Aleksandra Adamiec, współpracująca z Wisłą Kraków psycholog sportu, tłumaczy w rozmowie w WP SportoweFakty, czym w dobie koronawirusa najbardziej stresują się piłkarze? Czego się boją? Czemu ostentacyjnie łamią reguły? I dlaczego krytykowanie Roberta Lewandowskiego za filmiki na TikToku to przesada?
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Jakie są największe wyzwania dla piłkarzy na poziomie mentalnym w czasie epidemii koronawirusa?
Aleksandra Adamiec, psycholog sportu: Przede wszystkim spadek motywacji. Mieli pewne cele ustalone przed rundą, a nagle znaleźli się w kompletnie nowej sytuacji. Rozgrywki, do których w pocie czoła się przygotowywali, są zawieszone. Największym źródłem stresu jest tu niewiedza. Do tego zagrożenie wciąż nie minęło, więc zawodnicy nie mogą dostać jasnej informacji, że już jest bezpiecznie. To też rodzi stres.
To, z czym spotkałam się w tym czasie u piłkarzy, to duży problem z motywacją. Od stycznia, lutego były jasne cele - liga, przygotowania do niej. Wszystkie ich działania były na to nakierowane. Pojawić się może poczucie zrezygnowania, frustracja, złość. Natomiast wielu ustaliło już sobie cele długoterminowe. Uznali: akceptuję taką sytuację, że już nie pokażę się na boisku tak, jak bym chciał. Muszę myśleć, że będą następne sezony i muszę się cały czas rozwijać.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Co oprócz spadku motywacji i stresu?
Emocje. U jednego frustracja będzie związana z tym, że świetnie wyglądał w okresie przygotowawczym, liczył, że to będzie jego runda, a nie dostał szansy pokazania się. A dla kogoś innego to był ten ostatni moment kariery i chciał się pożegnać z futbolem na swoich zasadach, zagrać dobre ostatnie mecze w karierze i nagle ta szansa zostaje mu odebrana. To wszystko są indywidualne historie, dramaty.
Spadek motywacji był też często związany z utrudnionymi warunkami do treningu. Nagle coś, co sprawia mi zwykle przyjemność, czyli spotkanie z drużyną, zostaje mi odebrane. Zostaję sam. Nawet po 4 maja, gdy zawodnicy wrócą do treningów, tylko w pewnym stopniu wrócą do normalności.
Czy w czasie pandemii telefon psychologa sportowego dzwoni częściej niż zwykle?
Przede wszystkim kontaktujemy się za pomocą wideorozmów. Czasem są to rozmowy związane z piłką, a czasami po prostu rozmowa z zawodnikiem jako człowiekiem. Piłkarze byli w ostatnich tygodniach rozrzuceni po Polsce, każdy w innej sytuacji domowej. Jeden mógł wyjść na zewnątrz, a drugi nie miał takiej możliwości. To ważne, by dać im wsparcie i sposoby radzenia sobie z tą nową sytuacją i związanymi z tym emocjami. Czasami piłkarzom jest po prostu potrzebny kontakt z drugim człowiekiem.
Piłkarze żyją według rutyny: trening, regeneracja, obiad, trening, mecz. Obecna sytuacja wybija ich z rytmu bardziej niż przeciętnego człowieka?
Tak, przy czym nie porównywałabym, kto ma gorzej. Są ludzie, którzy są na co dzień niesamowicie aktywni i nagłe uwięzienie w domu też będzie dla nich bardzo stresujące. Piłkarz również jest przyzwyczajony do dużej aktywności, reżimu treningowego. Dla każdego gwałtowna i niespodziewana zmiana będzie trudna.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze stres związany z finansami. Myślimy: piłkarz dużo zarabia. Ale to dotyczy tych z topu. Oni rzeczywiście zabezpieczenie finansowe mają, ale bardzo wielu piłkarzy np. z niższych lig nie ma takiej finansowej poduszki. Brak wypłaty z klubu to dla nich kolejny stresor.
Zawodnicy różnie reagują na tę stresową sytuację. Niektórzy, jak Aleksandar Prijović czy Luka Jović, ostentacyjnie łamią reguły związane z pandemią.
Może być to forma odreagowania, a także forma pokazania: jestem ponad tym, jestem kimś wyjątkowym. Piłka nożna na najwyższym poziomie buduje poczucie wyjątkowości. Piłkarze mają taki status. I w całej tej sytuacji niektórzy chcą jego potwierdzenia.
Czasem rzeczywiście takie nieracjonalne zachowania są reakcją na stres. Podobnie jak zaprzeczanie: mnie to nie dotyczy, bo w końcu jestem w tej grupie "wyjątkowej". A potem się okazuje, że jednak dotyczy. Sportowcy muszą sobie zdawać sobie sprawę z wpływu, jaki mają na innych ludzi. Dlatego powinni pokazywać te prawidłowe zachowania.
Widać w mediach społecznościowych, że wielu stara się pozytywnie oddziaływać na kibiców, pokazując formy domowego treningu. Z drugiej strony, sporo krytyki spadło ostatnio na Roberta Lewandowskiego za aktywność na TikToku.
Jest to forma radzenia sobie ze stresem. Śmiech, humor. Oczywiście, mogę tylko trenować i dawać innym mądry, poważny przekaz. Ale jeżeli piłkarz pokazuje: radzę sobie w tej sytuacji z humorem, nagram filmik, zatańczę, a jednocześnie cały czas przekazuję "siedzę w domu, ty też zostań w domu", to też jest OK. Krytykowanie ich za to uważam za nieuzasadnione.
Taki przekaz nie niesie złych treści, nie wyrządza nikomu krzywdy. To próba rozluźnienia atmosfery, która dla wszystkich jest trudna do wytrzymania. Piłkarski idol pokazuje, że potrafi się bawić, pokazuje inną twarz, a dla niego jest to jednocześnie sposób na zajęcie głowy.
PKO Ekstraklasa ma wrócić pod koniec maja. Jakie to będzie rodziło mentalne wyzwania dla piłkarzy i trenerów?
Kluczowe jest to, by piłkarz umiał się skoncentrować na właściwych elementach. Odsunąć myśli związane np. z zagrożeniem. Będzie musiał przepracować sobie kwestię "czy czuję się bezpieczny?". Pojawi się wiele nowych zasad, do których trzeba będzie się dostosować. Nie będzie kibiców, więc spotkanie będzie miało inny charakter. Ważne jest w takiej sytuacji skoncentrowanie na tym, na co mam wpływ i pogodzenie z tymi rzeczami, na które wpływu mieć nie będę.
Piłkarzy mogą jednak dopadać pewne obawy. Nie wiemy, czy na pewno wszyscy wokół są absolutnie zdrowi. Może to wpływać na koncentrację. Ponadto, ponad miesięczna przerwa od treningów drużynowych to bardzo długo. Wielu może mieć obawy, jak będą się prezentować na boisku po takiej przerwie.
Mają rację ci, którzy postulują, by przy wznowieniu sezonu nie wprowadzać zbyt wielu dodatkowych reguł? Niektóre z nich niewiele dadzą, a tylko wytrącą zawodników z koncentracji. W lidze serbskiej przed przerwą był zakaz przybijania piątek, a po golach cieszono się... dotknięciem łokciami.
Jeśli podejmujemy decyzję, że wznawiamy ligę, musimy się liczyć z tym, że ten kontakt fizyczny między graczami będzie. Te reguły muszą być racjonalne. Tak naprawdę ważne będzie to, czy wcześniej wszyscy będą przestrzegali zasad izolacji. Natomiast co do tej celebracji po golu, to w czasie meczu pewne zachowania są nawykowe, automatyczne. Nie zawsze łatwo jest je powstrzymać. Kiedy zawodnik zdobędzie bramkę, może się po prostu zapomnieć. Możemy jakoś trenować te reakcje, ale można się spodziewać, że w emocjach zadziała to inaczej.
Skoro gra w czasie epidemii niesie ryzyko mniejszej koncentracji, może się okazać, że łatwiej mentalnie poradzą sobie drużyny, które są pod silniejszą presją sportową?
Drużyny, które walczą o utrzymanie, mogą wznowienie ligi traktować jako szansę dla siebie. Natomiast ekipom, które są względnie bezpieczne w tabeli, mogą towarzyszyć wątpliwości w rodzaju "dlaczego narażać moje bezpieczeństwo, żeby dokończyć granie?". W innych drużynach zresztą też piłkarze mogą grać z poczuciem zagrożenia zdrowia swojego i rodziny. Tu dochodzimy do piramidy potrzeb. U jej podstawy jest m.in. potrzeba bezpieczeństwa. Dopiero na samej górze jest potrzeba samorealizacji. Dlatego będą pojawiać się pytania, czy gra jest warta świeczki. Są przecież ligi, w których powiedziano "koniec, nie gramy" i teraz będą musieli mierzyć się z pytaniem o to, czy to sprawiedliwe. W naszym przypadku piłkarze będą wracali z wieloma wątpliwościami, choć będą i tacy, którzy wrócą na boiska w euforii.
Czytaj również -> Denis Popović: Grzegorz Krychowiak jednym z najlepszych w Rosji
Czytaj również -> Dawid Błaszczykowski: Walczymy o przetrwanie