, które przesądziły o wyniku.
Mistrzowie Polski zostali największymi zwycięzcami tej kolejki. Wykorzystali przewagę zawodnika w meczu z Legią, wygrali i zostali wiceliderem kosztem Cracovii, która niespodziewanie przegrała 2:3 z Górnikiem Zabrze.
Waldemar Fornalik, który w zeszłym sezonie zaprowadził Gliwiczan do mistrzostwa znowu miał nosa. Już przed meczem przestrzegał, żeby nie koronować Legii na początku marca. Nie kto inny, a on sam znowu utarł nosa rywalowi i teraz jego zespół goni go w tabeli. Przewaga Legii nad wiceliderem stopniała do ośmiu punktów. Jest nim Piast.
Legia Warszawa - Piast Gliwice 1:2 (1:1)
1:0 - Domagoj Antolić 12'
1:1 - Jorge Felix 35'
1:2 - Gerard Badia 52'
Legia:
Radosław Majecki - Marko Vesović (90' Arvydas Novikovas), Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Michał Karbownik - Andre Martins, Domagoj Antolić, Walerian Gwilia (54' Mateusz Cholewiak) - Luquinhas (77' Maciej Rosołek), Jose Kante, Paweł Wszołek.
Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Uros Korun, Mikkel Kirkeskov - Sebastian Milewski, Tom Hateley, Patryk Sokołowski (85' Kristopher Vida), Gerard Badia (72' Patryk Tuszyński) - Jorge Felix, Piotr Parzyszek (78' Tomas Huk).
Żółte kartki: Gwilia i Wszołek (Legia) oraz Kirkeskov i Sokołowski (Piast).
Czerwona kartka: Kante (Legia) 10' /za faul/.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Kibiców: 23120.
Raków - Pogoń: z emocjami było średnio. Z bramkami... jeszcze gorzej