"Kolejorz" po raz ostatni wygrał 6 grudnia (4:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała). Później miał serię sześciu meczów bez zwycięstwa, przez co z dorobkiem 19 pkt. zamieszał się w walkę o utrzymanie. W niedzielę na Bułgarską przyjeżdża Śląsk Wrocław i gospodarze będą pod ogromną presją.
- Znajdujemy się w takiej sytuacji, że głosy o mojej dymisji nie mogą dziwić. Nie jestem jednak gorszym trenerem niż kilka miesięcy temu, gdy ci sami ludzie, którzy dziś krytykują, chwalili nas po dobrej grze i awansie do europejskich pucharów. Pracujemy, by wyjść z kłopotów i prędzej czy później się to stanie - podkreślił Dariusz Żuraw.
Miało być lepiej, ale nic z tego
Na początku rundy opiekun poznaniaków deklarował, że jeden dobry występ może sprawić, iż jego podopieczni mocno ruszą do przodu. Problem w tym, że każdy kolejny mecz tylko pogłębiał marazm. - Ostatnio w Płocku zagraliśmy bardzo słabo w każdym aspekcie, ale w tygodniu solidnie pracowaliśmy, by to się zmieniło. Była głęboka analiza i dyskusja, co jest nie tak i co trzeba poprawić. Skupiliśmy się na agresywności, szybkości i rozegraniu na połowie przeciwnika, gdyż głównie to szwankowało - wyliczył trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
Żuraw widzi też małe światełko w tunelu. - Spotkanie z Zagłębiem Lubin nie było aż takie słabe w naszym wykonaniu. Druga połowa to zalążek tego, do czego chcemy wrócić. Nie wygraliśmy i to był główny minus. Mieliśmy jednak dużą przewagę, zabrakło tylko ostatniego podania i finalizacji. Cały czas nie pomagają nam urazy kilku istotnych zawodników.
Żuraw nie traci wiary
To jednak o wiele za mało, by sytuacja w Lechu się uspokoiła. Po porażce w Płocku zarząd klubu zastanawiał się nad przyszłością szkoleniowca. - Spotykamy się z prezesami co tydzień na dziale sportu. Jakiejś dodatkowej rozmowy nie było. Wspólnie dyskutujemy na różne tematy. Wszyscy jesteśmy zdania, że musimy walczyć i wyjdziemy z kłopotów. Naszym zadaniem jest pociągnąć zespół, żeby wydobyć się z impasu i zdobyć trzy punkty. Spodziewam się po drużynie reakcji po tym co wydarzyło się w Płocku. Mocno ostatnio trenowaliśmy, pracowaliśmy też nad sprawami pozaboiskowymi. Analizowaliśmy zespół Śląska, z którym teraz zagramy, ale skupiamy się przede wszystkim na tym, co sami możemy zrobić lepiej. Nie chcę patrzeć na rywala, myślę głównie nad tym, na co mam wpływ - dodał Żuraw.
"Kolejorzowi" ma pomóc powrót ważnych piłkarzy. - Gdyby nie kontuzja Niki Kaczarawy, mielibyśmy większy komfort w ataku. Musieliśmy podjąć decyzję o pozyskaniu jeszcze jednego napastnika, zwłaszcza że Filip Szymczak jest jeszcze młody. Gdy wypadają nam kluczowi i doświadczeni zawodnicy, ma to niestety wpływ na grę. Średnio sobie z tymi kłopotami radzimy, lecz zaczynają się powroty, dlatego liczę na progres - zakończył.
Mecz Lech Poznań - Śląsk Wrocław rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.30.
Czytaj także:
Warta Poznań pozywa Lecha. Chodzi o Jakuba Modera
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii