Liga Narodów. Holandia - Polska. Mateusz Klich: Chcę grać w kadrze tak, jak w Leeds Utd

- Pewnie pogadamy z selekcjonerem i pojawi się temat, w jaki sposób wycisnąć ze mnie więcej. Bardzo chciałbym przełożyć formę z klubu na reprezentację. To da się zrobić - mówi nam Mateusz Klich.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Mateusz Klich Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Mateusz Klich
Reprezentacja Polski rozpoczyna w poniedziałek zgrupowanie przed spotkaniami Ligi Narodów. Kadra rozegra dwa mecze wyjazdowe: w piątek z Holandią (4 września) oraz w poniedziałek z Bośnią i Hercegowiną (7 września). Będą to pierwsze spotkania drużyny Jerzego Brzęczka po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Reprezentacja ostatni mecz rozegrała w listopadzie 2019 roku. 

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Holandia to pana miejsce na ziemi?

Mateusz Klich, reprezentant Polski i zawodnik Leeds United: Fajnie, że gramy w Amsterdamie. Tam nigdy nie wygrałem. Z PEC Zwolle rozbiliśmy Ajax 5:1 w finale Pucharu Holandii, ale w Rotterdamie. Lubię wracać do tego kraju.

Grał pan w PEC Zwolle, Twente i Utrechcie. Za każdym razem przyjeżdżał pan do Holandii, gdy w mocniejszych klubach nie wychodziło. I wyróżniał się pan w Eredivisie. 

Holandia zawsze wyciągała do mnie rękę. Zmieniła też moje podejście do życia. Ludzie są tam bardzo zrelaksowani. Jest spokój, fajnie się żyje. Lubię wpaść do Holandii na urlop. Nawet lecieć z przesiadką przez Amsterdam lubię. Mimo że nie opuszczam lotniska. Jest coś magicznego w tym kraju, przynajmniej dla mnie. To miejsce daje mi spokój ducha. Na pewno złapałem tam większy luz w podejściu do różnych spraw. Na boisku też. Doświadczenie stamtąd pomogło mi w Leeds United.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Jacek Gmoch pod wrażeniem Roberta Lewandowskiego. "Przeszedł do historii"
Teraz jest pan personą w Leeds.

Ha! Spokojnie. Ale ludzie doceniają mnie za to, co robię na boisku i poza nim.

A trochę pan robi. Ostatnio namalował pan graffiti na murze przed stadionem - napis "Champions" i puchar za wygranie rozgrywek Championship.

Dwa lata temu z tym samym kolegą zrobiliśmy w Leeds pierwsze graffiti. Teraz też mi pomógł, sam bym tego nie ogarnął. Zapytałem w klubie, czy byłaby taka możliwość, czy jest wolna ściana, którą mogę posmarować. Zgodzili się, byli nawet podekscytowani. Wiedzieli wcześniej, że lubię takie rzeczy. Być może znajdzie się jeszcze jedno miejsce przed stadionem. Klub myśli nowocześnie, podobają im się tego typu pomysły i innowacje. Powiem tak: są otwarci na dalszą współpracę.



Graffiti to nie wszystko. Mateusz Klich palący cygaro z podpisem "champ" to już produkt. Jest pan na kubkach czy ręcznikach.

Bardzo dużo kibiców zaangażowało się w to, sami zrobili takie gadżety. Fajna pamiątka, dostałem paczkę i mam je w domu. Przyznam, że fani po naszym awansie trochę oszaleli. Ale mieli prawo. Czekali na niego 16 lat.

Już do pana doszło, że jest w Premier League? Miałem wrażenie, że wasze świętowanie trwało dłużej niż sezon po pandemii.

Bardzo się cieszę, że awansowaliśmy, ale muszę najpierw zagrać w tej lidze. Wtedy z czystym sumieniem nazwę się piłkarzem Premier League. Jeżeli chodzi o świętowanie - no, trochę się przedłużyło. Najpierw cieszyliśmy się po prostu awansem, a później wygraniem ligi. Trener Marcelo Bielsa nie robił jednak żadnego problemu.

Nowy sezon otwieracie meczem z Liverpoolem na Anfield 12 września.

Żałuję tylko, że bez kibiców. Byłem na Anfield prywatnie w zeszłym sezonie, na spotkaniu Ligi Mistrzów z Napoli. Super stadion, energia z trybun. Drużyna też fajna. Czeka nas miłe wydarzenie. Najpewniej kibice wrócą na trybuny w październiku. Federacja ma plan, by otworzyć 25 procent pojemności stadionów. W weekend rozegrano testowy mecz kobiet właśnie w takiej formule. Jeżeli chodzi o obostrzenia, jest bez zmian. Mamy testy na koronawirusa raz w tygodniu. Trenujemy w ośrodku, ale przebieramy się i kąpiemy w domach. Każdy z nas bardzo przestrzega wytycznych. Wyeliminowanie się z gry, kwarantanna... nie, nie. Nikt nie bierze takiej opcji pod uwagę.

Leeds wzmacnia się przed startem ligi. Nie ma stresu, że na pana pozycję przyjdzie jakiś kozak?

Na razie wolę się nad tym nie zastanawiać. Bardzo ciężko pracowałem przed sezonem po to, żeby grać. Cieszę się, że przychodzą do nas mocni zawodnicy. Rywalizacja jest potrzebna, a transfery będą.

Myślał pan, jak przełożyć formę z Leeds United na reprezentację?

Bardzo chciałbym to zrobić.

Da się?

Myślę, że tak.

Może potrzeba szczerej rozmowy pana z selekcjonerem?

Pewnie pogadamy z trenerem i pojawi się temat, w jaki sposób wycisnąć ze mnie więcej. Na pewno selekcjoner widział moje mecze w Leeds i ma swoje przemyślenia. Prawda jest taka, że ja nie jestem od ustalania taktyki. Piłkarze to żołnierze, wykonują polecenia trenera i nie mają za wiele do gadania. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Zależy mi na grze, dlatego nie podejdę do selekcjonera i nie powiem, że tego czy tamtego nie zrobię, bo w klubie gram inaczej.

Wie pan już, jak nie grać?

I co robić lepiej. Dwa ostatnie lata w reprezentacji dużo mi dały. Po powrocie do kadry musiałem się na nowo zgrać z chłopakami, dostosować do drużyny, nauczyć się funkcjonowania w niej. Im dłużej występuje się w jednym składzie, tym lepiej. W reprezentacji są różne mecze. Jeden rywal atakuje, drugi się broni. Holandia będzie nam leżała. Utrzymują się przy piłce i będziemy mieli okazję kontrować, co lubimy. W eliminacjach było odwrotnie i byliśmy krytykowani za styl. Poza tym jest kilka różnic. Na zgrupowaniu kadry czasem trenujesz z zespołem tylko dwa razy i grasz mecz. Z kolei w klubie widzisz tych samych ludzi codziennie. To tylko niektóre przykłady. Dlatego o wiele trudniej funkcjonuje się w reprezentacji niż w klubie.

Zagramy z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną. Nietypowo, bo w środku okresu przygotowawczego w klubach. To przeszkadza?

Pierwszy raz znalazłem się w sytuacji, że najpierw wystąpię w reprezentacji, a dopiero później rozpocznę sezon. Wiem, że wielu trenerów nie jest z tego powodu zadowolonych. Mnie ominie jeszcze tydzień okresu przygotowawczego w Anglii, choć z drugiej strony w kadrze będą mecze o stawkę. Zasuwamy w Leeds naprawdę ostro, mamy po dwa treningi dziennie. Tak mocnego przygotowania, na takiej intensywności, jeszcze nie miałem w karierze. Nogi są ciężkie, ale dam radę. Sam jestem ciekawy, jak to wyjdzie na boisku. Trenerowi Bielsie zależało, żebyśmy byli w jeszcze lepszej formie.

Czego mamy spodziewać się po Holendrach?

Oj, super grają w piłkę. Znam wielu chłopaków jeszcze z Eredivisie, grałem z nimi w lidze. Indywidualnie są bardzo mocni. To młoda drużyna, świetna generacja nowych piłkarzy. Będą atakować. Holendrzy mieli przestój, nie grali na dużych turniejach, ale gorsze lata mają za sobą.

Ostatnio atmosfera wokół naszej drużyny była gęsta. Mówiliście, że media przesadzały z krytyką.

Trochę się nam oberwało. Dwa lata temu zaczęliśmy fajnym meczem z Włochami w Lidze Narodów, a później nie mogliśmy wygrać przez kilka miesięcy. Dla drużyny to był jednak ważny moment. Potrzebowaliśmy kilku spotkań, żeby się zgrać. Od początku mówiliśmy, że najważniejsze są eliminacje i awans na Euro. Nie graliśmy porywającej piłki, każdy z nas wyglądał lepiej w klubie niż w kadrze, ale sprawnie przeszliśmy przez kwalifikacje. Prawda jest taka, że najważniejszy jest wynik, nie styl. Z Leeds jeden sezon graliśmy super piłkę. Tylko co z tego, skoro nie awansowaliśmy do Premier League? Wszystkich się nie zadowoli. Przyjemnie mieć jednak świadomość, że jedziesz na mistrzostwa Europy.

Awans mamy, przez koronawirus Euro zostało przełożone na następny rok. Jak traktujecie najbliższe miesiące?

Ja się cieszę, że przed turniejem rozegramy tyle meczów. Liga Narodów, później eliminacje mistrzostw świata. Będzie czas jeszcze lepiej się poznać, poćwiczyć. Wspomniałem, że bywają zgrupowania, na których mamy 2-3 treningi i mecz. Dlatego im więcej czasu, tym lepiej. Tylko zyskamy na tym dodatkowym roku.

We wrześniu wychodzi biografia Jerzego Brzęczka, słyszał pan?

A nie wiedziałem.

"Jerzy Brzęczek - atakowany przez dziennikarzy i media społecznościowe jak mało który selekcjoner w historii polskiego futbolu" - czytamy w zapowiedzi. Faktycznie było tak agresywnie?

Z mojej perspektywy wydaje mi się, że trener był krytykowany od samego początku. Zanim jeszcze poprowadził drużynę w meczu, co mi się akurat nie podobało. Było to niepotrzebne. Trochę mi niezręcznie komentować to pytanie. To w sumie nie moja sprawa.

Liga Mistrzów. Legia - Omonia. Mateusz Skwierawski: Twarz wgnieciona w asfalt (komentarz)

MMA. KSW 54. Izu Ugonoh: Stałem w ringu i myślałem - co ja tutaj robię?! W końcu się uwolniłem [WYWIAD]

Czy Mateusz Klich powinien grać w pierwszym składzie reprezentacji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×