PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków. Stefan Savić: Pracowałem już z Hyballą, jego inspiracją jest Juergen Klopp

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Stefan Savić
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Stefan Savić

- W tym meczu będzie już widać krok w nowym kierunku - mówi o zbliżającym się starciu z Legią Warszawa pomocnik Wisły Kraków Stefan Savić. Piłkarz zna nowego trenera "Białej Gwiazdy" Petera Hyballę z czasów wspólnej pracy w Red Bullu Salzburg.

[tag=74382]

Stefan Savić[/tag] został latem sprowadzony do Wisły jako potencjalne duże wzmocnienie, ale wciąż nie pokazał jeszcze w PKO Ekstraklasie, na co tak naprawdę go stać. W Słowenii pomocnik wyróżniał się asystami i golami, tymczasem w Wiśle jest na etapie ostrożnego oswajania się z ligą.

Czy przejęcie Wisły przez Petera Hyballę będzie dla 26-latka nowym otwarciem? Może to ułatwić fakt, że pomocnik zna tego trenera z czasów współpracy w drużynie rezerw Red Bulla Salzburg. Hyballa był tam krótko, ale zdążył zapaść wiślakowi w pamięć.

Mały Klopp

W 2012 roku Savić dopiero wchodził w dorosłą piłkę, gdy trafił pod skrzydła Hyballi. Wiślak zastrzega, że Niemiec na pewno przeszedł od tamtej pory ewolucję jako trener, ale pewnym futbolowym ideałom pozostał wierny. - Myślę, że trener Hyballa stara się grać podobnym stylem, jakim grają obecnie takie drużyny jak Liverpool Juergena Kloppa czy dzisiejszy Salzburg - mówi nam piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu

- Kiedy Klopp był jeszcze szkoleniowcem Borussii Dortmund, to jego zespół też miał podobne cechy. Łączy te drużyny właśnie wysoki pressing, styl gry ofensywnej i kilka innych elementów. Myślę, że Klopp jest dla trenera Hyballi sporą inspiracją - zauważa Savić.

Nawiązaniem do filozofii Kloppa jest w przypadku Hyballi przeświadczenie, że relacje w drużynie są nawet ważniejsze niż taktyka. - To samo powiedział na spotkaniu z nami. Przekazał nam, że każdy członek drużyny jest ważny - przyznaje nasz rozmówca. Takie podejście może być dla wiślaków odmianą po erze Artura Skowronka, który nie należał do mistrzów zarządzania ludźmi i szatnią.

Sam Savić może cieszyć się też z tego, że we współpracy z nowym trenerem będzie miał ułatwioną komunikację, skoro dla obu pierwszym językiem jest niemiecki. - Ale w szatni trener rozmawia przede wszystkim po angielsku, bo tego języka używamy wszyscy. I to jest dobre - zaznacza. Przyznaje też, że atutem Hyballi może być to, że pracował w wielu zakątkach świata i zyskał doświadczenie w zarządzaniu ludźmi z różnych kultur: - Dla trenera to ważna umiejętność i super pomocna rzecz.

W debiucie Hyballii Savić dostał od nowego szkoleniowca ledwie kilka minut na placu gry. Większość burzliwych derbów Krakowa (1:1) obejrzał z ławki. Czy tym bardziej odczuwał pełną napięcia atmosferę, jaka panowała na stadionie przy ul. Kałuży? O zachowaniu oficjeli i członka drużyny "Pasów" pisaliśmy TUTAJ.

- Staraliśmy się na tym wszystkim tak nie koncentrować. Dopiero co przyszedł nowy trener i chciał nam w tym krótkim czasie jak najlepiej przedstawić swoją filozofię. Koncentrowaliśmy się w pełni na tym, co chcemy pokazać na boisku, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Nawet nie zwracaliśmy uwagi na to, co się działo wokół nas, na trybunach - przekonuje.

Potrzeba czasu

Dla wiślaków mecz z Cracovią był tylko pierwszym z serii trudnych wyzwań, jakie czekają ich w grudniu. Już w sobotę podejmą aktualnych mistrzów Polski Legię Warszawa. Czy przeciwko "Wojskowym" zobaczymy już Wisłę grającą bardziej w stylu Petera Hyballi?

- Myślę, że to może być jeszcze za wcześnie, by tak stawiać sprawę. Na pewno będzie już widać zmiany w naszym sposobie gry, pewien krok w nowym kierunku, choć pewnie nie wszystko zrozumiemy w ciągu ledwie pięciu dni treningów. Trzeba jeszcze czasu, by w pełni wprowadzić w życie jego filozofię gry - zastrzega Savić.

Niemiec już zapowiedział zespołowi, że nie będzie u niego taryfy ulgowej na treningach, bo chce postawić na solidne przygotowanie fizyczne. To jednak nie oznacza, że zrezygnuje z bliskiej jego sercu filozofii treningów z wykorzystaniem gier, zajęć z piłkami. - Trener sam przyznaje, że woli treningi z piłką. Jak dotąd zdążyliśmy z tym szkoleniowcem odbyć zaledwie kilka jednostek treningowych, ale wszystkie rzeczywiście były z piłkami, więc pod tym względem jest super - cieszy się Savić.

U Skowronka 26-latek nie błyszczał. Dotąd zaliczył dwie asysty i nie strzelił ani jednego gola. Trzeba jednak przyznać, że w momencie, gdy zaczynał dochodzić do dobrej formy, na jego drodze stanęły problemy zdrowotne i związana z nimi dłuższa izolacja.

- Dobry mecz - tak uważam - rozegrałem ja i cała drużyna przeciwko Górnikowi Zabrze. Później jednak dopadła mnie ta infekcja i trochę mnie uziemiła. Pracuję mocno, by wrócić do optymalnej dyspozycji. W ciągu takich 10 dni, które spędzasz w domu, tracisz dużo z formy. Potem trzeba odbudowywać to, co się straciło - tłumaczy Austriak z serbskimi korzeniami.

Savić opowiada też o dłużącym się i męczącym czasie odseparowania od reszty drużyny: - Kiedy dostałem diagnozę, to właściwie cały czas byłem sam w mieszkaniu, w izolacji. W klubie służyli pomocą w kwestii choćby zakupów. Na komunikatorach rozmawiałem z przyjaciółmi, rodziną, ale oni na odległość nie mogli mi za bardzo pomóc. Nie ukrywam, to było przydługie i nudne dziesięć dni, ale to już za mną. Teraz już jest w porządku.

W czasie pandemii koronawirusa zawodnicy muszą się mierzyć ze sporymi wahaniami formy: - Dla wszystkich to trudny sezon pod tym względem. Mam nadzieję, że niebawem wszyscy będziemy już bezpieczni pod względem zdrowotnym i wszystko wróci do normalności.

Czytaj również:
200. derby Krakowa. Dariusz Marzec: Jeden drugiemu na boisku by nogę urwał, ale poza nim byliśmy kolegami
PKO Ekstraklasa. Jarosław Królewski: Myślę, że Aleksander Buksa kocha Wisłę. Ludzie powinni być wolni w decyzjach

Komentarze (0)