Bundesliga. Der Klassiker dla Bayernu! Robert Lewandowski z golem i asystą

PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium
PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium

W 104. niemieckim klasyku Bayern pokonał Borussię na jej terenie 3:2 i został samodzielnym liderem Bundesligi. Jednym z bohaterów spotkania był Robert Lewandowski, który powiększył swój dorobek o gola i asystę. A dwie jego bramki anulowano.

Pierwszy raz w historii Der Klassikera zdarzyło się, by Bayern i Borussia przystąpiły do spotkania z identycznym dorobkiem punktowym. Ale mecz mistrza z wicemistrzem i aktualnego lidera z wiceliderem nie był rywalizacją dwóch równorzędnych zespołów. Ciekawie budowana Borussia w zestawieniu z Bayernem wciąż ma do zaproponowania głównie aspiracje. A Bayern, najlepszy zespół Europy, po raz kolejny powiedział BVB: "Nie i jeszcze długo, długo nie". I nie zmieniają tego nawet krótkie prowadzenie Borussii w pierwszej połowie i zuchwała pogoń w ostatnim kwadransie.

Najlepszym graczem gospodarzy był bramkarz Roman Burki, co mówi wszystko o występie ekipy Luciena Favre'a w klasyku. Gospodarze podporządkowali się Bayernowi i szukali szczęścia przede wszystkim w kontrach. Dużo było w postawie dortmundczyków chęci, ale Bayern trzymał w ryzach ich fantazję i dusił w zarodku ich zapał. A sam w najlepszą defensywę Bundesligi (2 stracone gole w 6 meczach) wchodził jak gorący nóż w masło.

Robert Lewandowski pierwszą okazję bramkową miał już w 40. sekundzie, ale z narożnika pola bramkowego huknął tylko w boczną siatkę. W 13. minucie Burki w świetnym stylu obronił uderzenie głową Leona Goretzki z 7 metrów. W 24. minucie bramkarz Borussii był juz bez szans, kiedy pozostawiony bez opieki w świetle bramki "Lewy" wślizgiem wpakował do siatki piłkę zagraną przez Serge'a Gnabry'ego. Po interwencji VAR-u gol nie został uznany, bo Polak był na liczonym w centymetrach spalonym, ale to wynik jego gapiostwa, a nie zmyślnie zastawiona na niego pułapka. Łatwość, z jaką Bayern dochodził do sytuacji w polu karnym BVB, mogła niepokoić Favre'a.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

Mimo wielu okazji Bayern nie potrafił udokumentować zdecydowanej przewagi, a po pół godzinie, po zejściu kontuzjowanego Joshuy Kimmicha, goście pozwolili dojść do głosu gospodarzom. W 45. minucie Borussii udało się zawiązać pierwszy atak pozycyjny i od razu objęła prowadzenie. W defensywie Bayernu wszyscy byli spóźnieni, a Borussia wymieniała podania, jakby Favre rozrysował to na tablicy. W końcowej fazie akcji Corentin Tolisso nie zdążył zablokować Raphaela Guerreiry, który zagrał przed bramkę do Marco Reusa, a ten strzałem bez przyjęcia nie dał Manuelowi Neuerowi szans na interwencję.

Borussia nie potrafiła obronić przewagi przed zejściem na przerwę, co też obrazuje różnicę klas między zespołami. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Thomas Delaney sfaulował Gnabry'ego tuż przed swoim polem karnym. Do piłki podeszli Alaba, Gnabry, Lewandowski i Thomas Mueller i wykonali taką kombinację, że zdezorientowani rywale nie potrafili zareagować. "Lewy" przebiegł nad piłką, Gnabry trącił ją do Muellera, by ominąć mur, a strzał oddał Alaba. Austriak uderzył tak, że nawet kryjący bliższy słupek nie był w stanie zainterweniować, nie mówiąc o Burkim.

Bayern szybko zaprowadził na boisku swój porządek, a tuż po przerwie sam wyszedł na prowadzenie. Po centrze Lucasa Hernandeza z lewej strony Lewandowski nic nie zrobił sobie z towarzystwa Matsa Hummelsa i głową pokonał Burkiego. To już 19. gol "Lewego" przeciwko Borussii, a 24. w ogóle w Der Klassikerze - Polak jest zdecydowanie najlepszym strzelcem w historii niemieckiego klasyka.

Borussii jeszcze wtedy nie było stać na odpowiedź w stylu Bayernu. A w 80. minucie Lewandowski do gola dołożył asystę. Polak zainicjował kontrę, na połowie rywali przekazał piłkę Leroyowi Sanemu, który w polu karnym zszedł na lewą nogę i uderzył zza zasłony tak, że Burki był bez szans.

Strata trzeciego gola nie podcięła skrzydeł Borussii. Wręcz przeciwnie, gospodarze nie mieli już nic do stracenia i rozpętali na boisku nawałnicę. Bawarczykom długo udało się ujarzmiać Haalanda, ale w 83. minucie nie byli w stanie zatrzymać silnego jak tur Norwega. 20-latek ruszył do świetnego podania Guerreiro z głębi pola, rozpędzony minął Neuera i strzałem do pustej bramki dał Borussii nadzieję na uratowanie remisu.

Chwilę później brutalnie zdeptał ją jednak Reus. Kapitan BVB fatalnie spudłował w stuprocentowej sytuacji. A Bayern znów po chwili słabości szybko odzyskał kontrolę nad spotkaniem i w doliczonym czasie gry trzymał piłkę daleko od swojego pola karnego. Lewandowskiemu nawet udało się posłać piłkę do siatki po raz trzeci, ale jego gol znów nie został uznany. Tym razem zawinił Tolisso, który nie zdążył uciec ze spalonego.

Po zwycięstwie w Dortmundzie Bayern został samodzielnym liderem Bundesligi, a Borussię z drugiego miejsca zepchnął RB Lipsk. W starciu z mistrzem ekipa Favre'a straciła więcej bramek niż we wszystkich poprzednich meczach. To pokazuje, jak wiele dzieli inne drużyny Bundesligi od Bayernu.

Robert Lewandowski zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. Łukasz Piszczek całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych Borussii.

Borussia Dortmund - Bayern Monachium 2:3 (1:1)
1:0 - Reus 45'
1:1 - Alaba 45+4'
1:2 - Lewandowski 48'
1:3 - Sane 80'
2:3 - Haaland 83'

Składy:

Borussia: Burki - Meunier, Akanji, Hummels, Guerreiro - Witsel, Delaney (60' Bellingham) - Sancho (69' Brandt), Reus, Reyna (69' Hazard) - Haaland.

Bayern: Neuer - Sarr, Boateng (69' Martinez), Alaba, Hernandez - Kimmich (36' Tolisso), Mueller, Goretzka - Coman (69' Sane), Lewandowski, Gnabry.

Źródło artykułu: