Alberto Manca (trener Juvenes Dogana): Przede wszystkim chcieliśmy przegrać jak najmniejszą ilością bramek. Niestety, ale różnica między nami, a Polonią była o wiele większa niż te cztery gole. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że możemy wygrać. Stałem przy linii bocznej i nerwowo odliczałem czas pozostały do końca. Duże słowa uznania należą się Polonii za wspaniałą organizację. U nas nie jest tak profesjonalnie. Pochwały również dla kibiców, którzy nie gwizdali jak nasz zawodnik leżał, a nawet nas dopingowali.
Jacek Grembocki (trener Polonii Warszawa): Cieszę się z awansu, bo w piłce wszystko może się zdarzyć, o czym przekonała się już Wisła Kraków. To był mecz, w którym można było się pokazać. Jestem zadowolony z bramek Marcelo Sarvasa oraz Michała Chałbińskiego. Szkoda, że nie udało się trafić Danielowi Mące, który miał sporo okazji. Przeciwko NAC Breda zagramy w mocno zmienionym składzie. Wzmacniamy się, bo w ekstraklasie chcemy dorównać Wiśle, Legii i Lechowi.
Radek Mynar (obrońca Polonii Warszawa): Rewanż od pierwszego meczu różnił się tylko tym, że strzeliliśmy w nim cztery bramki, a w San Marino tylko jedną. Nie mieliśmy żadnych obaw przed meczem. Byliśmy pewni, że wygramy. Przeciwnik nie był z najwyższej półki i nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko zwyciężyć. Cieszy mnie to, że w końcu napastnik zdobył bramkę.
Adrian Mierzejewski (pomocnik Polonii Warszawa): Było to łatwe spotkanie. Strzelenie paru bramek było jedynie kwestią czasu. Cieszę się, że te gole wreszcie padły, bo obraz gry w pierwszym spotkaniu był podobny do rewanżu, a padł tylko jeden. Na dwumecz z Holendrami już trzeba jednak nastawić się i przede wszystkim zagrać o wiele inaczej. Myślę, że jesteśmy w lepszej sytuacji, bo pierwsze spotkanie zagramy u siebie. Na pewno Breda jest w naszym zasięgu.