Gdyby w tym roku przyznawano Złotą Piłkę, byliby zapewne głównymi kandydatami do wygrania nagrody. Robert Lewandowski za cały fantastyczny sezon i Neymar głównie za finisz w Lidze Mistrzów. To dwaj zupełnie różni zawodnicy, których łączy jednak kilka rzeczy. Przede wszystkim to, że uwielbiają strzelać gole i są wielkimi liderami swoich drużyn: Bayernu Monachium i Paris Saint-Germain.
Porządek w światowym futbolu ustalili wiele lat temu Leo Messi i Cristiano Ronaldo. To oni dwaj podzielili między siebie największą część tortu, którym zajadają się jedynie najwięksi. Jeśli ktoś był dość regularnie blisko, to właśnie Lewandowski i Neymar. Przy czym ten drugi znacznie bliżej, co widać, analizując zyski obu zawodników. Szacuje się, że Lewandowski zarabia 29 milionów euro rocznie. W tym czasie Neymar inkasuje ponad 80 milionów, co stawia go bardzo blisko dwóch najlepszych piłkarzy świata ostatniej dekady. To jasno pokazuje, że z tych dwóch zawodników to Brazylijczyk ma większe szanse na sukcesję po dwóch gigantach naszych czasów. Dodatkowo jest młodszy o 4 lata. Z kolei Polak jest bardziej bramkostrzelny.
Bilans obu zawodników (Mecze/bramki/asysty) w ostatnich 6 sezonach, od momentu przyjścia Lewandowskiego do Bayernu. Neymar w sezonie 2017-18 przeszedł do PSG z Barcelony.
Robert Lewandowski | Neymar | |
---|---|---|
2014-15 | 49/25/13 | 51/39/10 |
2015-16 | 51/42/6 | 49/31/23 |
2016-17 | 47/43/10 | 45/20/27 |
2017-18 | 49/41/5 | 30/28/16 |
2018-19 | 47/40/13 | 28/23/13 |
2019-20 | 46/55/10 | 26/19/12 |
Neymar dziś, a Neymar kilka lat temu to różne postaci. Od jakiegoś czasu z jego obozu płyną informacje, że postanowił całkowicie zmienić wizerunek. Media donosiły, że "postanowił wykorzystać maksymalnie swój piłkarski potencjał, dlatego dużo więcej trenuje i dużo mniej wychodzi na zewnątrz". Neymar stara się odzyskać stracone w sumie lata, gdy stał się synonimem marnowanego potencjału. Patrzył z boku na walkę wielkich i choć miał możliwości, nie był w stanie wskoczyć do pociągu, o którym marzy wielu. Takich jak Lewandowski, który jest jakby odwrotnością Neymara. Polak wycisnął z kariery więcej, niż mógł sobie wymarzyć. Polak, w przeciwieństwie do swojego rywala, stał się synonimem ciężkiej pracy, pomysłu na siebie, świadomości.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Zmarzlik nie musi zmieniać klubu. Dobry kontrakt załatwi sprawę
Gdy Polak wyjeżdżał do Niemiec, był królem strzelców średniej ligi, w którego nie wszyscy wierzyli. Ba, nikt przy zdrowych zmysłach mu wielkiej kariery nie wróżył. W swoim pierwszym sezonie strzelił 8 bramek w barwach Borussii Dortmund, nawet nie był środkowym napastnikiem. Miał 23 lata i musiał swoje wyszarpać.
W tym samym roku, 2011, czytelnicy magazynu "World Soccer" w głosowaniu na najlepszego zawodnika młodego pokolenia, zdecydowali, że tytuł należy się 19-letniemu Neymarowi. Młody zawodnik doprowadził Santos do zwycięstwa w Copa Libertadores, został uznany najlepszym zawodnikiem rozgrywek, ale też najlepszym piłkarzem Brazylii, w głosowaniach magazynu Placar i telewizji O’Globo. Jego miesięczna pensja wzrosła do równowartości ok. 700 tys. euro.
W tym czasie Lewandowski zarabiał ok. 90-120 tys. euro miesięcznie w zależności od gry. W dużo mocniejszej lidze. Gdy Neymar przechodził do Barcelony za 57 mln euro, wartość Lewandowskiego specjalistyczny serwis transfermarkt.de szacował na 39 milionów. Polak, choć 4 lata starszy, zawsze był krok z tyłu. Bo jednak ludzie bardziej kochają artystów niż najlepszych nawet rzemieślników. Niczyja wina.
Znamienne są słowa polskiego napastnika z mundialu w Rosji w 2018 roku: "Nie wyczaruję czegoś z niczego. Byłem podwajany, potrajany. Nie wyszkolono mnie tak, że kiwnę pięciu, na końcu bramkarza i strzelę bramkę". Neymar jest z kolei zawodnikiem, który właśnie jest w stanie zrobić rzeczy nierealne.
Tyle że Lewandowski nagle zaczął rosnąć. Jakiś czas po transferze do Bayernu, Pep Guardiola zaczął budować wokół Polaka cały wielki projekt. W tym czasie Neymar był tylko jedną z części składowych dużego projektu, może najlepszego ataku świata. Tyle że nie był postacią centralną.
Dlatego wyjechał do Paryża, żeby wyjść z cienia Leo Messiego, bo Barcelona była klubem Argentyńczyka. I nawet gdyby Neymar wygrał wszystko, co było możliwe, to na Messiego skierowane były światła reflektorów. To jego asysty ważyłyby więcej niż najpiękniejsze nawet gole Brazylijczyka. I teraz on miał swój własny klub. Tak jak Messi, Cristiano czy nasz Lewandowski. To on stał się centralną postacią wielkiego projektu.
"Rywalizacja" Lewandowskiego i Neymara zaczyna się w 2015 roku. Wtedy w głosowaniu na "Złotą Piłkę", Polak zajął 4. miejsce, zaś Neymar był 3. Rok później Lewandowski zajął miejsce 16., co skwitował słynnym "Le Cabaret". Neymar był 5. Tak naprawdę na przełomie lat widać, że Brazylijczyk jest w świecie piłki ceniony bardziej.
Neymar vs Lewandowski w plebiscycie na "Złotą Piłkę"
Neymar | Lewandowski | |
---|---|---|
2012 | 13. | - |
2013 | 5. | 13. |
2014 | 7. | - |
2015 | 3. | 4. |
2016 | 5. | 16. |
2017 | 3. | 9. |
2018 | 12. | - |
2019 | - | 8. |
Neymarowi, podobnie jak Lewandowskiemu, zarzucano, że zawodzi w najważniejszych momentach. Ale też trzeba pamiętać, że jego w tych najważniejszych momentach często nie było na boisku. Gdy PSG odpadało z Realem Madryt, nie wystąpił w rewanżu. Podobnie w poprzednim sezonie w obu meczach z Manchesterem United. Zawsze z powodu kontuzji. W tym sezonie po nieobecności na początku rozgrywek, zagrał w ostatnich 6 spotkaniach. I w większości z nich był fenomenalny.
Z kolei Robert Lewandowski był królem Bayernu przez cały sezon, w spotkaniach z Chelsea, stał ponad grą, miał udział przy każdej z siedmiu bramek dla Bayernu. Ale w ćwierćfinale i półfinale, z Barceloną i Olympique Lyon, usunął się w cień. Show skradli mu Thomas Mueller i Serge Gnabry. Inna sprawa jest taka, że Lewandowski ma tę rzadką cechę, że potrafi poświęcić się dla drużyny. Nie ma tego egoistycznego genu cechującego wielkie gwiazdy. Znamy to choćby z meczów reprezentacji Polski na EURO 2016, gdy ściągał obrońców na obrzeża pola karnego, by robić przestrzeń kolegom. Podobnie wyglądało to w meczu z Barceloną. Choć nie wszystkich przekonało.
Pewne jest, że startowali z innego pułapu. Polak musiał wykonać tytaniczną pracę, by znaleźć się w miejscu, z którego Brazylijczyk startował. To się udało. W finale w Lizbonie Lewandowski może być sobą. Rywale już wiedzą, że próba wyłączenia go z gry na niewiele się zda, bo gigant z Monachium ma pełno piłkarz gotowych odwrócić losy meczu.