Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.
Rozgrywki 1999/2000, szczególnie wiosna, nie były udane dla Górnika Zabrze. Klub z Roosevelta po w miarę dobrej rundzie jesiennej po zimowej przerwie znacząco obniżył loty. W efekcie chwilę przed finiszem rozgrywek funkcję pierwszego trenera powierzono specjaliście od zapewniania drużynom ligowego bytu, Mieczysławowi Broniszewskiemu.
W przeciwieństwie do zabrzan, dobry sezon notował Ruch Chorzów. Niebiescy zostali mistrzami jesieni, wiosną trochę obniżyli loty, ale wciąż mieli szanse nie pierwszy od jedenastu lat medal mistrzostw Polski.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kownacki będzie miał problem z dostosowaniem się do wytycznych ligi ws. koronawirusa. "Czasem porywa cię fantazja"
Spotkanie w Zabrzu obserwowało ponad 8 tysięcy kibiców, wśród nich spora grupa kibiców gości, dla których była to jedna z ostatnich wizyt przy Roosevelta.
Od początku gra toczyła się w środku pola, piłkarze kreowali sobie niewiele okazji bramkowych. W 18. minucie błąd popełniła obrona Ruchu. Bramkarz Niebieskich Jakub Wierzchowski wybiegł przed pole karne i zatrzymał piłkę ręką po lecącym do bramki strzale Daniela Gacka. Decyzja sędziego Stanisława Żyjewskiego mogła być jedna. Golkiper otrzymał czerwoną kartkę, między słupkami stanął Marek Matuszek, obecnie asystent trenera... Górnika.
Grając w osłabieniu Ruch wciąż toczył z rywalem wyrównany bój i chwilę przed przerwą objął prowadzenie. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu Łukasza Surmy Mariusz Śrutwa uciekł Jackowi Wiśniewskiemu i głową z bliska wpakował piłkę do bramki. Tym golem snajper Niebieskich u wielu kibiców odkupił "winy" za przejście kilkanaście miesięcy wcześniej do Legii Warszawa.
Po zmianie stron Górnik starał się odrobić straty, ale szło mu to dość opornie. Siedem minut po przerwie po prawej stronie pola karnego piłkę po kiksie Sławomira Palucha przejął Michał Probierz. Pomocnika starał się zatrzymać zawodnik Niebieskich. Obecny trener Cracovii wykorzystał starcie i padł na murawę. Sędzia Żyjewski bez wahania podyktował "jedenastkę". - Znów chyba kontrowersyjna decyzja - powiedział komentujący mecz dla Canal+ Jacek Laskowski.
W kierunku sędziego momentalnie podbiegli niemal wszyscy piłkarze Ruchu. Po chwili arbiter został przewrócony. Kamery zarejestrowały, że kilku zawodników Niebieskich kopnęło sędziego. Arbiter jednak żadnego z zawodników nie wyrzucił z boiska, jedynie żółtą kartką ukarał najgłośniej protestującego Śrutwę. Rzut karny wykorzystał Adam Kompała, ale przyznać należy, że Marek Matuszek był bliski obrony strzału.
Sytuacja z "jedenastką" sprawiła, że nie wytrzymali siedzący w sektorze gości fani Ruchu. Doszło do burd, kibice starli się z policją. Na trybunach trwały zamieszki, a piłkarze walczyli na boisku.
W 67. minucie sporadycznie atakujący chorzowianie objęli prowadzenie. Po szybko wykonanym rzucie wolnym Piotr Włodarczyk zagrał do Palucha, a ten wygrał starcie z obrońcą i strzałem przy słupku pokonał Andrzeja Bledzewskiego.
Goście wygraną bez większych problemów dowieźli do końca. - Szkoda, że widowisko zepsuł sędzia. To kolejne derby kiedy arbiter starał się być główną personą. To później wywołuje burze na widowni - denerwował się po spotkaniu ówczesny trener Niebieskich Edward Lorens. Z kolei Mariusz Śrutwa początkowo zaprzeczał, że naruszył nietykalność sędziego (co było wyraźnie widać w telewizyjnej relacji). Napastnik chorzowian stwierdził, że arbiter przewrócił się o... kretowisko, które miało znajdować się w polu karnym. Kary jednak nie uniknął.
Po zwycięstwie 2:1 w derbach i porażce lidera Polonii Warszawa Ruch mógł mieć nadzieję na walkę o mistrzostwo Polski. Kilka dni później chorzowianie przegrali z Zagłębiem Lubin i znacznie ograniczyli swoje szanse na tytuł.
Do potyczki z Miedziowymi Ruch przystąpił już bez Mariusza Śrutwy i Marcina Baszczyńskiego. Obaj zostali zdyskwalifikowani na kilka miesięcy za atak na sędziego. Ostatecznie kary zawieszono po sezonie. Obrońca w Ruchu już jednak nie zagrał, jego transfer do Wisły Kraków był już przesądzony przed ówczesnymi rozgrywkami. Sędzia Żyjewski po tym meczu zakończył karierę. Ruch ligę zakończył na 3. miejscu, Górnik utrzymał się w niej na kolejkę przed końcem rozgrywek.
PAMIĘTNE MECZE - TUTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW
Czytaj także:
Sensacyjny finał rozgrywek Pucharu Polski. W karnych lepszy II-ligowiec
Zamiast świętowania mistrzostwa Polski gonitwy z milicją