W niedzielę "Kanonierzy" przegrali u siebie z Wolverhampton Wanderers (1:2), doznali jednocześnie trzeciej domowej porażki z rzędu, a w tabeli Premier League mają zaledwie 13 pkt. w 10 spotkaniach, co daje im 14. miejsce.
Marne wyniki sprawiają, że w Anglii już spekuluje się o możliwym zwolnieniu Mikela Artety. - W dniu, w którym objąłem tę posadę, wiedziałem, że w pewnym momencie zostanę zwolniony albo odejdę. Nie wiem kiedy to się stanie, ale nigdy się tym nie martwię. Moim jedynym zmartwieniem jest wykrzesanie potencjału z piłkarzy i zapewnienie klubowi jak najlepszych wyników - powiedział menedżer Arsenalu, cytowany przez "BBC".
Na razie ta misja przebiega fatalnie. Tak słabego ligowego startu londyńczycy nie mieli od 1981 roku, gdy w 10 meczach zebrali 12 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko
Zawodzą też największe gwiazdy. W trwającej edycji Premier League Pierre-Emerick Aubameyang zdobył zaledwie dwa gole, a w poprzedniej był przecież wicekrólem strzelców. Miał wtedy 22 bramki (tyle samo co Danny Ings i tylko o jedną mniej niż Jamie Vardy).
Liczby Arsenalu są porażające. Przegrał pięć z ostatnich ośmiu ligowych spotkań. Podczas tej serii odniósł tylko dwa zwycięstwa, a w trzech ostatnich kolejkach wywalczył raptem jeden punkt.
W najbliższej kolejce łatwiej nie będzie. W niedzielę podopieczni Mikela Artety zmierzą się na wyjeździe z liderującym Tottenhamem.
Czytaj także:
Frustracja w branży fitness rośnie. "Czujemy się oszukani i pomijani"
El. MŚ 2022: ostateczny podział na koszyki. Znamy wszystkich potencjalnych rywali Polski