Mecz, w którym zapachniało Europą. Wisła Kraków i Groclin Grodzisk Wlkp. w szczytowym okresie

Nasza ekstraklasa nie należy do najlepszych towarów eksportowych, ale w 2003 roku odbył się mecz, który mogliśmy pokazać Europie bez cienia wstydu. Wisła Kraków i Groclin Grodzisk Wlkp., będące w szczytowym okresie, stworzyły niezapomniane widowisko.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Mirosław Szymkowiak Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Mirosław Szymkowiak
Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze mecze sprzed lat.

To nie było spotkanie, które miało decydujący wpływ na rozstrzygnięcia sezonu. Trudno za takie uznać mecz 7. kolejki, rozgrywany we wrześniu. Poziom sportowy jak na nasze warunki był jednak niebotyczny.

Marcin Baszczyński, Mirosław Szymkowiak, Tomasz Frankowski, Maciej Żurawski po stronie "Białej Gwiazdy", a w szeregach Dyskobolii Tomasz Wieszczycki, Marcin Zając, Radosław Sobolewski, Sebastian Mila, Andrzej Niedzielan czy Grzegorz Rasiak. Na jednym boisku spotkała się plejada gwiazd, najlepsi polscy piłkarze, będący u szczytu karier i - co najważniejsze - przekładający sportową klasę na sukcesy pucharowe, za którymi dziś tak bardzo tęsknimy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można zazdrościć Milikowi widoków podczas treningu
Mecz miał niesamowity przebieg. W 2. minucie prowadzenie grodziszczanom dał Rasiak, a w 6. podwyższył je Sobolewski. Na Reymonta totalna konsternacja, ekipa Henryka Kasperczaka leżała na łopatkach, a powinno być z nią jeszcze gorzej, bo po kolejnych dwóch minutach Zając minął wychodzącego z bramki Adama Piekutowskiego, lecz nieprawdopodobnie spudłował.

- To był chyba moment kulminacyjny - wspominał po latach Wieszczycki. - Wtedy pomyślałem, że Wisła ten mecz i tak wygra. Jakoś miałem wrażenie, że Groclin prowadził za szybko, że w Krakowie tak szybko prowadzić nie można - mówił Jacek Laskowski, który komentował szlagier na antenie Canal+.

Przeczucie go nie zawiodło. Spektakularna pomyłka Zająca była dla "Białej Gwiazdy" jak butla z tlenem. Groclin przy prowadzeniu 2:0 pomyślał, że już wygrał i to go zgubiło. Jeszcze przed przerwą - po dublecie Macieja Żurawskiego - było 2:2, a po zmianie stron zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył Paweł Brożek.

Różnie potoczyły się później losy obu ekip. Podopieczni Henryka Kasperczaka zostali mistrzem Polski (wyprzedzili na finiszu Legię Warszawa i Amicę Wronki), a Groclin, mimo że dysponował ogromnym potencjałem, zajął zaledwie 4. miejsce.

Ligę podopieczni Dusana Radolsky'ego zawalili spektakularnie, za to w Pucharze UEFA szło im wyśmienicie. Wyeliminowali Atlantas Kłajpeda, Herthę Berlin i Manchester City, a odpadli dopiero wiosną po dwumeczu z Girondins Bordeaux. Wisła zaś nie zawiodła w lidze, za to w Europie okrutnie rozczarowała. Walkę o fazę grupową Ligi Mistrzów przegrała z Anderlechtem, a potem z Pucharu UEFA wyrzuciła ją po rzutach karnych Valerenga Oslo. Wszystko działo się zaledwie rok po tym jak zespół Henryka Kasperczaka czarował w starciach z Parmą, Schalke 04 Gelsenkirchen i Lazio Rzym.

Potem obie drużyny występowały w pucharach jeszcze kilkakrotnie, ale nie osiągały już sukcesów na miarę tych z początku XXI wieku. Gdy w 2006 roku futbolowy biznes w Grodzisku Wlkp. się skończył i Groclin zniknął ze szczebla centralnego, prezes Zbigniew Drzymała mówił, że tego co przeżył w Pucharze UEFA nikt mu nie zabierze. W przystadionowym hotelu do dziś wiszą wielkie zdjęcia przypominające tamte momenty - czas, gdy w jednym sezonie polski klub potrafił wyeliminować rywala z Bundesligi, a następnie z Premier League.

Szymon Mierzyński

Zobacz inne teksty Szymona Mierzyńskiego

Oglądałeś w telewizji pucharowe wyczyny Wisły i Groclinu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×