A w plebiscycie kibiców na piłkarza sezonu nawet go wyprzedził. "Lewy" strzelił dla Bayernu Monachium 34 gole w Bundeslidze i jest jego największą gwiazdą, ale musiał oglądać plecy Davida Alaby i Alphonso Daviesa. Obaj wyprzedzili Polaka w rankingu.
19-letni Kanadyjczyk w kilka miesięcy sięgnął gwiazd, jego występami zachwyca się cały świat. W kilka miesięcy stał się podstawowym graczem mistrza Niemiec i wschodzącą gwiazdą Bundesligi.
Pięć lat w barakach
Jego rodzice pękają z dumy. Mogą płakać, tym razem ze szczęścia. Rodzina Daviesa przeszła przez prawdziwe piekło. - To było przerażające. Gdy szedłeś na poszukiwanie jedzenia, musiałeś mijać zwłoki. Najlepszym rozwiązaniem była ucieczka stamtąd - matka ze łzami wspomina pobyt w Liberii. Kraj wyniszczała wojna domowa, w której zginęło ćwierć miliona osób. Daviesowie uciekli do przepełnionego obozu dla uchodźców w Ghanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
W szczytowym momencie mieszkało tam nawet 12 tysięcy osób. Był spokój, ale nadal nędzne warunki do życia. Tam urodził się Alphonso. W ledwo trzymającym się baraku. Gdzie za wodę i jedzenie trzeba było płacić. - My mogliśmy napić się wody i iść spać, ale Alphonso nie - opowiadała matka, kiedy jej syn grał już w Kanadzie. Daviesowie dostali się tam w 2005 roku w ramach programu przesiedleńczego.
Choć w Kanadzie sportem narodowym jest hokej, Davies wybrał piłkę. A błyszczał w wielu dyscyplinach - tak wspominali go nauczyciele. Szybko przebił się do pierwszej drużyny Vancouver Whitecaps, jako 15-latek zadebiutował MLS. Szybko porównano go do Freddy'ego Adu, który zagrał po raz pierwszy mając 14 lat i 306 dni.
Struś pędziwiatr
Na początku 2019 roku z Kanady Daviesa wyciągnął Bayern. ONZ ds. uchodźców wykorzystał historię piłkarza jako przykład dla innych, którzy musieli opuszczać swój kraj. Hasana Salihamidzicia odsądzano od czci i wiary, że chce zapłacić ok. 10 mln euro za nastolatka z MLS. A ten już miesiąc później zadebiutował w Bayernie.
Wiatr w żagle złapał jednak dopiero w tym sezonie. Dosłownie. Na lewej stronie zostawia resztę w tyle. W meczu 32. kolejki z Werderem Brema wyliczono, że rozpędził się do 36,51 km/h. To rekord Bundesligi. Już teraz może walczyć o tytuł najszybszego piłkarza globu.
19-latek z marszu wszedł w buty jednego z najlepszych lewych obrońców - Davida Alaby. Bayern miał problemy z obsadą środka defensywy, więc Hansi Flick przesunął Austriaka do środka, a Daviesa cofnął na lewą obronę. Okazało się, że Kanadyjczyk radzi tam sobie lepiej niż w pomocy. Szefom tak zaimponował, że dostał nowy kontrakt mimo szalejącej pandemii koronawirusa, która wpędziła w kryzys wiele klubów.
- Idealnie pasuje do naszego zespołu. Także w sensie ludzkim. Naszym zadaniem jest, żeby nadal osiągał dobre wyniki i rozwijał się z taką samą koncentracją i odwagą jak teraz - przyznał Salihamidzić.
Lewandowski nauczyciel
W szatni nastolatkowi nie uderzyła sodówka, choć w jego wieku inni łatwo tracili głowę. Kiedy Martin Odegaard przeszedł do Realu Madryt, jego ojciec żądał gwarancji treningów z pierwszym zespołem. Doprowadziło to do sytuacji, że grający w rezerwach Norweg z kolegami z drużyny widywał się tylko na meczach. Davies zachowuje chłodną głowę. Chce brać jak najwięcej od starszych.
- Bawię się tym wszystkim i wciąż mówię "wow". Wchodzę do szatni i ściskam rękę Lewandowskiemu, Coutinho, Thiago czy Alabie. Dorastałem, obserwując tych facetów, więc jest to naprawdę niesamowite - mówił oficjalnemu portalowi Bundesligi i komplementował instynkt "Lewego". - Jest najlepszym napastnikiem. Wykorzysta każdą akcję, jaką mu stworzymy, tak w polu karnym, jak i poza nim.
Kiedy Bayern w lutym wygrał 3:0 z Chelsea, kibice skandowali nazwisko Daviesa. Zaskoczył się reakcją fanów, wolał schować się za kolegami. Wtedy wyciągnął go Lewandowski i zaprowadził pod trybunę.
- Jego rozwój jest fenomenalny - zaciera ręce Hansi Flick.
W tym sezonie Davies rozegrał już 38 meczów. A przed Bayernem jeszcze walka w Lidze Mistrzów.