Niemieckie media już zaczęły się zastanawiać, czy ten dron przypadkiem nie należał do wysłanników Chelsea FC. Pojawiły się spekulacje, że Anglicy postanowili podejrzeć trening sobotniego rywala, by lepiej przygotować się do spotkania.
Portal tz.de podaje, że dron pojawił się nad boiskiem około godziny 12:15. Szybował nad zawodnikami i trenerami. Unosił się w powietrzu przez kilka minut, po czym wylądował nieopodal obiektu.
O incydencie powiadomiona została policja. Do akcji wkroczyli też ochroniarze zatrudniani przez Bayern Monachium.
Okazało się, że dron wylądował przy czwórce dorosłych, którzy byli z dzieckiem. Jeden z nich chciał pokazać swojej pociesze, jak wygląda teren klubu. Właśnie do tego celu użył latającej maszyny.
Przepisy w Niemczech są jednoznaczne. Za takie wybryki grożą konsekwencje. Nie można latać dronem nad prywatnymi terenami. Najprawdopodobniej właściciel urządzenia zapłaci karę.
Przypomnijmy, że sobotni rewanż w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Bayernem Monachium i Chelsea FC został zaplanowany na godzinę 21:00 (transmisja: Polsat Sport Premium 1). W pierwszym meczu Bawarczycy wygrali 3:0, więc mają solidną zaliczkę.
Czytaj także:
- Adama Traore ma receptę na faule rywali. Jego broń to... oliwka dla dzieci
- Niektóre kluby fitness znów zostaną zamknięte. "To dla wielu wyrok śmierci"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!