W teorii to musiało się udać. FC Barcelona w styczniu 2018 roku rozbiła bank dla Philippe'a Coutinho, kupując go z Liverpoolu za 145 mln euro + bonusy. Wielka gwiazda The Reds miała godnie zastąpić Neymara, który zdezerterował do PSG. Brazylijczyk miał wszystko, by sprawdzić się u boku Lionela Messiego i stać się kluczowym ogniwem Dumy Katalonii.
Wielkie nadzieje prysły jednak jak bańka mydlana. 28-latek nie wytrzymał oczekiwań i presji, grał zdecydowanie poniżej swoich dużych możliwości. Źle reagował na odsunięcie od składu. Jego agenci skontaktowali się z działaczami Barcelony i poprosili o wyjaśnienia zachowania trenera Ernesto Valverde.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!
Skargi i zażalenia niewiele pomogły. Valverde okazał się nieugięty, a sam Coutinho zamiast braw, o których marzył, doczekał się gwizdów. Jedynym wyjściem dla pomocnika było odejście z klubu. Został skreślony, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że za szybko.
Życzenie Roberta
Problemy Coutinho zbiegły się z kłopotami Bayernu Monachium. Bawarczycy w fatalnym stylu odpadli z poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, a zniecierpliwiony Robert Lewandowski publicznie domagał się spektakularnych transferów. Polak grzmiał, że Bayern potrzebuje wzmocnień, że jeśli klub z Monachium na poważnie myśli o udanych występach zarówno w Bundeslidze, jak i Europie, to musi się realnie wzmocnić i sięgnąć do kasy.
Bayern ruszył do ofensywy transferowej, a symbolem nowej polityki klubu było wypożyczenie niechcianego w Barcelonie Coutinho. "Lewy" w końcu czuł satysfakcję. - To topowy zawodnik, który może grać na kilku różnych pozycjach na boisku. Daje nam to wiele nowych opcji - mówił na łamach gazety "SportBild" o Coutinho.
- Potrafi grać do przodu, to zawodnik dysponujący dobrym podaniem i kreatywny. Uważam, że nam pomoże - ocenił kapitan reprezentacji Polski. Dodał przy tym, że czasem tylko dwóch nowych piłkarzy potrafi zrobić odpowiednią różnicę.
Momentalnie złapali wspólny język. Po pierwszych występach Brazylijczyka w Monachium wydawało się, że stworzy z Lewandowskim jeden z najlepszych duetów w Europie. Potem Coutinho zaczął przygasać. O ile "Lewy" rozgrywa sezon życia, to Brazylijczyk pozostaje w cieniu.
Bayern zadecydował już, że nie wykupi Coutinho z Barcelony. Cena podyktowana przez Dumę Katalonii jest zaporowa - 120 mln euro w dobie kryzysu wywołanego pandemią COVID-19 to zdecydowanie za dużo. Nawet jeśli po sezonie wróci do Barcy, to Camp Nou będzie tylko punktem przesiadkowym.
Zemsta będzie słodka
To idealne okoliczności do tego, by w piątek Coutinho utarł nosa działaczom Dumy Katalonii. Historia uczy, że niechciani zawodnicy wykorzystują dużą scenę do zemszczenia się na tych, którzy postawili na nich krzyżyk.
W 2004 roku Real Madryt został wyeliminowany z Ligi Mistrzów przez AS Monaco, a katem Królewskich okazał się wypożyczony Fernando Morientes. W Barcelonie nikt nie upomniał się o klauzulę, która zabraniałaby Coutinho występ przeciwko niej.
Dla Barcelony Liga Mistrzów jest ostatnią deską ratunku i jeśli Katalończykom powinie się noga w ćwierćfinale, w klubie może dojść do małego trzęsienia ziemi. Tym bardziej, gdy stanie się to za sprawą Coutinho. Wydać 145 mln euro na piłkarza i jeszcze odpaść przez niego z Champions League? To w stylu Barcelony Josepa Bartomeu.
A Coutinho ma też motywację czystszą niż tylko zemsta na byłym pracodawcy. W Monachium też nie zostanie, więc udany występ w Final 8 Ligi Mistrzów to dla niego szansa na uratowanie kariery.
Terminarz Ligi Mistrzów 2019/20:
1/4 finału: 12-15 sierpnia w Lizbonie
Q1: Manchester City - Olympique Lyon 15 sierpnia
Q2: RB Lipsk - Atletico Madryt 2:1
Q3: FC Barcelona - Bayern Monachium / 14 sierpnia
Q4: Atalanta Bergamo - Paris Saint-Germain 1:2
1/2 finału: 18 i 19 sierpnia w Lizbonie
Zwycięzca Q1 - Zwycięzca Q3 / 19 sierpnia
Zwycięzca Q2 - PSG / 18 sierpnia
Finał: 23 sierpnia
Zobacz także: Quique Setien: Robert Lewandowski nie jest na poziomie Leo Messiego
Zobacz także: Lizbona przeklęta dla Rojiblancos