II liga. Widzew Łódź - Elana Toruń. Marcin Kaczmarek: Te mecze są rozczarowujące. Uciekły kolejne punkty

Materiały prasowe / Widzew.com / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek
Materiały prasowe / Widzew.com / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek

- Każdy wie, po co został zatrudniony w Widzewie, łącznie ze mną. Nie uciekamy od odpowiedzialności - tłumaczy trener Marcin Kaczmarek po remisie łódzkiej drużyny z Elaną Toruń w 29. kolejce II ligi.

Gdy wydawało się, że czerwono-biało-czerwoni kryzys mają za sobą, co potwierdzili zwycięstwami z Garbarnią Kraków i Lechem II Poznań, przyszła porażka z Górnikiem Polkowice i remis z Elaną Toruń w środę, co budzi frustrację kibiców i zawodników Widzewa.

- Te ostatnie mecze są rozczarowujące. Każdego dnia zadajemy sobie pytanie, co zmienić, by było lepiej. Uciekły nam kolejne punkty. Ja jestem przekonany, że ta drużyna się nie podda, chce walczyć i zrobi wszystko, by awans osiągnąć. Bardzo żałujemy, że nie została uznana prawidłowa bramka dla naszego zespołu, bo być może byśmy to spotkanie wygrali, co nie zmienia faktu, że nasza gra nie napawa optymizmem - przyznał trener łódzkiej ekipy, Marcin Kaczmarek.

Ale to, że gola po strzale z dystansu Henrika Ojamy nie uznano, nie zwalnia z odpowiedzialności widzewskiej linii defensywnej, która w kolejnym meczu z rzędu pozwalała sobie na sporo błędów.

ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"

- Mam nadzieję, że rozwiążemy ten problem, bo kolejek zostało mało. Nie powiększyliśmy przewagi i szkoda, bo była okazja, by uciec od GKS-u Katowice. Trzeba szukać przyczyn i mam nadzieję, że wszyscy to rozumieją. Rozmawiamy z zawodnikami, w treningu staramy się korygować. Ta drużyna niejednokrotnie pokazała, że potrafi grać w piłkę, a gdy pojawiają się kłopoty, zawodnicy tracą największe atuty - analizował szkoleniowiec Widzewa Łódź.

Po golu na 1:1 dla Elany ekipa z al. Piłsudskiego zaczęła grać dużo bardziej bojaźliwie i pozwalać rywalom na coraz więcej. Trener Kaczmarek otwarcie przyznał, że nie takie było założenie na to spotkanie.

- Chcieliśmy grać bardzo ofensywnie, rozpoczęliśmy z dwójką napastników. Po bardzo dobrym występie Wolsztyńskiego grzechem byłoby go sadzać na ławce. To rodzi się w głowie, wszyscy chcą wymarzonego celu. Każdy wie, po co został zatrudniony w Widzewie, łącznie ze mną, a może nawet przede wszystkim, bo ja jestem odpowiedzialny za budowę drużyny. Nie uciekamy od odpowiedzialności - zakończył.

Jeden punkt wywalczony w Łodzi może się okazać bezcenny dla drużyny z Torunia, która z 37 punktami zajmuje 16. miejsce zagrożone spadkiem do III ligi.

- Po dwóch porażkach graliśmy z liderem. Traktuję więc ten punkt jak zwycięstwo - przyznał trener Bogusław Pietrzak. - Nie chcę być przewrotny, ale namawiam tych facetów, by grali o trzy punkty. W poprzednich spotkaniach to my "strzelaliśmy" bramki przeciwnikom. Jeśli mamy 15 strzałów, dużo stuprocentowych sytuacji i przegrywamy, to szkoda tych punktów. W środę stanęliśmy na wysokości zadania, bo się wybroniliśmy - dodał.

Drużyna z miasta pierników miała też kilka okazji w drugiej połowie, by wykorzystać nieporadność rywali i wygrać pierwsze spotkanie od blisko miesiąca. Skuteczności jednak trochę zabrakło.

- Byliśmy świadkami bardzo emocjonującego meczu, stojącego na naprawdę niezłym poziomie. W porównaniu do poprzednich spotkań ten był najlepszy, a my jako zespół zagraliśmy dobrze w defensywie, choć szczęście nam dopisywało. Mogliśmy pokusić się o trzy punkty, bo choć nie było "setek", życzyłbym sobie innych rozwiązań przy tych atakach zakończonych strzałami. Takie sytuacje trzeba inaczej rozgrywać - powiedział Pietrzak.

W 30. kolejce 4 lipca Elana podejmie w Toruniu GKS Katowice, a Widzew dzień później zagra w Siedlcach z Pogonią.

Czytaj też:

II liga: GKS Katowice oddalił się od awansu. Legionovia Legionowo już spadła

Fortuna I liga: GKS Tychy wciąż na fali. Pokonał Bruk-Bet Termalicę Nieciecza i jest w strefie barażowej

Źródło artykułu: