Rok temu wydawało się, że Real Madryt znalazł napastnika na lata. Luka Jović po świetnym sezonie w Eintrachtcie Frankfurt, w którym strzelił 27 bramek i zanotował 7 asyst, wydawał się bardzo obiecującym wzmocnieniem. Zresztą wydana na niego kwota (60 mln euro), także pokazywała, jak wielkie pokłada się w nim nadzieje.
Dziś, po upływie zaledwie 12 miesięcy, Joviciowi jednak dużo bliżej do miana jednej z większych wtop transferowych "Królewskich" w ostatnich latach. 22-latek w ubiegłym sezonie wystąpił co prawda w 27 meczach, ale uzbierał w nich raptem 806 minut. W tym czasie zdołał strzelić dwie bramki i zanotować dwie asysty. Do tego doszły także pozaboiskowe wybryki, jak choćby łamanie zasad kwarantanny.
Aktualnie piłkarz jest daleki od wywalczenia sobie miejsca w składzie. W pierwszym meczu tego sezonu z Realem Sociedad (0:0) nie podniósł się z ławki. W związku z tym klub chętnie oddałby go na wypożyczenie. Takiego scenariusza oczekuje także sam Jović, który chce się wyrwać ze stolicy Hiszpanii. Jego frustrację miał dodatkowo pogłębić właśnie fakt braku szansy w ostatnim starciu.
Serba uratować może jego były klub. Negocjacje w sprawie wypożyczenia rozpoczął już bowiem Eintracht. Największym problemem są na ten moment zarobki zawodnika. Jeżeli Real zgodzi się na pokrywanie ich znaczącej części, to najprawdopodobniej będziemy mieć znów okazję oglądania Jovicia w Bundeslidze.
Czytaj także:
- Korupcja. Prezes Paris Saint-Germain w dużych tarapatach. Grozi mu 28 miesięcy więzienia
- Ligue 1. Neymar oskarżony o rasizm. Nazwał Japończyka "chińskim gó***"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze