W 1. kolejce broniący trofeum Bayern rozbił Atletico 4:0. Drużyna Roberta Lewandowskiego przedłużyła tym samym do 12 rekordową serię zwycięstw w Lidze Mistrzów. Polakowi nie udało się jednak pobić rekordu Cristiano Ronaldo i zatrzymał się na 9 kolejnych występach z golem w fazie grupowej.
- Wygraliśmy jako zespół. To zwycięstwo wzięło się z gry całego zespołu. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i zaczęliśmy od zwycięstwa nad bardzo trudnym rywalem - przyznał "Lewy" przed kamerą "Polsatu Sport".
Kapitan reprezentacji Polski robił w polu karnym miejsce kolegom. Sam wielokrotnie uciekał ze światła bramki, w które wbiegali Thomas Mueller, Leon Goretzka czy Corentin Tolisso. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Atletico będzie grało bardzo defensywnie, że będzie wyczekiwało na swoje sytuacje. Oni zawsze grają z tyłu, bardzo kompaktowo. Nie mogliśmy więc być statyczni. My próbowaliśmy być w ruchu, zmieniać pozycje. Sam nie miałem chyba sytuacji, ale schodziłem głębiej, przegrywałem piłkę - wyjaśnił Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny ruch Brighton. Zobacz, co z piłką potrafi zrobić Jakub Moder
Faktycznie, Polak przez 83 minuty oddał dwa niecelne strzały. Dobrą okazję mógł mieć w 72. minucie, ale Kingsley Coman zignorował go w polu karnym Atletico i uwikłał się w drybling, który na swoje szczęście zwieńczył golem. Zapytany o to, czy pogroził Francuzowi palcem za ten egoizm, "Lewy" odparł z uśmiechem: - Miał okazję mi podać, ale strzelił gola i po zwycięstwie nie można go rozliczać.
Bayern przystąpił do spotkania bez Serge'a Gnabry'ego, który we wtorek otrzymał pozytywy wynik testu na obecność koronawirusa. Czy pierwszy przypadek zakażenia w zespole wpłynął na przygotowania mistrza Niemiec do meczu?
- Zdajemy sobie sprawę z tego, w jakich czasach żyjemy i że takie rzeczy mogą się zdarzyć. Oczywiście, żałowaliśmy, że akurat u nas się to zdarzyło. Ale od samego początku byliśmy przeszkoleni, jak to ma wyglądać, jak się zachowywać. Nic wielkiego to dla nas nie oznaczało, poza tym, że straciliśmy jednego zawodnika - odpowiedział Lewandowski.
- To nie jest do przewidzenia, ale mam nadzieję, że więcej przypadków u nas nie będzie, a Serge szybko do nas wróci. Dobrze się czuje, nie ma objawów. A niezależnie od tego, mamy tak silną kadrę, że zawsze pokażemy to na boisku - zakończył napastnik Bayernu.
Grafika wg SofaScore.com