Białoruś. Aleksandr Łukaszenka zakaził się koronawirusem. "Udało się przeżyć koronawirusa na nogach"

- Lepiej umrzeć na stojąco, niż żyć na kolanach - mówił w maju, podczas meczu białoruskiej ligi hokeja na lodzie Aleksandr Łukaszenka, zapewniając, że nie obawia się koronawirusa. Teraz triumfuje, bo - jak twierdzi - przeszedł chorobę bezobjawowo.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Aleksandr Łukaszenka Getty Images / Natalia Fedosenko\TASS / Na zdjęciu: Aleksandr Łukaszenka
Gdy wiosną pandemia COVID-19 zaczęła rozprzestrzeniać się po Europie, Alaksandr Łukaszenka, w przeciwieństwie do głów innych państw, bagatelizował problem. Nie zamknął kraju, nie wprowadził obostrzeń i nie wprowadził kwarantanny. Jego rady dla rodaków sprowadzały się do tego, by profilaktycznie pili wódkę, która poradzi sobie z wirusem i unikali kontaktów pozamałżeńskich. Zalecał przejażdżki traktorem i zachęcał do pracy na świeżym powietrzu.

Mało tego, podczas gdy w innych krajach przerwano sezon piłkarski, białoruska ekstraklasa ruszyła bez poślizgu. I to z kibicami na stadionach. A liga hokejowa kończyła sezon jak gdyby nigdy nic. Sam Łukaszenka jest wielkim fanem hokeja na lodzie, więc mimo szalejącej epidemii jego administracja zorganizowała tradycyjne amatorskie mistrzostwa Białorusi.

To właśnie w ich trakcie, w przerwie między meczami, dziennikarka rządowej stacji ONT zadała mu pytanie, czy nie obawia się takich aktywności w dobie koronawirusa. - Lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach - odparł prezydent.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

Białoruś nie miała padać na kolana, choć szef misji WHO na Białorusi Patrick O'Connor zalecał odwołanie wszystkich imprez masowych i zmianę taktyki walki z epidemią: - Białoruś wchodzi w nową fazę epidemii. Obserwujemy znaczny wzrost transmisji koronawirusa wśród ludzi. Ta sytuacja jest niepokojąca i uzasadnia podjęcie nowych środków. Więcej TUTAJ.

Apele WHO na nic się zdały. Rozgrywki piłkarskie kontynuowano, a liczba zakażonych rosła. - Sport jest dla Łukaszenki takim "pokazem siły" - mówił nam Andrzej Poczobut, dziennikarz, członek nieuznawanego przez miejscowe władze Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, dodając: - Skoro można grać mecze, skoro ludzie przychodzą na trybuny, to przecież nie ma się czego bać, a ten cały koronawirus to zwykła grypa. Więcej TUTAJ.

Nawet gdy w połowie kwietnia zakażenie SARS-CoV-2 stwierdzono u jednego z jego kolegów z lodowiska, Łukaszenka nie zamierzał się odizolować i poddać się badaniom. Więcej TUTAJ. Tymczasem trzy miesiące później zatriumfował, zdradzając podczas wizyty w jednej z jednostek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że przeszedł chorobę bezobjawowo.

- Przepraszam za swój głos. Ostatnio musiałem dużo mówić. Spotykacie dziś człowieka, któremu udało się przeżyć koronawirusa na nogach, bezobjawowo, jak powiedzieli mi wczoraj lekarze - zwrócił się we wtorek do żołnierzy. - Jak mówiłem, 97 procent populacji przechodzi tego wirusa bezobjawowo. Dzięki Bogu, znalazłem się w tej grupie - cytuje Łukaszenkę belta.by.

Na Białorusi od początku epidemii COVID-19 odnotowano ponad 67 tys. przypadków zakażeń, 543 osoby zmarły. Szczyt zachorowań przypadł na maj i czerwiec, ale w ostatnich tygodniach przyrost zachorowań zmalał. Od ubiegłego tygodnia stwierdzono niespełna tysiąc nowych przypadków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×