Jakiś czas temu Ronald Koeman wyjawił, że Luis Suarez nie jest mile widziany w Barcelonie. W związku z tym Urugwajczyk zabrał się za szukanie nowego klubu. Oko na tym piłkarzu zawiesił Juventus FC. Przeszkodą były kwestie formalne. Chodziło o to, że w obecnym okresie transferowym klub zakontraktował już dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej i tym samym osiągnął limit.
Udało się znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu. Zawodnik zaczął starać się o włoski paszport. Mógł go uzyskać, bo jego żona ma obywatelstwo włoskie.
By otrzymać dokument, musiał zdać egzamin językowy na poziomie B1. Przeszedł go na uniwersytecie w Perugii. Sprawę załatwił w niecałą godzinę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech
Teraz okazuje się, że na egzaminie padły śmiesznie łatwe pytania. Jak podaje portal libertoquotidiano.it, Suarez został zapytany m.in. o to, jak ma na imię. Musiał też opisać arbuza, scharakteryzować Turyn, a także krótko przedstawić przebieg swojej kariery.
Mało tego. Włoska prasa podaje, że Suarez miał dostęp do pliku z arkuszem egzaminacyjnym przed dotarciem do Perugii. Śmiało mógł zatem zapoznać się z banalnymi pytaniami. Był czas, by przygotować odpowiedzi.
Sprawa wygląda zabawnie, ale może skończyć się w bardzo przykry sposób. Wygląda bowiem na to, że ktoś w sposób nielegalny próbował pomóc Luisowi Suarezowi. Niewykluczone, że stosowne organy wyciągną konsekwencje prawne.
Starania Suareza o włoski paszport koniec końców się nie przydały. Urugwajczyk nie trafił bowiem do Juventusu. Zawodnik związał się umową z Atletico Madryt.
Czytaj także:
> Robert Lewandowski "całkowicie poświęcił się drużynie". Zobacz noty dla Polaka
> Niemieckie media po meczu Bayern - Sevilla. Joker Javi Martinez "trochę onieśmielony"
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)