Koronawirus storpedował przygotowania Warty Poznań do meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Zawodnicy, u których wykryto zakażenie koronawirusem zostali odizolowani od drużyny. Pozostali trenowali, ale szkoleniowiec Piotr Tworek miał do dyspozycji tylko dwunastu zawodników. Sytuacja była tak trudna, że w wewnętrznej gierce na pozycji stopera zagrał fizjoterapeuta.
Dlatego po ostatnim gwizdku sędziego w Bielsku-Białej radość Warciarzy była tak wielka. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, zwłaszcza że przygotowywaliśmy się do tego spotkania w dwunastu zawodników. Żeby zrobić trening taktyczny, musieliśmy zatrudnić wszystkich członków sztabu: masażystów, trenera przygotowania fizycznego. Liczyła się ilość. Tylko to pozwalało nam zasymulować warunki meczowe. Mam ogromny szacunek dla zespołu, jego pracy, poświęcenia i charakteru - powiedział po spotkaniu trener Piotr Tworek, którego cytuje oficjalna strona Warty.
Warta pokazała charakter pod Klimczokiem. Znów grała defensywnie i wykorzystała stały fragment gry do tego, by odnieść zwycięstwo. Na początku drugiej połowy Warta objęła prowadzenie po trafieniu Mateusza Kuzimskiego. Górale szybko odrobili straty, ale w końcówce po wrzutce Łukasza Trałki z rzutu rożnego bramkę na wagę triumfu zdobył były gracz Górali, Mateusz Kupczak.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Mecze mogłyby odbywać się z kibicami? Prezes ligi odpowiada
- Przy tylu zmianach w składzie potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby wejść w ten mecz. Drugą połowę otworzyliśmy kapitalnie, wreszcie swojego gola ma Mateusz Kuzimski. Później działy się rzeczy paradoksalne, bo zamiast grać pewnie, straciliśmy wiarę, a to nakręcało Podbeskidzie. Gospodarze wyrównali, jednak w końcówce pokazaliśmy warciański charakter i on pozwolił nam wywalczyć trzy punkty. To bardzo ważne zwycięstwo w kontekście sytuacji w naszej drużynie - dodał Tworek.
Dla drużyny z Poznania najważniejszy jest teraz powrót wszystkich do zdrowia, a następnie przygotowania do spotkania z Górnikiem Zabrze, które mają już nie przebiegać w kadłubowej obsadzie. - Życzę wszystkim, którzy jeszcze nie wrócili do składu, dużo zdrowia. Mamy teraz trochę czasu na przygotowania do następnego spotkania z Górnikiem Zabrze - stwierdził trener Warty.
Zupełnie inne nastroje były w Podbeskidziu. - Przegraliśmy mecz, do którego podchodziliśmy z dużym entuzjazmem, ale też z pokorą. Wiedzieliśmy, że Warta dobrze broni, umie też wykorzystywać stałe fragmenty. My szukaliśmy akcji oskrzydlających i jedna z nich dała nam bramkę na 1:1. Po wyrównaniu zaczęliśmy grać agresywniej. Stworzyliśmy sytuacje, mój zespół chciał wygrać, szedł do przodu. Była poprzeczka Kamila Bilińskiego, czy pojedynek sam na sam Maksymiliana Sitka. Parliśmy naprzód, ale dostaliśmy gola po stałym fragmencie - ocenił trener Górali, Krzysztof Brede.
- W takich sytuacjach zawsze jest się złym. Gdy nie potrafi się wygrać, trzeba chociaż utrzymać do końca remis. Nie mogę powiedzieć, że plan został zrealizowany. Było sporo entuzjazmu w ataku, choć głównie w drugiej połowie. Czasem brakowało w kluczowych momentach piłkarskiej jakości. Musimy się teraz dobrze przygotować do meczu z Wisłą Kraków - dodał szkoleniowiec bielskiego zespołu.
Czytaj także:
Robert Lewandowski znów pominięty przez "France Football"
Transfery. Kamil Grosicki zmieni klub? Prawnicy Polaka ruszają do akcji