W 70. minucie sobotniego meczu Real Sociedad - Real Madryt (1:2) Fede Valverde zagrał do Karima Benzemy. Francuz przyjął piłkę przy użyciu barku i pokonał Alexa Remiro strzałem między nogami. Sędzia skorzystał z podpowiedzi VAR, po czym ostatecznie uznał bramkę.
Po tej decyzji kataloński arbiter Javier Estrada Fernandez jest krytykowany przez media. "Mundo Deportivo" gra na okładce ironicznym napisem "Made in Madrid" (tłum. wykonane w Madrycie), z kolei kataloński "Sport" poszedł jeszcze dalej. Tę gazetę otwiera tytuł "Liderzy VAR". W treści znajdujemy stwierdzenie, że doszło do skandalu.
"Sport" podkreśla, że VAR pomógł Realowi Madryt wygrać w San Sebastian. Po obejrzeniu powtórek sędzia anulował trafienie Adnana Januzaja, uznając, że był ofsajd, natomiast Benzema miał w sposób "wątpliwy" przyjąć piłkę przed zdobyciem gola. Hiszpańska prasa sugeruje, że jednak pomagał sobie ręką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!
Za kontrowersyjną decyzję arbitra uznaje się również podyktowanie rzutu karnego, który w 50. minucie na bramkę zamienił Sergio Ramos. Sędzia wskazał na wapno po tym, jak spojrzał na nagrania i uznał, że Vinicius Junior był faulowany przez Diego Llorente.
Do wątpliwych ruchów Javiera Estrady Fernandeza odniósł się podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Realu Madryt Zinedine Zidane.
- Nie widziałem tych incydentów. Powiedziano mi jednak, że faul na Viniciusie kwalifikował się na rzut karny, a Karim trafił w sposób prawidłowy. Nie chcę dyskutować o kontrowersjach, bo decyzje podejmuje sędzia. Zamierzam myśleć wyłącznie o zasłużonym zwycięstwie - mówił, cytowany przez marca.com.
Zidane był poirytowany faktem, że dyskutuje się o kontrowersjach, a zwycięstwo jego zespołu nie jest doceniane.
- Drażni mnie to, że mówi się tylko o sędziach. Wygląda na to, że my nic nie zrobiliśmy na murawie. Wygraliśmy na boisku. To zasłużone zwycięstwo - podkreślił szkoleniowiec "Królewskich".
Czytaj także:
- Smutne obrazki we Włoszech. Trener rozpłakał się podczas minuty ciszy
- Dariusz Dziekanowski wymienia słabe strony Legii Warszawa. W europejskich pucharach może być problem