- PZPN tak po cichutku przyzwalał na to co się działo w polskiej piłce - rozmowa z Bogdanem Piszem - trenerem Pelikana

W ostatnich dniach najgłośniejszą sprawą w polskiej piłce jest afera korupcyjna. Kibice codziennie stykają się z informacja na ten temat. W piątek minister sprawiedliwości, Zbigniew Ćwiąkalski ogłosił, że w pierwszej i drugiej lidze w aferę zamieszanych jest 29 klubów. Na razie wszyscy skupiają się klubach pierwszoligowych, nie zapominajmy, że cała ta sytuacja mu duży wpływ na rozgrywki na zapleczu Orange Ekstraklasy. Pracę PZPN-u surowo ocenia trener łowickiego Pelikana, Bogdan Pisz.

Mateusz Lis
Mateusz Lis

Mateusz Lis: Ostatnio minister sprawiedliwości powiedział, że w aferę korupcyjną zmieszanych jest 29 klubów. Widzi pan w związku z tym szanse na utrzymanie dla Pelikana czy może wprost przeciwnie, kibice powinni się zastanawiać kiedy to Pelikan grał jakieś dziwne, podejrzane mecze?

Bogdan Pisz: Ja myślę, że to w jaki sposób Pelikan się utrzyma to zależy od samych zawodników. Bo jeżeli będzie wygrywał dużo meczy i zdobędzie wystarczającą ilość punktów to się bez problemu utrzyma w drugiej lidze. Natomiast jakie będą efekty działań prokuratury, PZPN-u, ministra sportu, prokuratora generalnego to nie jestem w stanie przewidzieć. Jeżeli będą konsekwentni w swych działaniach tak jak do tej pory, to uważam, że ta liga pierwsza będzie na pewno zmniejszona. Przez to stworzy się też więcej miejsca w drugiej lidze, ale to wszystko jest na dzisiaj nie do przepowiedzenia.

Teraz odbywają się te procesy związane z degradacjami klubów za udział w aferze. Dodatkowo PZPN w tym sezonie chce przeprowadzić reorganizację drugiej i trzeciej ligi. Uważa pan, że to jest dobry okres, czy może związek powinien zrezygnować z tej reformy?

- Ja uważam, że u nas stało się modne takie reorganizowanie ligi w trakcie rozgrywek i to jeszcze na różne sposoby. Tak naprawdę te zespoły, które teraz grają to do końca nie wiedzą o co grają. Słyszałem nawet, że z szóstego miejsca będzie można awansować do pierwszej ligi, co wydaje mi się totalnym absurdem. Natomiast działania Polskiego Związku Piłki Nożnej są na dzisiaj nieprzewidywalne i może coś się wyjaśni po jutrzejszym zjeździe.

Pan uważa, że zarząd PZPN powinien się zmienić? Czy powinni być Ci sami ludzie co do tej pory?

- Wypadkowa tych wszystkich zjawisk, które pojawiły się do tej pory sugeruje jednoznacznie, że ten zarząd tak po cichutku przyzwalał na to co się działo w polskiej piłce i w tej chwili skala przerosła już najśmielsze oczekiwania i jeżeli nie zrobił nic do tej pory to uważam, że powinien odejść i zrobić miejsce dla innych ludzi, którzy wezmą się za to od początku i będą konsekwentni w swoim działaniu.

Jaki wpływ pana zdaniem afera korupcyjna może mieć wpływ na polską piłkę? Na pewno kibic, który cieszy się z awansu drużyny do drugiej, trzeciej ligi czuje się zawiedziony gdy dwa lata później dowiaduje się, że jego drużyna ten awans sobie kupiła. Takiemu kibicowi odechciewa się chodzić na mecze.

- Zgadza się. Nikt nie lubi być oszukiwany, okłamywany, a jeszcze bardziej nikt nie lubi być okradany. Wiemy, że przecież jest wielu trenerów dobrych, którzy prowadzili zespoły, które nie miały najmniejszych szans w walce z innymi drużynami poprzez to, że inne kluby korumpowały sędziów, zawodników. Najwyższa pora żeby położyć kres takim działaniom i tak jak mówię. Myślę, że od nowego sezonu zasady będą jednoznaczne. Jeżeli jakiś klub, trener, zawodnik zostanie przyłapany na korupcji to powinien otrzymać wysoką karę dyskwalifikacyjną. Sądzę, że w jakiś sposób wystraszy to tych, którzy liczą na łatwy sukces.

Według pana kary powinny być surowe, degradacja o jedną ligę, dwie ligi, czy też coś łagodniejszego, np. wysokie kary pieniężne, bo piłkarze którzy mecze kupowali w drużynie może być niewielu, a cierpią niewinni zawodnicy?

- Ja myślę, że to nie jest kwestia piłkarzy, bo nad zawodnikami ktoś panuje. Nad piłkarzami jest trener, nad trenerem panuje prezes, czy też dyrektor sportowy i piłkarz w tym momencie jest najmniej winny. Wiadomo, komu zależy na sukcesach, na tym żeby awansować to wiąże się to z dochodami dla klubu. Za korupcję w sporcie ewidentnie powinny być degradacje.

Tak jak pan powiedział o sprzedawaniu meczy wiedzieli nie tylko piłkarze. Musieli o tym też wiedzieć trenerzy, prezesi. Jak pan ocenia zachowanie kolegów po fachu?

- Ja uważam, że to jest chęć łatwego awansu, łatwego sukcesu, takiego pomagania sobie żeby wypłynąć na szersze wody trenerskie, żeby otrzymać propozycje z lepszych klubów. Przecież znaliśmy takich trenerów, którzy szczycili się tym, że byli specjalistami od awansu. Dzisiaj jakby się tym awansom przyjrzeć to one są mocno podejrzane. Znamy też trenerów, którzy są specjalistami od utrzymań w ligach. Takich specjalistów nie chciał bym promować ani pracować z nimi.

Spotkał się pan kiedyś z propozycją korupcji?

- Ja takiej sytuacji w mojej karierze nie doświadczyłem, chociaż kiedyś w zespole, w którym niegdyś grałem, gdy walczyliśmy o utrzymanie to w zamian za porażkę mieliśmy oferowane kiełbaski i dwie skrzynki piwa. Ja powiedziałem, że jeżeli mamy przegrać to ja nie muszę w takim mecz grać. Wygraliśmy tamten mecz 3:0 także nie było problemu. (Śmiech)

Gdyby np. zarząd postawił przed panem trudne zadanie, z którego nie mógłby pan się wywiązać to szukałby pan jakichś innych rozwiązań?

- Nie szukałbym ponieważ jeżeli zarząd stawia przede mną wysokie cele, to ja stawiam przed zarządem wymagania, który pomogłyby mi w osiągnięciu tych celów. Jeżeli jest w stanie to spełnić to ja wtedy podejmuję pracę, a jeżeli nie to nie ma sensu porywać się na coś co jest nieosiągalne.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×