Piłkarze Legii Warszawa dobrze weszli w mecz z Lechem Poznań, ale na przerwę schodzili, przegrywając 0:1. Bramkę samobójczą zdobył obrońca gospodarzy - Josip Juranović. - Straciliśmy przypadkową bramkę. Nie mam do niego pretensji, bo to była bardzo trudna pozycja - podkreślił na konferencji prasowej trener Czesław Michniewicz.
Ostatecznie Legia wygrała 2:1, a bramkę na wagę zwycięstwa zdobyła w doliczonym czasie gry (więcej o meczu TUTAJ). - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że ten mecz nie może się tak skończyć, że stać nas na lepszą grę - ujawnił były trener reprezentacji Polski U-21.
Michniewicz szczególnie zadowolony był z samego początku meczu. - Na szczęście wygraliśmy bardzo trudne spotkanie. Początek należał do nas. Zagraliśmy bardzo dobre pierwsze 15 minut. Chciałbym częściej oglądać taką drużynę. Grającą w takim tempie, szybko reagującą na wydarzenia na boisku, stwarzającą okazje - podkreślił Michniewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana końcówka meczu. Rozpacz, euforia i kolejny dramat
50-latek ekipę przejął pod koniec września i zapewnia, że przed nim wciąż jeszcze sporo pracy. - Wygraliśmy w szczęśliwych okolicznościach. To nie jest jeszcze moja Legia. Chciałbym, aby moja Legia dominowała na boisku, stwarzała dużo okazji, mądrze i spokojnie rozgrywała akcje. Jeszcze nie gra tak, jak chcę - dodał trener.
Ze względu na duże braki kadrowe w ekipie zadebiutował 19-letni Kacper Skibicki, który doprowadził do wyrównania. - Dla Skibickiego to fantastyczny dzień. Zadebiutował, strzelił bramkę, miał udział przy drugiej. Ten dzień zapamięta do końca życia. My go obserwujemy od pierwszego dnia mojego pobytu tutaj. Widziałem wszystkie jego mecze w rezerwach. Widzę potencjał, trenuje z nami od tygodnia i bardzo na niego liczę, bo to przyszłość klubu - podkreślił Michniewicz.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Tymoteusz Puchacz zrozpaczony po meczu Legia - Lech. "Taka bramka to kryminał"