Kilka dni temu sieć obiegło krótkie nagranie, na którym dziennikarz Canal Plus - Żelisław Żyżyński - kopnął piłkę ustawioną za linią końcową boiska w taki sposób, że ta... wpadła do bramki (TUTAJ zobaczysz ten film >>). Dziennikarz telewizyjny zebrał potężną liczbę gratulacji. Zarówno ze strony koleżanek i kolegów z zawodu, ale także kibiców, a nawet profesjonalnych piłkarzy. Słusznie, pokazał kawał piłkarskiego rzemiosła. Tak podkręcić piłkę... Nie każdy to potrafi.
Ale to nie koniec. Idąc w myśl zasady, że raz to może się udać każdemu, Żyżyński postanowił udowodnić, że ten strzał nie był przypadkowy. No i zamieścił na Twitterze kolejne uderzenie. Bliźniacze. Efekt?
Zobaczcie sami.
Wkręcamy w #PoGodzinach, jest powtarzalność. Ale #SuperPiątek dziś też warto zobaczyć. Od godz. 20 w @CANALPLUS_SPORT, prosto z Lubina. pic.twitter.com/zsvDWsCEEJ
— Żelisław Żyżyński (@ZelekZyzynski) December 11, 2020
"Jest powtarzalność" - napisał. Na pytanie, ile razy próbował zanim udało się strzelić do bramki (w domyśle: tych nieudanych strzałów kamera nie pokazała), dziennikarz odpowiedział: "To telewizja na żywo proszę Pana. Ale na próbie też weszło".
Żyżyński od wielu lat pracuje przy obsłudze spotkań PKO Ekstraklasy. Kibice żartują, że takimi uderzeniami zawstydza piłkarzy z polskiej ligi. Jak wiemy, ich umiejętnościom technicznym można sporo zarzucić.
Przypomnijmy też, że Żyżyński wkrótce pożegna się z telewizją. Ogłosił (TUTAJ więcej szczegółów >>), iż przenosi się wkrótce na... Zanzibar. Na tej egzotycznej będzie przez najbliższe dwa lata mieszkał i pracował ze swoją rodziną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków