Już na samym początku meczu Everton - Liverpool FC (2:2) boisko musiał opuścić Virgil van Dijk. Holender został bezpardonowo zaatakowany przez bramkarza Jordana Pickforda. Sędzia nie odgwizdał rzutu karnego dla mistrzów Anglii tylko dlatego, że chwilę wcześniej stoper był na spalonym.
Według dziennikarzy "beIN Sports" van Dijk doznał poważnej kontuzji więzadeł krzyżowych w kolanie, przez którą wróci do gry za 7-8 miesięcy. Jeśli najgorsze doniesienia się potwierdzą, w tym sezonie Holender nie będzie już do dyspozycji Juergena Kloppa.
Zawodnik przeszedł dokładne badania w szpitalu, ale klub wciąż nie poinformował o ich wynikach. - Virgil rozegrał wiele meczów z rzędu, grał z bólem, ale tego meczu nie mógł kontynuować. To nie wyglądało dobrze - nie ukrywał po spotkaniu menadżer "The Reds".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela syn legendarnego piłkarza
Van Dijk jest jednym z najważniejszych piłkarzy w kadrze Liverpoolu. W 92 z 93 ostatnich spotkań klubu w Premier League Holender grał w pełnym wymiarze czasowym! Dwa lata temu raz przedwcześnie opuścił boisko z powodu dronej kontuzji.
Pod nieobecność Holendra parę stoperów Liverpoolu powinni tworzyć Joe Gomez i Joel Matip. Ostatecznie derby miasta zakończyły się remisem 2:2 (więcej o meczu TUTAJ).