Koronawirus. Giorgi Merebaszwili: Początek pandemii był trudny dla Gruzinów

Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Giorgi Merebaszwili i Mateusz Hołownia
Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Giorgi Merebaszwili i Mateusz Hołownia

- Od godziny 21 do szóstej rano nikt nie mógł opuścić domu. Autem mogły jeździć dwie osoby, pasażer zawsze z tyłu. Zamknięto także największe miasta. Nikt nie mógł do nich wjechać i z nich wyjechać - mówi Giorgi Merebaszwili z Wisły Płock.

Gruzja dzielnie poradziła sobie z koronawirusem i już w lipcu otworzy swoje granice dla przyjezdnych. Co roku odwiedza ją około 10 mln turystów! To popularny kierunek również wśród Polaków. W naszym kraju dwie linie lotnicze obsługują połączenia do Gruzji. Z roku na rok odwiedza ją coraz więcej polskich turystów. W ostatnim roku było ich tam ok. 50 tys.

Niedługo Polacy znowu będą mogli odwiedzić Gruzję. Kraj luzuje obostrzenia, a 1 lipca znowu otworzy swoje granice. Przyrost zakażonych w Gruzji należy do najwolniejszych na świecie. Łącznie na COVID-19 zachorowały 794 osoby, potwierdzono 12 zgonów.

- Choć zakażeń jest mało, to cały czas dmuchamy na zimne - mówi Giorgi Merebaszwili, pomocnik Wisły Płock. - Ludzie zachowują dystans, pamiętają o dezynfekcji rąk. Jesteśmy małym państwem, mieszka tu 4-5 mln osób. Znowu wszystko się otwiera, tak jak w Polsce - dodaje Gruzin.

Giorgi Merebaszwili na lotnisku w Tbilisi/Fot. Facebook
Giorgi Merebaszwili na lotnisku w Tbilisi/Fot. Facebook

W ojczyźnie Merebaszwilego od razu wprowadzono radykalne obostrzenia. W lutym, trzy dni po zdiagnozowaniu pierwszego chorego, zamknięto szkoły. Zakazano imprez masowych, zamknięto targowiska, a żołnierzy ściągnięto do koszar. W połowie marca Gruzja zamknęła swoje granice, a w kwietniu na 10 dni zamknęła też cztery największe miasta.

Do 22 maja obowiązywała godzina policyjna. - Od 21 do szóstej rano nikt nie mógł opuścić domu. Zamknięto m.in. Tbilisi i Batumi. Maksymalnie dwie osoby mogły jeździć autem. Pasażer nie mógł siedzieć obok kierowcy, musiał siadać z tyłu. A my, Gruzini, jesteśmy gościnni, uprzejmi, uwielbiamy się spotykać i spędzać razem mnóstwo czasu. Dlatego początek pandemii był dla nas trudny. W Polsce też to dało mi się we znaki. Cała rodzina została w Gruzji, rozmawialiśmy tylko przez telefon - opowiada Merebaszwili.

- Na szczęście nikt z mojej rodziny nie stracił pracy. Tata buduje farmę niedaleko Tbilisi. To okaz zdrowia, codziennie trenuje, nie muszę się o niego bać. Jednak słyszę od znajomych, że niektórzy zostali bez pracy. Przykro to słyszeć - mówi pomocnik Wisły.

Merebaszwili rozegrał 32 mecze w reprezentacji Gruzji. W swoim kraju jest jednym z najbardziej znanych piłkarzy. - Gruzińskie telewizje często zapraszają mnie do swoich programów. Przed meczem z Koroną Kielce opowiadałem o wznowieniu Ekstraklasy, przygotowaniach do powrotu na boisko i aktualnej sytuacji w Polsce - przyznaje 33-latek.

Gruzini również szykują się do wznowienia swojej ligi. Przed pandemią miejscowi piłkarze zdążyli rozegrać dwie kolejki nowego sezonu. 25 czerwca planują odmrożenie rozgrywek.

Merebaszwili: - Koledzy z Gruzji są już nieco znudzeni przerwą w graniu. Władze ligi decydują się na stopniowe kroki. Najpierw trenowali indywidualnie, potem w małych grupach, a teraz wrócili do zajęć w pełnych składach.

Zagraniczni komentatorzy pod wrażeniem restartu PKO Ekstraklasy

Sebastian Mila: Wychodzę z siebie podczas meczu

ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"

Źródło artykułu: