- Niech się trener Kmiecik zacznie bać - mówił Paweł Brożek jesienią, gdy przeżywał kolejną młodość i klubowe rekordy Kazimierza Kmiecika miał na wyciągnięcie stopy. Czterokrotny król strzelców nie miał nic przeciwko, by "Brozio" pobił jego osiągnięcia.
To właśnie chęć dorównania legendzie napędzała Brożka w ostatnich sezonach i sprawiała, że przedłużał kontrakt z Wisłą, ale w końcu jego organizm się zbuntował. W rundzie wiosennej 37-latek zagrał tylko dwa razy, a 15 spotkań opuścił z powodu urazu. I w końcu podjął odkładaną decyzję o przejściu na emeryturę.
Skończył karierę jako drugi najskuteczniejszy gracz w historii 13-krotnego mistrza Polski. W Ekstraklasie zdobył dla Wisły 144 bramki - 9 mniej od Kmiecika, a ogółem strzelił dla Białej Gwiazdy 175 goli - 6 mniej od "Badyla". - Kazimierz Kmiecik to wspaniała postać, legendarny napastnik, o którym opowiada się kolejnym pokoleniom. Wydaje mi się, że w dogonieniu trenera przeszkodziły mi w jakimś stopniu kontuzje, ale nie zamierzam traktować tego w kategorii porażki - mówi Brożek oficjalnej stronie internetowej klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mario Balotelli znów zaskoczył swoich fanów! Zupełnie nowa fryzura
- W końcu strzeliłem 149 goli w ekstraklasie (5 dla GKS-u Katowice - przyp. red.). Fajnie, że pod koniec mojej przygody z zawodowym futbolem nieco postraszyłem naszą legendę. Niech teraz młodzież ciężko pracuje i powalczy o przegonienie i mnie, i trenera Kmiecika - dodaje dwukrotny król strzelców Ekstraklasy (2008, 2009).
Gdy na początku czerwca Brożek złamał rękę, wydawało się, że nie dane mu będzie rozegrać pożegnalnego meczu. W sobotę wystąpił jednak w kończącym sezon spotkaniu z Arką Gdynia (0:1).
- Jestem szczęśliwy, że mogłem wybiec na boisko i raz jeszcze zaprezentować się publiczności. Obawiałem się, czy uda mi się zagrać ze względu na kontuzję i operację, którą przeszedłem. Z ręka jest jednak na tyle dobrze, że lekarz wydał zgodę na moją grę, pod którą podpisał się również trener. Cieszę się, że dopełniłem swoją karierę tym występem. Czuję się piłkarzem spełnionym - podkreśla.
Z tym ostatnim zdaniem trudno się nie zgodzić. Brożek jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii Wisły. Zdobył z Biała Gwiazdą 10 trofeów: siedem mistrzostw i dwa Puchary Polski i jeden Puchar Ligi.
- To dla mnie ogromny zaszczyt, że na stałe zapisałem się na kartach historii tak wspaniałego klubu. Schodzę ze sceny zwanej murawą. Teraz przyszła pora na innych, którzy również swoją postawą na boisku i poza nim mogą sprawić, że Wisła wróci na należne jej miejsce. Głęboko wierzę, że tak właśnie będzie. Przyświeca im jasny cel i ogromna miłość do Białej Gwiazdy. Będę bacznie się przyglądał i mocno ich dopingował - mówi.
Brożek nie zdecydował jeszcze, czym będzie się zajmował na emeryturze. Wie za to, że nie będzie trenerem: - Na razie w ogóle o tym nie myślę. Pragnę odpocząć i naładować akumulatory. To także odpowiedni czas na przemyślenia, również pod kątem przyszłości. Jeśli pojawi się jakaś propozycja współpracy na polu piłkarskim, to rozważę ją, jednak nie chciałbym składać żadnych deklaracji. Na pewno nie widzę siebie w roli trenera i zdania w tym temacie nie zmienię.