EURO w 2021 roku - czy ten turniej będzie bezpieczny?

- Jeśli choroba powróci pod koniec tego roku, to trudno będzie uznać organizację EURO 2020 za bezpieczną - przekonuje ekspert ds. globalizacji sportu Mieszko Rajkiewicz.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
steward przed wejściem na stadion Getty Images / Na zdjęciu: steward przed wejściem na stadion
- Przed UEFA ogromna, niewyobrażalna ilość pracy - przekonuje nasz ekspert z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista do spraw globalizacji sportu.

- Po pierwsze dlatego, że trzeba wypracować procedury z każdym z państw z osobna, co oznacza wiele więcej tur negocjacyjnych z organizatorami. Po drugie, każdy kraj ma różny model walki z COVID-19, co wymaga elastycznego podejścia ze strony UEFA. I po trzecie, ważny jest okres jesienno-zimowy. Jeśli potwierdzą się teorie części naukowców, że pod koniec roku choroba może powrócić, to trudno będzie uznać organizację EURO 2021 za bezpieczną - ocenia Rajkiewicz.

Nie było wyjścia

To była jedyna możliwa decyzja. Przełożenie EURO 2020 na kolejny rok odebrano ze zrozumieniem - gdy w marcu UEFA postanowiła zmienić datę mistrzostw Europy, na Starym Kontynencie koronawirus zbierał potężne żniwo, zwłaszcza w krajach, gdzie turniej miał się odbywać.

ZOBACZ WIDEO: Znany specjalista ostro o powrocie kibiców na stadiony. "Może nas czekać ogromny wzrost zachorowań"

Bo nie dość, że samo rozgrywanie meczów było niemożliwe, akurat te mistrzostwa miały się odbyć w 12 różnych krajach. Ciągłe podróże, zmiany pobytu - przy tak łatwej możliwości zakażenia to byłby raj dla wirusa przenoszonego przede wszystkim drogą kropelkową.

Od decyzji UEFA minęły trzy miesiące. Właśnie w piątek 12 czerwca miała pierwotnie rozpocząć się najważniejsza piłkarska impreza roku. I choć sytuacja w wielu europejskich krajach zaczyna się normować, wciąż nie możemy być pewni rozegrania EURO w kolejnym roku. A już na pewno nikt nie może przewidzieć, czy na stadionach w 12 miastach-gospodarzach pojawią się kibice.

Zwłaszcza, że eksperci przewidują ponowne uderzenie epidemii, jeszcze w tym roku.
Przypomnijmy - EURO 2020 ma odbyć się w następujących miastach: Baku (Azerbejdżan), Kopenhaga (Dania), Londyn (Anglia), Monachium (Niemcy), Budapeszt (Węgry), Dublin (Irlandia), Rzym (Włochy), Amsterdam (Holandia), Bukareszt (Rumunia), Petersburg (Rosja) i Glasgow (Szkocja).

Przyjrzyjmy się, jak pandemia wpłynęła na futbol w krajach, które w teorii mają gościć najlepsze 24 europejskie reprezentacje. Skupmy się przede wszystkim na krajach zachodu (dane na 10 czerwca).

Koronawirus wstrzymał futbol

Włochy? 236 tysięcy zachorowań, blisko 35 tysięcy zgonów. Ligi wstrzymane, start Serie A 20 czerwca, oczywiście bez kibiców na trybunach. Hiszpania - 242 tysiące chorych, 27 136 zmarłych, restart ligi odbył się w czwartek. W Anglii potwierdzono 150 tysięcy zakażonych, stwierdzono około 30 tysięcy śmiertelnych przypadków, powrót Premier League zaplanowano na 17 czerwca.

Rosjanie (494 tysięcy chorych, 6358 zgonów) długo grali, jednak w końcu przerwali rozgrywki i mają je wznowić jeszcze w tym miesiącu, z kolei Holendrzy (48 087 przypadków, 6042 zmarło) nawet nie próbowali czekać i zakończyli sezon Eredivisie jeszcze w kwietniu.

Najszybciej futbol wrócił w Niemczech (187 tysięcy przypadków, 8831 zgonów), piłkarze Bundesligi wznowili grę 16 maja i bez problemów ją kontynuują. Nasi zachodni sąsiedzi są dla innych wzorem, jak prowadzić rozgrywki w dobie pandemii koronawirusa.

EURO ma być jednak rozgrywane w aż 12 krajach. Czy taką strukturę turnieju w ogóle można uznać za bezpieczną?

Nasz ekspert uważa, że odpowiedź na pytanie, czy podczas mistrzostw Europy na trybunach pojawią się kibice, jest uzależniona w dużej mierze od końcówki tego roku.

- Trzeba czekać na rozwój epidemii w chłodniejszym okresie, może pojawić się remedium w postaci szczepionki. Jeśli tak będzie, nie widać przeszkód, by kibice wrócili masowo na trybuny. Jednak wokół walki z COVID-19 jest tak wiele niejasności i wątpliwości, że spodziewać się można każdego scenariusza.

- Mimo wszystko, na ten moment szanse na powrót kibiców na trybuny oceniam na około 60-70 proc., a z pewnością UEFA będzie dążyła do tego, aby trybuny były pełne. Dokończenie sezonu w LM i LE oraz rozgrywki w kolejnym sezonie będą głównym poligonem doświadczalnym.

Zagrożenie terrorystyczne wzrasta?

Organizacja turnieju w wielu krajach i z udziałem kibiców, może nie tylko zwiększyć możliwość rozwoju koronawirusa, ale też zagrożenia terrorystycznego. Według Rajkiewicza trzeba w tej sytuacji wypracować nowe, bardziej rygorystyczne procedury zabezpieczające najbardziej oblegane miejsca.

- Z pewnością nadprogramowa mobilność kibiców między miastami-gospodarzami potencjalnie zwiększa zagrożenie atakiem terrorystycznym. Jednak paradoksalnie pandemia COVID-19 może dać pretekst rządom oraz UEFA, by wypracować nowe procedury zabezpieczające stadiony, lotniska, dworce i węzły komunikacyjne oraz centra miast. Są jednak ośrodki bardziej narażone na przejawy terroryzmu: Londyn, Rzym, Dublin oraz Baku - i to tam czujność musi być największa.

Tym samym kraje mogą wprowadzić specjalne środki bezpieczeństwa, a kibice nie będą mieć wyjścia, tylko przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

- Społeczna legitymizacja działań w ramach walki z koronawirusem jest dość wysoka. I choć można już obserwować "zmęczenie" restrykcjami, to ranga turnieju oraz konieczność sprawnego przeprowadzenia całej organizacji, może pozwolić wypracować bardziej restrykcyjny pakiet środków bezpieczeństwa na samym stadionie i wokół niego. Jeśli działania będą logiczne i konieczne, kibice zgodzą się na te rozwiązania - ocenia.

Mimo wielu zagrożeń Rajkiewicz nie widzi możliwości, by przyszłoroczne mistrzostwa Europy nie doszły do skutku. Sam pomysł co do rozbicia turnieju na kilkanaście państw uznaje jednak za nielogiczny.

- Rozumiem co chciał osiągnąć Michel Platini, a nikt nie mógł przewidzieć, że na początku 2020 roku rozpocznie się taki kryzys. Umowy są na pewno podpisane, zobowiązania ustalone, machina sponsoringowa ustawiona. Futbol to ważny składnik obecnej ponowoczesnej cywilizacji i duża część kapitalizmu. Praca musi zostać zatem wykonana i EURO powinno się odbyć. Nikt w europejskiej piłkarskiej centrali nie będzie miał tyle odwagi, by odwołać całe zamieszanie - podsumowuje.

Piłkarze budzą Hiszpanię do życia. Czytaj więcej--->>>

Lewandowski uratował Bayern. Czytaj więcej--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×