Obecny sezon jest dla wielu topowych klubów prawdziwym testem wytrzymałości i szerokości kadr. Rozgrywki są skondensowane do maksimum. Z jednej strony opóźnione przez pandemię koronawirusa, z drugiej z przymusem szybkiego zakończenia przez nadchodzące Euro. Konieczność gry co kilka dni nikogo już nie dziwi. Bayern Monachium ma jednak przed sobą wyjątkowo trudny maraton.
Start podopiecznych Hansiego Flicka czeka już w piątek, gdy w ramach 20. kolejki Bundesligi podejmą Herthę Berlin. Schody zaczną się jednak kilka dni później. Bawarczycy nie zdążą złapać oddechu, a już wyruszą w podróż do Afryki. W poniedziałek czeka bowiem ich mecz półfinałowy Klubowych Mistrzostw Świata z Al Ahly (triumfator afrykańskiej Ligi Mistrzów).
- Lot do Kataru to oczywiście wysiłek. Czeka nas lot, następnie mecze w poniedziałek i czwartek. Prawie nie mamy czasu na trening - powiedział Hansi Flick na konferencji prasowej. - Hertha jest jednak teraz najważniejsza. Zespół jest zmotywowany i to mi się podoba - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski został aktorem
Zgodnie ze słowami Niemca, niezależnie od wyniku meczu z Al Ahly, na Bawarczyków czeka kolejne starcie już w czwartek. Wówczas odbędzie się bowiem mecz o 3. miejsce, a także wielki finał.
- To byłaby dla nas wisienka na torcie, ale oczywiście będzie to spore wyzwanie. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, powiedzieli, że to wspaniałe zawody, więc nie możemy się ich doczekać - mówił niedawno Flick cytowany przez oficjalną stronę FIFA.
Nawet w przypadku triumfu, nie będzie jednak czasu na świętowanie. Zaledwie cztery dni po ewentualnym finale Bayern zagra mecz ligowy z Arminią, a pięć dni później z Eintrachtem. Jakby tego było mało, przed kolejną ligową potyczką z Koeln, na zespół Roberta Lewandowskiego czeka jeszcze także mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Lazio.
Dla Bawarczyków tak napięty do granic możliwości harmonogram to jednak nie pierwszyzna. Już na przełomie października i listopada musieli rozegrać aż 8 spotkań w ciągu 23 dni. Wówczas jednak nie wiązało się to z wyprawami na inny kontynent, które wiążą się z dodatkowymi męczącymi podróżami.
Zresztą problem przeładowanego terminarza już we wrześniu sygnalizował sam Robert Lewandowski. Po wygranej w Superpucharze Europy z Sevillą przyznał, że zawodnicy nie mają czasu na nacieszenie się sukcesem.
- Nawet nie świętowaliśmy wygranej. Byliśmy zbyt zmęczeni po 120 minutach grania. Już w sobotę ruszamy na mecz z Hoffenheim. Nie mieliśmy nawet wolnego dnia. Najchętniej spędziłbym teraz pięć dni w kąpielach z lodu - mówił wówczas.
Podobne cytaty będziemy mogli zapewne usłyszeć także po ewentualnej wygranej w KMŚ. Bo o ile taki maraton dla zawodowego piłkarza nie powinien być niczym nadzwyczajnym, to już kolejna taka powtarzająca się sytuacja (a mamy dopiero połowę sezonu), może solidnie dać o sobie znać. Przed Hansim Flickiem spore wyzwanie, by umiejętnie dysponować siłami swoich podopiecznych.
Terminarz Bayernu na nadchodzące dni:
5.02 - Hertha Berlin (wyjazd)
8.02 - Al Ahly (wyjazd)
11.02 - finał/mecz o 3. miejsce KMŚ
15.02 - Arminia Bielefeld (dom)
20.02 - Eintracht Frankfurt (wyjazd)
23.02 - Lazio Rzym (wyjazd)
27.02 - 1.FC Koeln (dom)
Czytaj także:
- Sopoćko wraca do Gdańska. Może utrzeć nosa Stokowcowi
- "Stracił prawo do bycia sobą". To dlatego Piątek nie został nowym Lewandowskim