W obliczu rozprzestrzeniania się koronawirusa prawie wszystkie ligi w Europie zostały zawieszone, a pozbawione możliwości zarabiania pieniędzy kluby piłkarskie szukają oszczędności. Plan uszczuplenia wydatków przygotowało Dinamo Zagrzeb, ale tylko częściowo spotkał się on z akceptacją jego pracowników. Warunki przedstawione przez zarząd nie zostały przyjęte przez pierwszy zespół.
Trenerzy i piłkarze Dinama zostali poproszeni o zrezygnowanie z 1/3 zarobków do 30 września. Zgodnie z informacjami chorwackiego portalu index.hr Nenad Bjelica ma zapisane w kontrakcie 1,5 miliona euro rocznie, a najlepiej uposażeni piłkarze około 800 tysięcy euro.
"Dinamo jest związane umowami z 450 pracownikami. Wielkim wyzwaniem jest utrzymanie wszystkich stanowisk w klubie. Poinformowaliśmy o naszych działaniach każdego pracownika. Trener Nenad Bjelica i kapitan Arijan Ademi zdecydowanie odrzucili zaproponowane przez nas rozwiązania" - czytamy w oświadczeniu klubu z Zagrzebia.
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Ciężka sytuacja klubów sportowych. "Ratunkiem może być wprowadzenie odpowiednich przepisów"
Zarząd mistrza Chorwacji postanowił wstrząsnąć buntownikami. W czwartek zakomunikował, że umowy ze wszystkimi członkami sztabu szkoleniowego, poza Nenadem Bjelicą, zostały rozwiązane. Zwolnieni zostali za jednym zamachem Nino Bule, Silvia Cavlina, Martin Mayer, Jasmin Osmanović, Karlo Reinholz, Rene Poms.
Ostał się w sztabie tylko Bjelica, ponieważ rozstanie się z nim, na takich samych zasadach jak z jego współpracownikami, wiązałoby się z dużymi kosztami. Według serwisu gol.hr Dinamo musiałoby zapłacić byłemu szkoleniowcowi Lecha Poznań milion euro odprawy. Dlatego na Bjelicy wywierana jest presja, żeby rozstał się z obecnym klubem za porozumieniem stron.
Bjelica przebywa w Austrii i dostał od klubu zakaz wypowiadania się w mediach. Ze zwolnionymi w czwartek osobami pracował od lat. Chorwat jest związany kontraktem z Dinamem do końca następnego sezonu, ale dawał już do zrozumienia, że chce spróbować swoich sił w mocniejszej lidze, więc trudno powiedzieć, jak zakończy się obecne zamieszanie.
"Zarzut, że wystawiliśmy zawodników pierwszej drużyny na publiczny lincz, jest kłamstwem. Nadal chcemy dialogu, w którym nasi piłkarze zrozumieją, że podjęte środki mają za zadanie utrzymać stabilność finansową klubu" - dodaje w oświadczeniu Dinamo.
Chorwackie media piszą o "chaosie, bałaganie, pożarze". Również kolejne dni w Dinamie zapowiadają się burzliwie, ponieważ klub szuka porozumienia nie tylko z Bjelicą, ale również swoimi zawodnikami, wśród których jest Damian Kądzior, reprezentant Polski.
- Smutne, że w takim wyjątkowym czasie piłkarze i trenerzy nie zgodzili się na zmniejszenie dochodów - cytuje index.hr legendarnego napastnika Igora Cvitanovicia. - Gracze Dinama nie okazali współczucia dla reszty Chorwacji i nie zgodzili się na cięcia. Wszystko jest dziś pod lupą, a społeczeństwo jest wrażliwe na takie zachowania.
Czytaj także: Nenad Bjelica o zwolnieniu z Lecha Poznań. "To nie była decyzja Piotra Rutkowskiego"