- Prokuratura Regionalna w Warszawie weszła w posiadanie m.in. telefonów, które użyte były do nagrania rozmowy Cezarego Kucharskiego z Robertem Lewandowskim. Zapisane na tych nośnikach dane mają być jednym z dowodów w sprawie rzekomego szantażowania piłkarza przez jego byłego menadżera - poinformował dziennikarz sport.pl, Kacper Sosnowski.
Chodzi o konflikt na linii: Lewandowski - jego były menedżer. Przypomnijmy, że prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie kierowania gróźb karalnych pod adresem napastnika reprezentacji Polski (więcej znajdziesz TUTAJ >>). W efekcie w październiku 2020 roku Kucharski został nawet zatrzymany (szczegóły - TUTAJ >>).
Od tego czasu w sprawie niewiele się działo. Pełnomocnicy Lewandowskiego złożyli w prokuraturze nagrania rozmów obu mężczyzn, ale strona Kucharskiego podważyła te dowody, bowiem nie były one na oryginalnych nośnikach.
Dlatego śledczy wystąpili do Lewandowskiego o przekazanie urządzeń, którymi nagrał Kucharskiego. Zawodnik Bayernu Monachium przekazał trzy telefony, na których zarejestrował wymianę zdań oraz laptop i pendrive, na których najprawdopodobniej te pliki były przechowywane. Chodzi nie tylko o rozmowę ze stycznia 2020 roku przeprowadzoną w jednej z warszawskich restauracji, ale również o spotkanie z września 2019 - w Monachium.
Teraz tym sprzętem zajmie się biegły sądowy specjalizujący się w informatyce. On oceni, czy nośniki są oryginalne i czy w związku z tym nagrania przedłożone przez pełnomocników Lewandowskiego można wykorzystać jako dowód w śledztwie.
Dopiero po tej decyzji biegłego prokuratura podejmie kolejne decyzje. Pełnomocnicy Kucharskiego wnieśli na przykład wniosek o ponowne przesłuchanie piłkarza oraz jego małżonki - Anny Lewandowskiej. Czy do nich dojdzie? Wszystko w rękach śledczych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki