Pacjenci zostali podzieleni na dziewięć kategorii. Od sportowca przez "męczących się w ciągu dnia" po osoby "delikatne". "El Pais" dotarł do raportów koordynatora działań sanitarnych w Madrycie, w którym zawarto kryteria, którzy zakażeni koronawirusem mogą być leczeni na oddziałach intensywnej terapii. Pod uwagę brano m.in. wiek chorego i stopień jego sprawności fizycznej. Pacjentów podzielono na dziewięć kategorii.
W Hiszpanii od początku pandemii potwierdzono ponad 246 tysięcy zakażeń. Na chorobę COVID-19 zmarły 28 322 osoby. Ale w niedzielę kraj otwiera granice dla państw UE (z wyjątkiem granicy lądowej z Portugalią). Hiszpania prosi turystów, żeby przylatywali, bo ich gospodarka nie wytrzyma.
Polski kibic ruszył w świat
Kibice, którzy oglądali ostatnie mecze w La Liga, mogli zobaczyć, że przed rozpoczęciem transmisji realizator pokazywał banery. M.in. takie, w których proszono, aby turyści znów przyjeżdżali do Hiszpanii.
Fani piłkarscy bardzo chętnie wybierali właśnie ten kraj. Wizyta na stadionie Barcelony czy Realu Madryt to pamiątka na całe życie. Koronawirus bardzo mocno uderzył w Hiszpanię, a to kraj, który mocno żyje z turystyki.
Jednym z takich kibiców jest Kinga Wiśniewska, który pierwszy raz zaliczyła taki wyjazd w 2015 roku. Był to mecz Realu Madryt z Getafe CF. - Zaraz po powrocie z Madrytu udałam się na finał Ligi Mistrzów do Berlina, na spotkanie Barcelony z Juventusem. Następne były mecze grupowe Ligi Mistrzów w Pilznie, mecze Atletico - Athletic oraz Real - Barcelona czy Superpuchar Europy Atletico - Real w Tallinie - wylicza. Hiszpański futbol pokochała lata temu dzięki koleżance z gimnazjum. Miłość przetrwała, Kinga regularnie wylatywała do Hiszpanii, o La Liga pisze też na łamach "Ole! Magazynu".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!
- Oczywiście, że bardzo mi brakuje spotkań na żywo, może nawet nie tyle samych wyjazdów, co niesamowitej atmosfery podczas spotkań na stadionie. Ostatnio wspominaliśmy nawet ze znajomym dziennikarzem z Argentyny, jak rok temu wspólnie oglądaliśmy w Lublinie mecze Mistrzostw Świata U-20 - opowiada. Takich kibiców jak ona mamy setki. Polski kibic ruszył w świat i zamiast na mecze PKO Ekstraklasy, częściej wylatuje za granicę, by obejrzeć spotkanie Premier League, Bundesligi czy Champions League. A poruszanie się w granicach strefy Schengen tylko ułatwia możliwości. Pandemia jednak zamknęła ich w domach.
"Było dużo stresu"
- Ostatnie miesiące są kiepskie dla naszej działalności - mówi Paweł Walczak, prezes firmy "jedznamecz.pl", która zorganizowała dotąd niemal 500 wyjazdów. - Rozgrywki były zawieszone, nie było meczów. A gdy wróciły, to bez kibiców. Jeśli chodzi o wyjazdy na mecze, nie ma czego sprzedać - dodaje.
W podobnej sytuacji znajduje się większość biur podróży. - Na początku było dużo stresu. Odwołano nam loty na mecze i inne wycieczki. Czekamy na zwrot pieniędzy od linii lotniczych. Najbliższe sześć miesięcy, a może i rok mogą być trudne. Nawet jeśli kluby otworzą trybuny, to jest ryzyko powrotu pandemii. Jesteśmy w kontakcie z klientami - tłumaczy Szymon Rybus, właściciel firmy "nastadionach.eu", która organizuje wyjazdy na mecze.
- Najpopularniejszy kierunek u kibiców to Wielka Brytania. To absolutny top. Mamy tam największe zainteresowanie w porównaniu z pozostałymi ligami. Potem jest Hiszpania, Włochy, Niemcy, Serbia, Francja i Turcja - mówi Rybus.
- Kibice są bardzo niecierpliwi wyjazdów. Codziennie odbieramy od nich telefony i maile z pytaniami o otwarcie trybun w najmocniejszych ligach Europy. Po tak długiej przerwie są głodni emocji. Nie tylko przed telewizorem, ale przede wszystkim na stadionie. Żeby polecieć do innego kraju, obejrzeć mecz na żywo i doświadczyć niepowtarzalnych emocji - przyznaje Walczak.
Nie zostali na lodzie
Ani "Jedź na mecz" ani "Na stadionach" nie muszą się zamykać. W kasach zostały oszczędności i fundusze, dzięki czemu nadal funkcjonują i czekają na otwarcie stadionów. - Jedyne co udało nam się sprzedać podczas pandemii to vouchery na wyjazdy w przyszłości, kiedy sytuacja się ustabilizuje - mówi Walczak. A ci, którzy wcześniej kupili wyjazdy na odwołane mecze, nie zostali na lodzie.
Dotąd firmy miały 14 dni, żeby zwrócić klientowi pieniądze za odwołany wyjazd. Tarcza antykryzysowa wydłużyła ten okres do 180 dni. - Gdybyśmy w dwa tygodnie mieli oddać wszystkim klientom pieniądze, to od razu moglibyśmy wywiesić karteczkę na drzwiach, że interes zamknięty, bo po prostu byśmy zbankrutowali. Nie mielibyśmy skąd ich wziąć w tak krótkim czasie, bo nasze fundusze zostały już zdeponowane w hotelach, liniach lotniczych i klubach, którym zapłaciliśmy za bilety i teraz czekamy na zwroty od nich - mówi Walczak.
- Na pewno nie zamykamy się na organizowanie wyjazdów. To sprawia ogromną frajdę. Myślimy, żeby rozszerzyć usługi o krajowe wyjazdy turystyczne związane z hobby klienta, np. obóz jogi lub piłkarski - dodaje Rybus.
Turyści pytają
Wraz z otwarciem granic w krajach UE, Polacy znowu planują międzynarodowe wakacje. - Jest duże zainteresowanie podróżami do Grecji, Bułgarii i na Cypr - mówi nam Klaudyna Fudala, rzeczniczka prasowa "wakacje.pl".
Polacy przed wyjazdem śledzą informacje o restrykcjach w kraju, do którego się wybierają. - Ludzie pytają, jak wygląda sytuacja w poszczególnych krajach, na lotniskach i w hotelach. O to jak mają się zachowywać i jakie środki bezpieczeństwa są podejmowane. Zainteresowanie wyjazdami za granicę stale rośnie. Na początku były pojedyncze pytania, ale z każdym dniem jest ich więcej - dodaje Fudala.
Francuskie "absurdy i niespójności" w odmrażaniu sportu
Premier League. Skandal podczas meczu. Sheffield okradzione z gola