Zwykłym zjadaczom chleba trudno wyobrazić sobie, jaką trzeba przejść drogę, by zostać profesjonalnym piłkarzem na poziomie międzynarodowym. A jeszcze co innego się na nim utrzymać, a później w sposób mądry zarządzać pieniędzmi, które się zarobi. Robert Lewandowski to przykład zawodowca, zarówno jeśli chodzi o aspekty sportowe, jak i te pozaboiskowe.
- To ambasador, który ma globalne znaczenie dla marek. To sportowiec znany na całym świecie, w wielu krajach o zupełnie innej charakterystyce niż te z Europy Środkowo-Wschodniej. Nie ma z nim negatywnych skojarzeń, nie ma wizerunku stereotypowego piłkarza, który stroni od nadmiernego pokazywania się, dziwnych upodobań, nieco pozerskiego stylu życia - mówi Adam Pawlukiewicz, ekspert marketingu sportowego z Pentagon Research.
- Przede wszystkim Robert Lewandowski otacza się dobrymi, sprawdzonymi ludźmi. Ma też pomysł na to, jak ten jego czas, gdy jest na topie, efektywnie wykorzystać. Stąd na przykład monetyzacja w takich obszarach jak własny dom mediowy czy agencja zarządzająca jego interesami - uważa Jędrzej Hugo-Bader, ekspert od marketingu sportowego z agencji VMLY&R. - To wszystko ma sprawić, że przekaz będzie jednakowy i spójny z kreowanym wizerunkiem. Ma też sprawić, że część pieniędzy, z którymi trzeba będzie się dzielić, zostanie w jego drugiej kieszeni - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!
Nie dąży do bankructwa
Lewandowski już zrobił bardzo dużo, by zabezpieczyć swoją przyszłość, co w przypadku sportowców nie jest zabiegiem oczywistym. W 2009 roku raport "Sports Illustrated" wykazał, że 60 procent koszykarzy NBA z kilkunasto- lub kilkudziesięciomilionowymi kontraktami w ciągu pięciu lat od zakończenia kariery stawało się bankrutami. W tym niechlubnym gronie znalazł się choćby Allen Iverson. Często ta sytuacja dotyka też piłkarzy.
- W Premier League do niedawna również był przerażająco wysoki procent zawodników, którzy tracili wszystkie pieniądze w ciągu zaledwie kilku lat. Podjęto kroki, by piłkarzy edukować w tej kwestii, a nawet brać ich sprawy w swoje ręce. Są rozwiązania, które polegają np. na tym, że określony procent wynagrodzenia zawodnika trafia na odpowiedni fundusz. Ale Robert takich rozwiązań nie potrzebuje, bo on dba o swoją przyszłość i robi to na wielu polach - inwestycje, startupy czy inne pomysły w branży reklamowej - ocenia Hugo-Bader.
Poza tym, że po dwóch latach przerwy znów Lewandowskiego będziemy mogli zobaczyć w reklamach i kampaniach Gillette, kojarzymy go z takimi markami jak Huawei czy Oshee. Warto zauważyć, że są to produkty, które, podobnie jak sam piłkarz, kojarzą się raczej pozytywnie i nie prowadzą "agresywnych" działań marketingowych.
- Na to musi być spójny pomysł i spójna strategia. Po to się pracuje nad wizerunkiem danej marki, jaką jest Robert. To, z jakimi firmami dana marka (mówimy o Robercie jako o marce) się wiąże, też wpływa na kreowanie wizerunku. Gdy spływa propozycja współpracy do Lewandowskiego - a zakładam, że nie musi on biegać za sponsorami, a jest raczej odwrotnie - może dobierać oferty tak, by pasowało do spójności wizerunku. Pozostali sponsorzy powinni do siebie pasować - tłumaczy Jędrzej Hugo-Bader.
"Lewandowski nie miał wypadku w swoim Ferrari"
Także zdaniem Adama Pawlukiewicza wizerunek profesjonalisty w każdym calu również ma wpływ na odbiór Roberta Lewandowskiego. Dzięki temu jest marką wiarygodną i przekonującą.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że Robert nic głupiego nie zrobił - nie miał wypadku w swoim Ferrari, nie było go widać przy nadużywaniu alkoholu czy w towarzystwie innych kobiet niż jego żona. Jeśli - tak jak na przykład Jerzy Dudek czy Krzysztof Hołowczyc - promujesz coś przez lata, musisz uważać, z kim się wiążesz i na to, by robić to tak, by było to autentyczne. Oby Lewandowskiemu nie przyszło mu do głowy, by inwestować w niesprawdzone interesy - mówi.
Lewandowski niedawno wypuścił na rynek kawę RL9, a także posiada udziały w firmie deweloperskiej LS Investment. Z drugiej strony jest ambasadorem dobrej woli UNICEF-u. Promuje też napój izotoniczny we współpracy z Oshee.
- Oshee to polska firma, która osiągnęła sukces na całym świecie. Wygrała z Red Bullem, Coca-Colą czy Poweradem w kilku krajach, a przede wszystkim w Polsce. Firma, która sprzedaje produkty na Bliskim Wschodzie, w Azji, we wszystkich europejskich krajach. To ze sobą bardzo dobrze współgra. Zdrowy napój i zdrowy styl życia. Proszę wziąć pod uwagę, że dla nas dorosłych Lewandowski jest podmiotem do zastanawiania się, ale decyzje zakupowe podejmują dzieci i młodzież. Stawiając się w ich roli: jeśli chciałbym sobie coś kupić w szkolnym sklepiku, kupię to czy coś z wizerunkiem Roberta. Albo kupując telefon - kupić iPhone’a czy taki sprzęt jak ma "Lewy"? - zwraca uwagę Pawlukiewicz.
Pewne jest to, że Robert Lewandowski już bardzo mądrze kieruje swoją przyszłością. Wprawdzie - choćby przez pandemię koronawirusa - nie jesteśmy w stanie przewidzieć na sto procent, że RL9 nie zbankrutuje, już wykonał ogromną pracę nad swoim wizerunkiem i tym, co pojawia się na jego temat w mediach. Stąd kolejny powód, by nazywać go wzorem, nie tylko tym na boisku.
Czytaj też:
Lewandowski, Szczęsny, Kądzior, Krychowiak, Klich, Grosicki - polscy piłkarze podbili Europę
Bundesliga. Bayern Monachium zmienił kurs ws. Roberta Lewandowskiego